| |
Miałem tylko raz w życiu , glowę na muche. Poczatek lat 90-tych Tylmanowa ok 300metrów przed pierwszą kladką. Jest tam takie przewężenie na jakieś 6 metrów , woda wcale nie maskarycznie głeboka, wtedy jakieś 90 cm. Weszła na średnioduzą nimfę, najpier podjechała dokladnie pod same nogi, 'była kolo mnie jakis metr i to od razu po zacięciu!!!!zobaczyłem ciemnobordową klodę jakieś 100 cm. Nogi mi się ugiely, zylka 0, 16 i brak podkladu 'akuratnie wtedy cholera!!!' delikatna lipieniówka (thymallus Mitchella) . jak chlupnąłem kaloszem, żeby na silnym nurcie zlapać równowagę , o9dwróciła się na ogonie i zaczęła wolno odjeżdżać. Wyciągnęła cała linke oparła się na supełku zawiąznym na dnie szpuli kolowrotka i po zawodach!!!
jack
|