f l y f i s h i n g . p l 2024.04.28
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: trouts master. Czas 2024-04-28 15:33:37.


poprzednia wiadomosc Tragedia na Głomii : : nadesłane przez mako666 (postów: 16) dnia 2021-07-07 19:12:02 z 195.140.128.*
  Cześć wszystkim,

Informacja o tym co się stało wczoraj na Głomii i co się dzieję dalej. Trwa szacowanie skali...
Chętnych do pomocy, posiadających pomocne materiały zapraszam do kontaktu ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Dorzecza Gwdy.

www.wykop.pl/link/6179379/katastrofa-ekologiczna-rzeka-glomia/

Pozdrawiam
Nadesłany link: www.wykop.pl/link/6179379/katastrofa-ekologiczna-rzeka-glomia/

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Tragedia na Głomii [13] 08.07 10:27
 
Jeden z wielu przykładów dewastacji środowiska. Moją uwagę zwróciły następujące sformułowania:
- "została spuszczona woda na Naszej rzece Głomia". Nie bardzo rozumiem, jak można spuścić wodę "na rzece". Gdzie ja spuszczono i w jaki sposób? A co z dopływającą wodą z góry? Rozumiem, że można spuścić wodę ze zbiornika zaporowego. Ale o nim nigdzie nie ma mowy.
- "doszło do spuszczenia w sposób zbyt gwałtowny wody przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, w terminie wcześniejszym niż zakładano". To Wody Polskie doprowadziły do tego? Kto tam pracuje i jakie ma kompetencje, żeby zajmować się gospodarką wodną? Ten przypadek w sposób oczywisty podważa kompetencje Wód Polskich, jeśli rzeczywiście tak było.

Ogólnie: problemem w kraju jest nie tylko fakt budowy zapór, likwidujących kontinuum rzeczne, ze wszystkimi tego skutkami środowiskowymi. Problemem jest także sposób funkcjonowania takich zapór, tj. nagłe wstrzymywanie przepływu wody, niosące zgubne skutki dla środowiska. Choć woda pozostaje czysta od strony chemicznej (pomijam kwestie zamulenia) i odpowiednie służby WIOŚ nie wykażą zagrożenia, to jednak ryby giną, bo nie ma wody (lub jest w niej za mało tlenu). Tego sytuacji jest dużo w Polsce, ale rzadko są dokumentowane (swego czasu był taki przypadek na Świdrze, co opisałem na łamach Przeglądu Rybackiego).
 
  Odp: Tragedia na Głomii [12] 08.07 11:30
 
Problemem jest też nieobecność życia w wodzie w postrzeganiu - powszechnym i "specjalistycznym" … Powszechnie rozumiane "życie" kończy się na granicy "żywiołów", czyli na powierzchni wody.

Zawsze uderzało mnie to, że nawet w przyrodniczych opisach wzmianki o organizmach wodnych ograniczały się do … ptactwa wodnego, ssaków wodnych, płazów wyłażących na ląd albo niektórych gadów … O rybach jest rzadko, a o owadach i roślinności podwodnej praktycznie wcale (chyba, że rośliny wystają nad wodę, albo pływają po powierzchni) … O wymaganiach i cyklach życiowych, często wieloletnich, oraz o warunkach niezbędnych do przeżycia i do zamknięcia cyklów rozwojowych (które mogą być przerwane po krótkim okresie wystąpienia niekorzystnych warunków) praktycznie się nie słyszy …

Prawdę mówiąc, podobnie sytuacja wygląda u wędkarzy nawet … jakoś bardzo trudno przebija się do świadomości informacja, że ryby nie oddychają powietrzem atmosferycznym i wyjęte z wody po wysiłku związanym z holem są w sytuacji jak wyczynowy biegacz po 400-metrowym biegu, któremu założono worek foliowy na głowę … na kilka minut nawet (tyle "potrzeba" do przeprowadzenia "krótkiej sesji zdjęciowej").

