| |
Ja podszedłem do tego jak do zakupu dla siebie.
Prawie nikt nie wiedział o przetargu, bo gmina miała swojego kandydata do zakupu, nie doceniając wędkarzy z PZW.
Wpłaciłem wadium w ostatniej chwili z kasy Koła, biorąc w zasadzie odpowiedzialność na siebie.
Gmina zrobiła z pośpiechu parę błędów, mogłem wpłacić wadium bez ich wiedzy
i zaskoczyć ich swoją obecnością na przetargu.
Po wygraniu przetargu, musiałem jeszcze klepnąć sprawę w Okręgu, gdyż miałem tylko ustne ustalenia i nic na papierze.
Jest to mój osobisty sukces, uzyskanie aprobaty Zarządu Okręgu, bo bądź co bądź nas już nie będzie, a woda pozostanie.
Andrzeju, Ci co wierzą w propagandę mojego ulubionego dyrektora i jego najlepszego kolesia - Przewodniczącego Okręgowej Komisji Rewizyjnej, albo ich nie znają, albo karmią się z tej samej kroplówki - naszych składek.
Na dzień dzisiejszy to ja mam postanowienie Prokuratury o niepopełnieniu zarzucanych czynów, a ich sprawa jest Prokuraturze Okręgowej luib już Apelacyjnej i skutek może być różny.
Jedno jest pewne, udupili mnie w 2003 z zawodami, ale z pewnością satysfakcja z przekrętu długo będzie im stać w gardle.
Sprawa 2004 roku jeszcze otwarta.
Pozdrawiam.
|