| |
Podobno, według statystyki w U.S.of America wśród wędkujących kobiety stanowią 56 % stanu osobowego. Widziałem parę wspaniałych filmów na Seasons jak jeszcze miałem możliwość odbierania tego programu z CYFRY + (teraz nie ma go w pakiecie więc zrezygnowałem z pieprzydatnej mi CYFRY) na których pokazywano wspaniałe kobietki -wędkarki zmagające się z łososiami, pstrągami i innymi rybkami. Widok piękny.
W Polsce, z biedy, tradycji wychowania (kinder, kirche, kueche)widok wędkujacej kobiety stanowi taki ewenement jak spotkanie altruisty w Rządzie.
Kiedyś w czasie kontroli na Brennicy podziwiałem wędkarza pięknie zmagającego się z dość sporym pstrągiem na wyjątkowo delikatnym zestawie (żyłka 0,08, subtelna sucha muszka, nie jakaś tam orgynarna glajcga na 0,20-tce) Pstrąg zszedł, a pani (bo ów wędkarz okazał się panią co z daleka nie ozna było określić) była niepocieszona Nie stratą ryby bo te jak się okazało Z A W S Z E wypuszcza a swoją nieudolnością
Kiedy się dowiedziała z kim zacz, znowu była oburzona że nie chcę jej zkontrolować i na siłę wepchnęła mi swije dokumenty do łapy z wzorowo wypełnionym rejestrem połowów.Spotkałem ja póżniej jeszcze kilkakrotnie w czasie mojego wędkowania na Wiśle i Brennicy.Była z koła Katowice, nie pamiętam którego. Ale wiem jedno .Mogła by być wzorem dla niejednego wędkarza łowiącego na naszych wodach a nazywającego siebie Homme
Często łowię ze swoją żoną na górnej Olzie , uczę ją pewnych zachowań,techniki łowienia, a nagroda za złapaną rybkę - pewna wieczorem, tete a tete.
Ale jak mówi Wyro, to trzeba zaszczepić w młodości, nie robić z kobiety papucia domowego, traktować jak druha, przyjaciela.
)
|