Z zajmowaniem się życiem w wodzie bywa podobnie.

Nie wszędzie, bo na przykład Francuzi (wędkarze francuscy) już wiele lat temu wprowadzili projekt Vigie Riviere, we współpracy z naukowcami, do oceny jakości wody na podstawie składu gatunkowego i liczebności bezkręgowców wodnych (łącze).
Przeprowadzili też przed laty program "1000 dzieci nad brzegami rzek", w którym w projekcie edukacyjnym prowadzili zajęcia szkolne i terenowe, z uświadamianiem właśnie znaczenia i rozmiarów życia podwodnego. Efektem były kapitalne wystawy i instalacje obrazujące różnorodność biologiczną w wodach, cykle życiowe, zależności, piramidy troficzne itp. itd. To był świetny przekaz dla o wiele szerszego grona ludzi...

Bez tej świadomości trudno o rozsądne decyzje, dotyczące środowiska wodnego.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Tragedia na Głomii [5] 08.07 12:46
 
jakoś bardzo trudno przebija się do świadomości informacja, że ryby nie oddychają powietrzem atmosferycznym i wyjęte z wody po wysiłku związanym z holem są w sytuacji jak wyczynowy biegacz po 400-metrowym biegu, któremu założono worek foliowy na głowę

Oczywiście Jurku, masz rację. A ten Twój powyższy fragment znakomicie ilustruje ile jeszcze jest do zrobienia w zakresie edukacji przyrodniczej wędkarzy.
Sami wędkarze nie grzeszą wielką wiedzą przyrodniczą, wbrew ich deklaracjom, zainteresowaniom i realnym potrzebom. Choć oczekiwałbym, ze akurat ich wiedza powinna być powyżej średniej krajowej wszystkich obywateli.
Ale czasem mam pewien kłopot z interpretacją podejścia wędkarzy. Z jednej strony książka Co zjada pstrąg? rozeszła się w stosunkowo dużym nakładzie (jak na nasze standardy), a także współcześnie należy do poszukiwanych i trudno dostępnych pozycji. A z drugiej, realne i pogłębione zainteresowanie sprawami przyrody jest ograniczone. W zasadzie w ciągu ostatnich 30 lat nie udało mi się wykształcić żadnego muszkarza/wędkarza, który miałby dobrą wiedzę w sprawach entomologii wędkarskiej (nawet nie widzę nikogo potencjalnie zainteresowanego). Ubolewam nad tym, bo jednak wszelkie "grzebanie w wodzie" powinno być robione w oparciu o rzetelną wiedzę, a nie własne przekonania lub wręcz gusła.
Nie wiem, jak wygląda nasz system edukacji przedmaturalnej, bo już zbyt dawno temu zakończyłem ten proces, ale czasem odnoszę wrażenie, że młodzież nie zna lub nie rozumie niektórych podstawowych procesów zachodzących w przyrodzie. Co gorsza, zanika chęć samokształcenia się w tym względzie w wieku dorosłym.
Zwróć uwagę, że w odróżnieniu od wielu innych krajów rozwiniętych, w Polsce ruchy przyrodnicze i ekologiczne są praktycznie nieobecne w życiu społecznym, w tym na szczeblu politycznym (w parlamencie). Ale szacunek do przyrody i naszego otoczenia przychodzi nie tylko z edukacją, ale też z kulturą.
Jakiś czas temu czytałem artykuł naukowy sprzed kilkudziesięciu lat nt. różnic w podejściu do przyrody przez trzy główne religie (Katolicyzm, Judaizm i Islam). Główna teza była taka, że Katolicy, którzy kierują się dogmatem "czyńcie sobie ziemię poddaną" w najmniejszym stopniu troszczą się o środowisko, bo uznają, iż mają przyzwolenie boskie na dokonywanie wszelkich zmian w środowisku. Chyba coś w tym jest.
 
