|
Jest oczywistym, że Wody Polskie jak i ewentualnie inne, upolitycznione instytucje, to nic dobrego. Jednak PZW (jak słusznie Pan Maciek zwrócił uwagę) nie jest „naszym stowarzyszeniem”, lecz zostało narzucone przez byłą władzę i jego faktycznym, pierwotnym celem, z pewnością nie było dbanie o interesy wędkarzy… To, że było to dawno, niewiele zmienia. Również bez znaczenia jest to, czy obecni działacze pochodzą „z układów” czy są porządnymi ludźmi. Rozbudowana do granic absurdu struktura organizacyjna i poziom generowanych kosztów, przekreśla sens istnienia takiego „niegospodarczego bytu”. To, że w niektórych Okręgach, są grupy zapaleńców i robią coś dobrego, nie zmieni faktu, że organizacja w tej formie, gospodarczo i ekonomicznie nie ma sensu. Za te kilkaset złotych, które rocznie płacimy, nie można mieć rybnych i chronionych wód i jednocześnie utrzymywać z tego: tysięcy siedzib kół, okręgów, stanic, samochodów, opłacać pracowników i „działaczy”, dofinansowywać „sportowców” itd. Większość wędkarzy się nie zastanawia, tylko płaci i chce wędkować. Nie widzą alternatywy lub obawiają się „nowego” - zawsze może być gorzej. Czerpiący z obecnej sytuacji korzyści, wolą aby tak pozostało. Pozostali, wliczając również mnie tylko stwierdza, że jest do dupy. Nie mam Facebook-a, nie piszę pod innymi pseudonimami i nikogo nie „lobbuję”. Nie znam prywatnie większości piszących tu osób, zresztą panujące tu „piekiełko”, zniechęca do nawiązywania znajomości. Nie znam również nikogo z SWP i mam pojęcia czy to co robią ma sens, jednak próbują działać, zmieniać, a to już coś... Co wiec począć? Komu wierzyć? Czy pozostaje przestać płacić na PZW a wędkować tylko na wodach prywatnych i za granicą? Część z moich Kolegów już tak robi a ja, niechętnie, jednak powoli również do tego zmierzam. Żal tylko będzie: Dunajca, Sanu, Popradu i wielu innych przepięknych łowisk…
|