|   | 
      
      Nie znam wypowiedzi j.Kowalskiego i jej kontekstu. Jeśli tak powiedział, to z całą pewnością nie może 
 to służyć za argument w dyskusji o tysiącu nizinnych skubanych przez pięćdziesięciu opłacających 
 górskie. Punktem wyjścia do dyskusji na ten temat są operaty, wynikające z nich niezbędne nakłady na 
 poszczególne obwody i znajomość struktury wpływów ze składek na ochronę i zarybienia. Jeśli okręg 
 się z tego nie wywiąże, to masz takie historie jak z Parsętą. Z drugiej strony masz takie przykłady jak 
 Krosno z wpływami z OS-u i produkcji materiału, który nie wiem jak teraz, ale kiedyś odsprzedawali 
 innym okręgom. Są i okręgi z relatywnie znacznym udziałem opłacających górskie i małym areałem 
 takich wód. Nie da się zastosować jednego, uogólniającego stwierdzenia. To jak to jest? Jakaś mała 
 grupa korzysta i wie o tym od dawna, a większość nie zdaje sobie sprawy, że jest robiona w konia? 
 Może ta większość wie i godzi się? 							 
			 |