| |
Pisałem o strażnikach społecznych. Pewnie , że na ogół kontrolują wędkarzy. To zresztą normalne. No i ktoś tą robotę musi odwalić. Kontrolują w soboty i niedziele , głównie. A kiedy maja kontrolować? Przecież najczęściej pracują albo uczą się albo są na emeryturze lub ręcie i muszą dorabiać. Ja ich podziwiam za to , ze to robią choć nie muszą.
Jeżeli PZW ma chronić wody przed kłusolami na większą skalę , to nie w ten sposób. Do tego trzeba zawodowców , z odpowiednimi uprawnieniami i odpowiednio wyposażonych.
Widziałem film o rzekach łososiowych w Irlandii. Straż miała : Land Rovery , łączność, broń, noktowizory, kamery. A to z kolei kosztuje.
Szanujmy tych, którzy się starają. Przecież nie robią tego dla siebie ani dla sportu, pomijajac jakieś wypaczenia lub maniaków władzy. Będziemy ich szanować to może z niektórymi kłusolami pójdzie lepiej. Strażnik społeczny , który wie , że w wędkarzach ma oparcie i pomoc, być może będzie dzialał intensywniej. Jeżeli będziemy warczeć , obrażać się , że nas kontrolują, utrudniać im pracę - nic nie uzyskamy.
I jeszcze jedno. Kontrolują wędkarzy. Tak. Bo to jeden łowi w obrębie ochronnym, drugi stoi poza, ale rzuca w obręb, kolejny łowi przy stopniu pietrzącym wodę dla elektrowni a nstępny przy kanale elektrowni , w odległości 5 m. od niej, jeszcze inny na robaka w "roślinnych" a jego kolega na woblera w "muchowych".Ktoś tam ma na sznurku reklamówkę w gaciach. Medalista mistrzostw pewnego okręgu łowi na wodzie wyłączonej z wędkowania i struga wriata , że nie wiedział. Grupa dziwnych wędkarzy chodzi w październiku ze spinningami po rzece , gdzie jest tylko pstrąg potokowy i lipień i gdzie lipień na małą blaszkę nie bierze. Mają zresztą 5-7 cm. woblery na żyłce.Trzeba pinować pstrągów. Wszyscy maja karty , opłaty. Tak to wygląda. To nie jakieś dzieci , biedni ludzie, niedouki. Nie. To dorośli męższczyźni , w pełni władz umysłowych, doskonale rozumiejący co robią.
Pozdrawiam Paweł
|