| |
Zależy. Ogólnie wolę małe (ale nie za małe 3-4 m to dolna granica szerokości rzeczki, by dało się w niej wygodnie łowić). Jednak nad małymi, szczególnie nizinnymi rzeczkami, trudno jest muchować i częściej zaglądam tam ze spiningiem. Typowych dużych i głebokich rzek jak Wisła nie lubię, ale juz np. San mimo, ze duzy to jest dostępny, płytki i czytelny, a duza przestrzeń znacznie ułatwia rzuty. Dla mnie ważniejsze niż wielkość jest by rzeczka, czy rzeka miała trzy cechy: przejrzystą wodę (można łowić szczególnie klenie i lipienie "na upatrzonego", a poza tym znacznie ułatwia to czytanie rzeki), twarde i nadające się do brodzenia dno i w miare dostępne brzegi (bez grzęzawisk i krzaków). Oczywiście taki ideał rzadko się zdarza (jeśli już to w górach) wiec jak się nie ma tego co się lubi to się lubi co się ma...
|