|
Na szczęście moje pomimo nie sprawdzenia nie stukają border="0">
Moje też nie stukają, jednak nie wiem, czy były sprawdzane pod tym kątem a mam kije różnych
producentów.
Różnica, jaką widzę pomiędzy tymi dwoma filmami to podejście do marketingu, przy czym pierwszy
film
był raczej pokazem z produkcji niż reklamówką.
Ten film producenta "no name" skupia się na pokazaniu procesu produkcji, Winston na historii,
osiągnięciach w czasach gdy produkcja była tematem tabu a głównie na nawijaniu bawełny na uszy i
jasno widać, na jakich klientów stawia tenże Winston a na jakich masowi producenci.
Winston, by istnieć, musi stawiać na legendę firmy, tani producent broni się skutecznie niską ceną i
dobrą lub bardzo dobrą jakością w stosunku do ceny, a kryterium cenowe wcale nie jest nieważne.
Sam należę do osób, które potrafią myśleć racjonalnie i liczyć pieniądze i stosunkowo łatwo potrafię
wychwycić moment, w którym ktoś chce mnie nabrać i pożywić się moimi słabościami, jednak czasy,
gdy ulegałem magi logo mam szczęśliwie już za sobą, teraz wybieram praktyczność przedmiotu, a
nie
lans.
Oprócz powyższego nie widzę już potrzeby stawiania flyfishingu ponad inne metody łowienia, a
pomachać w pustych wodach to mogę nawet kijem z leszczyny.
Jedno mnie natomiast zastanawia, a wnioski przerażają, bo niby gdzie ci wszyscy producenci upchną
swoje produkty?
Patrząc na tempo pracy, to ci z dalekiego wschodu pracują jak maszyny, a to tylko "śmiszne"
wędkarstwo, jednak tam jest tak samo ze wszystkim.
Przesilenie musi nastąpić, a jak do tej pory resetem przesileń były wojny, tak przynajmniej wygląda
historia ludzkości.
|