| |
Drodzy Przyjaciele Wędkarze w Polsce.
Ucieszyło mnie, widząc, że moje „Rozmyślania n.t. szkoły i kursy dla wędkarzy”
znalazło taki oddźwięk.
A że otrzymałem mnóstwo poczty na mój prywatny adres eMail, chciałbym w tym
miejscu wszystkim odpowiedzieć.
Zauważyłem, że temat, który poruszyłem, wywołał wiele pytań, które nie powinny
pozostać bez odpowiedzi.
Na najważniejsze pytanie, które wielu nurtuje chciałbym odpowiedzieć na początku:
NIE, JA NIE JESTEM PRZECIWNIKIEM SZKOŁ I KURSOW WEDKARSKICH.
W ubiegłych 20-stu latach, wielokrotnie sam udzielałem kursów wędkarstwa muchowego
powiązanych z kursami wiązania sztucznych muszek.
Moimi głównymi „klientami” były przede wszystkim dzieci i młodzież.
Kursy te były dawniej i są dzisiaj dla tych młodych adeptów
wędkarstwa muchowego ZA DARMO.
Od dorosłych osób otrzymywałem 10 Marek, aby przynajmnie zwróciły mi się
moje koszta dojazdu.
Teraz wyobraźcie sobie jaki to zawsze wywoływało wielki teatr, ze strony tych,
którzy za takie kursy pobierali po 120 marek a nawet więcej od osoby.
Nie była to napewno przyjacielska atmosfera.
I w tym jest cały problem, że tym sposobem znowu zejdziemy do tematu FFF.
Ja nie chcę absolutnie podważać kwalifikacji tych ludzi, oni napewno są w stanie
nauczyć kogoś podstaw wędkarstwa muchowego.
Jeżeli jednak, doszłoby któregoś dnia do tego, że tylko tak zwani instruktorzy
z certyfikatami, mogliby prowadzić takie szkolenia, to łatwo sobie wyobrazić
do czego to doprowadzi.
Podobny problem, mają ludzie, którzy za mniej więcej pół ceny uczą innych budowy
wędek tzw. Klejonek.
Ludziom tym utrudnia się ich pracę, chociażby przez to, że się im nie dostarcza
materiału potrzebnego do budowy wędek.
W moim ostatnim poście, chodziło mi głównie o ideę FFF:
szkolenia instruktorów, którzy dopiero za okazaniem ich certyfikatu, mogliby
prowadzić szkolenia innych, aby dyktować ceny i zarabiać wielkie pieniądze.
W ten sposób nie dopuściłoby się tych, którzy nie mieliby takich zaświadczeń.
Chodzi mi również o zmiany, z którymi będziemy się musieli wszyscy liczyć
i wędkarstwo w takiej formie jak ja i Wy to znacie z przeszłości, raczej nie ma
szans przetrwania.
Niektóre rzeczy przyjdą oficjalnie, ale niektóre przyjdą z ukrycia i są chowane
narazie pod innym płaszczykiem.
Na to musimy mieć oczy i szy szeroko otwarte, aby nas nie zaskoczono i nie
postawiono przed sprawą dokonaną.
Nie musimy przecież robić błędów, które już gdzieś zostały zrobione.
Są przecież w Europie łowiska, którymi jeszcze niedawno gospodarzyły związki
wędkraskie i to na różnych szczeblach.
Dzisiaj bardzo wiele z tych łowisk znajduje się w rękach tzw. instruktorów.
Najpierw kupuje się 1 do 2 km rzeczki, aby swojej zamożnej klientelii zaproponować
coś ekskluzywnego, później przychodzą do tego następne kilometry itd. itd.
Niestety Związek Wędkarski staje do licytacji o kupno, czy dzierżawę ze straconej
pozycji, bo poprostu nie ma na to funduszy.
Wierzcie mi, tak bardzo, jak byśmy sobie tego życzyli, tak mało prawdopodobne jest,
aby Polski Związek Wędkarski był w stanie nam zapewnić możliwość do wędkarstwa
w tej formie jak do tej pory.
Uważam, że my wszyscy wędkarze (muchowi i inni) musimy jak najszybciej
Zmienić nasze nawyki, szanować przyrodę, wody i to co wnich żyje,
rzeczywiście przestrzegać wymiarów i okresów ochronnych i może nie zawsze zabierać
tyle na ile nam przepisy pozwalają.
Wyłowić wszystko, znaczyłoby, że kiedyś nasze hobby nie będzie
już czymś najpiękniejszym.
Przyszło mi to na myśl, kiedy jeden z moich polskich przyjaciół nad wodą powiedział,
przykro jest wiedzieć, że z powodu kilku pazernych mięsiarzy nic w tych wodach nie ma.
Myślę, że ten temat, warty jest, aby wielokrotnie tu na forum był dyskutowany.
Niejeden czytając moje słowa, nie będzie zbyt mojego zdania, ale czemu czasami nie
poruszyć tematu, dla kogoś nie jest zbyt przyjemny ?
Jest wielką różnicą zapłacić na rok 300 EURO za odcinek około 2.5 do 3 km,
jak to ma miejsce w kole w którym ja jestem, aniżeli za jakąś niewygórwaną cenę
móc połowić na większym obrzarze wodnym.
Chodzi o to, aby również w przyszłości można było mieć to nasze hobby i nie musieć
stale przeliczać, czy ja sobie na to jeszcze mogę pozwolić, czy też nie.
Oczywiście, że są ludzie zamożni, którzy jeszcze przez znajomości zawsze będą mieli
dostęp do najlepszych łowisk, ale chciałbym zapytać: a co stanie się z tym zwykłym
wędkarzem, który nie jest tak zamożny ?
Proszę te moje przemyśliwania zrozumieć jako punkt do zastanowienia się do czego
Może dojść, jeżeli nie będziemy uważni.
Proszę tego nie zrozumieć jako czarną prognozę.
W końcu zawsze są dwie strony, jedna, która wykorzystuje i druga, która da się wykorzystać.
Chodzi tu o nasze hobby i nie dajmy pozwólmy go sobie odebrać.
Przytoczę tutaj cytat pewnego amerykańskiego pisarza:
”Wędkarstwo muchowe jest czynnocią, która pozwala mężczyźnie z dumą i w spokuju,
być ze sobą sam na sam”.
Z serdecznym wędkarskim pozdrowieniem
Roland Thräner
|