  Odp: Tragedia na Głomii [3] 08.07 13:16
 
jakoś bardzo trudno przebija się do świadomości informacja, że ryby nie oddychają powietrzem
atmosferycznym i wyjęte z wody po wysiłku związanym z holem są w sytuacji jak wyczynowy biegacz
po 400-metrowym biegu, któremu założono worek foliowy na głowę


Oczywiście Jurku, masz rację. A ten Twój powyższy fragment znakomicie ilustruje ile jeszcze jest do
zrobienia w zakresie edukacji przyrodniczej wędkarzy.


W kwestii formalnej i nie żebym się chwalił czy coś, ale to moje porównanie użyte kilka lat temu, na tym
forum w dyskusji m. in. z Panem Jerzym. Widocznie podpasowało.
PS. Nie roszczę praw autorskich,
 
  Odp: Tragedia na Głomii [0] 08.07 13:31
 
Sukces ma wielu ojców. : : Prosimy o jeszcze.
To porażka jest sierotą.
 
  Odp: Tragedia na Głomii [1] 08.07 14:04
 
jakoś bardzo trudno przebija się do świadomości informacja, że ryby nie oddychają powietrzem
atmosferycznym i wyjęte z wody po wysiłku związanym z holem są w sytuacji jak wyczynowy biegacz
po 400-metrowym biegu, któremu założono worek foliowy na głowę


Oczywiście Jurku, masz rację. A ten Twój powyższy fragment znakomicie ilustruje ile jeszcze jest do
zrobienia w zakresie edukacji przyrodniczej wędkarzy.


W kwestii formalnej i nie żebym się chwalił czy coś, ale to moje porównanie użyte kilka lat temu, na tym
forum w dyskusji m. in. z Panem Jerzym. Widocznie podpasowało.
PS. Nie roszczę praw autorskich,




Bardzo się cieszę, że to obrazowe porównanie krąży, nawraca i przydaje się od czasów jak go używałem w dyskusjach po opublikowaniu artykułów o C&R na NaMuche.pl, prawie już 20 lat temu … I szczególnie po opublikowaniu tłumaczenia opracowania o C&R z Ontario MNR, w którym zebrane są dane z wielu badań. Pierwsza część została wznowiona na NaMuche.pl ostatnio i są w niej nawiązania do reakcji biologicznych na wysiłek ryb … wprawdzie wielu marudziło, że w artykule mowa o bassach, innych rybach, ale biologia jest podobna dla wszystkich "zimnokrwistych" … W drugiej części tegoż artykułu są wspomniane badania o śmiertelności pstrągów w zależności od czasu pozostawania poza wodą, po holu …

Upowszechniania nigdy dosyć - dziękuję za udział.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Tragedia na Głomii [0] 12.07 13:39
 
Designed by Mart123 ©
 
  Odp: Tragedia na Głomii [0] 08.07 14:21
 
Nie wiem, jak wygląda nasz system edukacji przedmaturalnej, bo już zbyt dawno temu zakończyłem ten proces, ale czasem odnoszę wrażenie, że młodzież nie zna lub nie rozumie niektórych podstawowych procesów zachodzących w przyrodzie. Co gorsza, zanika chęć samokształcenia się w tym względzie w wieku dorosłym.
Zwróć uwagę, że w odróżnieniu od wielu innych krajów rozwiniętych, w Polsce ruchy przyrodnicze i ekologiczne są praktycznie nieobecne w życiu społecznym, w tym na szczeblu politycznym (w parlamencie). Ale szacunek do przyrody i naszego otoczenia przychodzi nie tylko z edukacją, ale też z kulturą.



Tak, Staszku. Dziękuję. Edukacji i kultury nigdy dosyć....

Może niekoniecznie na poziomie liczenia wypustek na drugim segmencie trzeciej pary odnóży, bo to specjalistyczna wiedza, za którą Cię podziwiam, ale aż tak głębokie zainteresowanie jest unikalne i wymaga szczególnego usposobienia.

