|
Szanowny Panie Krzysztofie,
Straszliwie się Pan zafiksował na tych prostych mechanizmach, bardzo często bardzo uproszczonych (żeby nie pójść dalej ), a wydających się wyjaśniać wszystko ... Łatwe przeciwstawienia dobrze trafiają na sposób rozumowania i trudno powiedzieć czy są przyczyną czy następstwem ...
Przywołąne przeze mnie "lekcje" z przeszłości (20-30 lat) nauczyły wielu z nas w czym leży problem. Jeśli nadal tak sprawy się mają w wielu miejscach to oznacza, że trudno mówić co od kogo, dla kogo i "za czyje" ... Z drugiej strony - wcześniejsze spontaniczne działania sprzed lat też wiele nauczyly tych, którzy później wzięli udział w świadomym zarządzaniu. Jakoś tak się składa, ze pieniądze w wodzie nie pływają, wędkarze nie łowią banknotów czy bilonu, a to, żeby pieniądze przełożyły się na ryby wymaga pracy. Nikt nie broni tym, których Pan własną piersią osłania szczując na innych, wzięcia się za zarządzanie i robienia lepiej ... Ale taki mamy klimat ...
Ależ to oczywiste, że liczyć trzeba, zarządzać też, ale w tym wykazywać sporo pasji i zaangażowania. Jeśli tacy ludzie z pasją i wiedzą zaczynają zarządzać to wiele spraw zmieniają. Wprowadzanie zmian bez takiego przygotowania spowoduje tylko to, że realizacja zmian trafi w ręce tych samych ludzi co poprzednio i będzie podlegała "obróbce" i kombinowaniu jak je obejść żeby było tak, jak przez kilka pokoleń ze strony udających zarządzanie. Do tego jakiekolwiek skuteczne wprowadzanie zmian musi mieć świadomych odbiorców, żeby się powiodło. I z tym jeszcze większy problem... podsycany przez prezentowanie "prostych mechanizmów" ...
Resztę Pana dywagacji pominę, bo za daleko odpływają ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|