| |
Ja jak zwykle jestem optymistą mimo, że w mijajacym udało mi się złowić jedynie dwa wymiarowe potoki i cztery lipienie (ale te łowiłem tylko cztery popołudnia). Przy okazji przekonałem się, że na Mazowszu pstrąga nie ma, a że jak zwylle moge liczyc na 4-5 wypraw "zamiejscowych" w sezonie to wyniki w łososiowatych nie bedą lepsze.
Powoli wprawiam sie w łowieniu białorybu na sucha i to takiego przyzwoitego. Więc jeśli woda bedzie tak niska jak w tym roku to pobuszuję trochę po Narwiańskich rafkach lub odświeżę starą znajomość z moją ukachana Wkrą. Szczególnie mam na oku taka rynnę poniżej huczącego przemiału o wybitym otoczakami dnie, gdzie pare razy zdarzyło się mi mieć na spławk branie po którym zapas żylki na kołowrotku gwałtownie topniał, a próba zatrzymania ryby kończyła się trzaskiem jelcowo-płotkowego przyponu.
W skrytości liczę jeszcze, że los rzuci mnie w jakąś rybna okolice w wakacje conajmiej na tydzień. Osobiście wolałbym góry, ale decydenci (rodzice) skłaniają sie ku poj. Drawskiemu, więc jakieś pstragi pewnie będą, ale nie na muche...
Jesli chodzi o opinię na temat rzek górskich to stawiam na San (wyniki jesiennych lipieniowych zawodów mówią same za siebie: San 1200 lipieni, Poprad 385 ryb, a Dunajec 22 (sic!) lipenie przy porównywalnej liczbie zawodników).
|