Natomiast przepaść między stanem wiedzy (i kultury) a poziomem nawet popularnonaukowym jest ogromna. I trwa, a nawet pogłębia się z upływem czasu. Zainteresowanie przyrodą jest praktycznie żadne w porównaniu z zainteresowaniem technologią, która to często prowadzi do albo wręcz służy dewastowaniu przyrody, środowiska, a zwłaszcza tego najbardziej podatnego i narażonego.

W związku z tym obecność wiedzy i działań przyrodniczych w przestrzeni publicznej jest niewielka, albo utylitarna i łatwa do wręcz zohydzenia … bo "przeszkadza" … Już nie mówiąc o "utrudnianiu" korzystania ze środowiska "ad libitum" … nawet tym wielu "miłośnikom" … ale korzystania, a nie utrzymania... Utrzymania "domaga się", bo "się należy" … taka to kulturowa koniunktura (z kulturą nie mająca nic wspólnego) wspierana nie tylko przez wielkie koncepcje, ale i przez rozpowszechniający się utylitaryzm i hedonistyczne nastawienia (bo trudno to nazwać jakimś opisanym systemem filozoficznym) … No i czysto ekonomicznie nastawione działania, dla których zawsze znajdzie się "uzasadnienie", "wymówka", czy pozorny "wyższy interes" …

Szczególnie dotyczy to środowiska wodnego, które jest podatne na wyeksploatowanie, bo tam znajduje się obszar, w którym człowiek czuje się obco, tam nie oddycha, więc o czystości powietrza będzie wiele, a o zawartości tlenu w wodzie - cisza … Podobnie, antropocentryczność nie pozwala dostrzegać ograniczeń jakim podlegają organizmy wodne w swoim przemieszczaniu się, w którym w ogromnej mierze są zależne od drożności dróg wodnych. Zwierzęta czy rośliny lądowe "radzą sobie", zajmując kolejne nisze, a te wodne są często zamknięte i ograniczone, a od szkodliwych czynników nie mają dokąd uciec … I taki szkodliwy wystarczy jeden do unicestwienia, a pożytecznych trzeba wiele, w odpowiednim skojarzeniu, żeby życie trwało i rozwijało się...

Dużo by o tym można, ale czasem warto …

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski

 
  Odp: Tragedia na Głomii [5] 08.07 15:47
 
"Prawdę mówiąc, podobnie sytuacja wygląda u wędkarzy nawet … jakoś bardzo trudno przebija się do
świadomości informacja, że ryby nie oddychają powietrzem atmosferycznym i wyjęte z wody po wysiłku
związanym z holem są w sytuacji jak wyczynowy biegacz po 400-metrowym biegu, któremu założono worek
foliowy na głowę … na kilka minut nawet (tyle "potrzeba" do przeprowadzenia "krótkiej sesji zdjęciowej")."

------
Wałkowaliśmy już kiedyś ten temat. Czyli jednak wędkarze powinni zabijać ryby zamiast zrobić im/sobie
pamiątkową totkę? Czy opłata zezwala jedynie na zarzucenie wędki, złowienie ryby i natychmiastowe jej
wypuszczenie? Coś jak zawodnicy podczas zawodów wędkarskich.
Boję się że powodem takich złych zachowań jakie przedstawiasz jest jednak brak celu wypraw (ryb) wiec skoro
i tak nie ma się czym pocieszyć (pochwalić) to chociaż fotkę sobie pyknę na pamiątkę że kiedyś jeszcze były
ryby. Zabranianie wędkarzom zrobienia sobie pamiątkowej foty jest już krokiem od całkowitego zakazu połowu
ryb. O ile takie coś jak ryby jeszcze występuje.

Z zajmowaniem się życiem w wodzie bywa podobnie.

