| |
Rozumiem, że w większości przypadków z historii PZW, deklaracje działaczy nie miały pokrycia w późniejszych wydarzeniach, ale o ten przypadek powinien być Pan spokojny.
Te sześć tysięcy czlonków PZW Krosno zadba ustami swoich przedstawicieli o swoje interesy, czyli dziewięćdziesiąt kilka procent wód górskich.
Martwić się należy o ochronę łowiska specjalnego i pozostałych wód przed "kormoranami i wydrami" z legitymacjami PZW i kłusownictwem miejscowych.
Trzeba dumać jak powiększyć produkcję narybku jesiennego i wylęgu żerującego lipienia, bo to są prawdziwe ograniczenia, a nie swawolny dyrektor.
Sztuką jest mieć ograniczone zaufanie lub brak zaufania do jednych, a dać kredyt zaufania innym, jeżeli sytuacja tego wymaga.
Wszyscy patrzymy na Krosno, które nieźle sobie w ostatnich latach poczyna, a obok nas, na naszych oczach marnieją wody, stu letni, brzuchaci działacze z piersiami pełnymi medali "zżerają" nasze składki.
By było normalnie, czyli tak jak pamiętam w początowych latach osiemdziesiątych - na Dunajcu, Sanie, Popradzie, Skawie, Rabie, Sole i Wiśle były nieprzebrane, wydawało się stada pstrągów i lipieni - to musi powrócić.
Komu wówczas chcialo się jechać na San, gdy pod bokiem miał świetne łowiska.
Jedynie dla urozmaicenia krajobrazu i ciekawości co najwyżej raz w roku podejmowaliśmy takie wędrówki.
Wedkarze muchowi przecież wóczas byli też sporą gromadką, a kilometrami można było wędrować by kogoś spotkać, a co teraz mamy.
To samo towarzystwo, bardziej mobilne i lepiej wyposażone, zagroziło populacji ryb, głównie dlatego, że ilość dobrych łowisk z przeróżnych przyczyn zbliżyła się do zera.
A zera mnożąc się nie dają dodatnich wyników.
Wysypy lipieni powodowały niemalże zorganizowane, masowe wycieczki autobusami np. Sromowce, które sprowadzono szybko do parteru.
Sytuacja łowisk dla wędkarzy muchowych w Polsce jest fatalna, a dalsze nasze narzekania nie przyniosą efektu.
Postarajmy się uczynić psikusa Piotrkowi Koniecznemu, tworząc alternatywne łowiska w swoich okręgach, powierzając to kompetentnym działaczom i pracownikom PZW.
Majątek PZW jest naszym majątkiem i nie pozwólmy by splywał rurami kanalizacyjnymi do naszych rzek.
|