"Nie wszędzie, bo na przykład Francuzi (wędkarze francuscy) już wiele lat temu wprowadzili projekt Vigie
Riviere, we współpracy z naukowcami, do oceny jakości wody na podstawie składu gatunkowego i liczebności
bezkręgowców wodnych (łącze).
Przeprowadzili też przed laty program "1000 dzieci nad brzegami rzek", w którym w projekcie edukacyjnym
prowadzili zajęcia szkolne i terenowe, z uświadamianiem właśnie znaczenia i rozmiarów życia podwodnego.
Efektem były kapitalne wystawy i instalacje obrazujące różnorodność biologiczną w wodach, cykle życiowe,
zależności, piramidy troficzne itp. itd. To był świetny przekaz dla o wiele szerszego grona ludzi...

Bez tej świadomości trudno o rozsądne decyzje, dotyczące środowiska wodnego."

-------
Tylko brać z nich przykład. Ale kogo w PL obchodzi woda? Ryby w niej żyjące to jedynie wtedy gdy są daniem.
 
  Odp: Tragedia na Głomii [3] 08.07 16:38
 
Zabranianie wędkarzom zrobienia sobie pamiątkowej foty jest już krokiem od całkowitego zakazu
połowu ryb.


Arek,
Nikt wędkarzom nie zabrania robienia fotek tylko musi to być robione z głową. Ryba w podbieraku przed
sesją (czyli nałożeniem foliowego worka na głowę) powinna mieć czas by złapać oddech i się dotlenić-
to moim zdaniem najważniejszy punkt programu, przy czym samo przetrzymywanie ryby w wodzie nie
wystarzy, musi ona mieć możliwość wykonywania ruchów oddechowych w strudze z wyraźnym
przepływem. Minuta, dwie uspokojenia oddechu i przystępujemy do zdjęć przy czym nie robimy ich w
trzydziestu możliwych ujęciach a w trzech. Ryb nie targamy na brzeg, nie mówiąc o ustawianiu do zdjęć
na tle pięknych otoczaków. Mówiąc krótko zdjęcia mało szkodzące rybom wymagają trochę myślenia i
jak najmniej potrzeby lansu. Pytasz czy sama idea no kill ma sens w obecnej sytuacji. W poszukiwaniu
odpowiedzi porównaj wyniki na odcinkach mięsnych i no kill. Chociaż presja na te ostatnie jest ogromna
a trzeba pamiętać, że cześć ryb w wyniku no killa też pada. Jest coś w naszym wędkarstwie muchowym
co każe większości wędkarzy łowić, łowić i łowić do bólu, od rana do nocy bo droga licencja musi się
zwróćić. Rozkłady dzienne rzędu 20 pstrągów pod 40 cm to w przeświadczeniu niektórych Kolegów
słaby wynik, choć w dawnych czasach do których ciągle wzdychamy, taki rozkład byłby mistrzostwem
świata. Dlatego nawet na OSach, łowiskach gdzie można naprawdę nieźle połowić klasycznymi
metodami muchowymi niestety króluje żyłkowa naparzanka z wolframem w roli głównego składnika
sztucznej muchy. I jeszcze jeden paradoks: obecnie najlepsze łowiska P&L na Pogórzu funkcjonują
poniżej głębokich zbiorników zaporowych co oczywiście nie jest przypadkiem.
Zdrowia życzę
 
  Odp: Tragedia na Głomii [2] 08.07 17:52
 
"I jeszcze jeden paradoks: obecnie najlepsze łowiska P&L na Pogórzu funkcjonują
poniżej głębokich zbiorników zaporowych co oczywiście nie jest przypadkiem."

--------

Przecież zbiorniki są be. Wszyscy każą z nimi walczyć, zburzyć, nie dopuścić do ich budowy.
Są lepsze sposoby na wodę ale trudniejsze i nikomu nie pasujące.

Co do rozsądku to każdy homo sapiens, z wędką czy bez powinien go tak czy siak mieć. Jak jest nie mnie
oceniac. Sam nieraz kładę na "otoczakach" głowacicę 100cm+ bo ... Można pójść łatwiejszym sposobem
myśliwych i palnąć w łeb, wpisać w rejestr i później robić sweet focie czy spreparować trofeum.
Aby było tak jak sobie życzycie to wędkarstwo musiałoby być "sportem elitarnym" a nie ogólnodostępnym jak
"Bied ... nka" co miasteczko. Jednak nikomu takie coś się nie opłaca, może poza rybami wiec mamy to co
mamy. Chyba jedynie kosmiczne ceny zezwoleń sprawiłyby że z 40% płacących wody górskie wskaźnik
zleciałby poniżej 10%. Ja na pewno byłbym poza tą "dziesiątką".

P.S.
Tą z foty trzeci raz już złowiłem i jak na razie żyje i rośnie od 3 lat. Tyle się "znamy z plażowania" na
otoczakach. Nadal ma się dobrze. "Hoduję" ją bo na każdym spotkaniu podbija mi mój PB.

Pzdr.
 
  Odp: Tragedia na Głomii [1] 08.07 20:05
 
Jak się spotkamy w tym roku, a mam nadzieję, że to się uda to Ci
dam matkę karpiową.
 
  Odp: Tragedia na Głomii [0] 08.07 20:33
 
Wolę nie robić fotek niż tachać jeszcze więcej na sobie. Wyjmuje rybę jedynie po to tylko żeby zmierzyć jej
długość. Na ryby na pewno uderzymy jak przyjdzie najlepszy okres dla twardzieli.
 
  Odp: Tragedia na Głomii [0] 08.07 17:45
 
Czyli jednak wędkarze powinni zabijać ryby zamiast zrobić im/sobie
pamiątkową totkę? Czy opłata zezwala jedynie na zarzucenie wędki, złowienie ryby i natychmiastowe jej
wypuszczenie? Coś jak zawodnicy podczas zawodów wędkarskich.



Cóż za manipulacja i fałszywa alternatywa. Natomiast słuszne jest to, że zarówno używanie haczyków bezzadziorowych jak i praktykowanie C&R było wprowadzane w ramach muchowych zawodów wędkarskich.

Chodzi o to, że wędkarze nie powinni zabijać ryb, które zamierzają albo muszą wypuścić, przez dodatkowe ich narażanie. W łączu, w dolnej części strony, są rekomendacje spisane przez Roberta Popiołka (TJ) na WCWI, przygotowane na podstawie materiałów, które Mu dostarczyłem. Najbardziej istotne jest jak najkrótsze "duszenie" ryby (pozbawianie jej tlenu) przez przetrzymywanie jej poza wodą, w której mogą oddychać.

Ten materiał na szczęście ocalał w pozostałościach po WCWI. Druga część artykułu, o którym wspomniałem wcześniej (Ontario MNR), chyba będzie na NaMuche.pl. Tam są dane z badań nad śmiertelnością pstrągów w zależności od czasu przetrzymania poza wodą po złowieniu. Różnice są dramatyczne, a narażenia różnią się częściami minuty.

Warto przy tym zaznaczyć, że w badaniach obserwowane i mierzone są tylko bezpośrednie efekty, czyli bezpośrednia śmiertelność ryb, przetrzymanych do obserwacji. Nie jest mierzona na przykład skala śmiertelności wynikająca z pożywienia się osłabionymi rybami przez drapieżniki (inne ryby, ptaki czy inne zwierzęta rybożerne). To dotyczy wszystkich tych, które "odpłynęły w dobrej kondycji" … dobrej zazwyczaj na tyle żeby odpłynąć, ale żeby uciec przed wydrą, czaplą, to już niekoniecznie …
Nie jest też mierzony rodzaj "rachunku ciągnionego", czyli na przykład niepowodzenia tarłowego od ryb osłabionych złowieniem i wypuszczeniem, co też ma miejsce …

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus