| |
A może by tak szanowni koledzy "po kiju" zastanowić się nad nieco innymi zmianami, a nie rozważać do upadłego i do znudzenia tematu zabierania czy nie zabierania ryb.Znowu muszę nawiązać do mądrych przepisów naszych sąsiadów zza miedzy - Pepików którzy określają precyzyjnie w swoich przepisach ile ryb wolno w danym roku, miesiącu i dniu zabrać z wody.
I ile dni w tygodniu, bez względu na to czy się coś złowi, czy się coś zabiera z wody, wolno poławiać ryby łososiowate.
I czy nie warto się zastanowić nad celowością dopuszczenia połowu ryb łososiowatych na niektórych wodach tylko i wyłącznie tak zwaną sztuczną muchą? [ Jest to przynęta opisana w odp rozporządzeniu Ministra ... jako imitująca owada lub jego stadia przeobrażeniowe ]Nie tam jakieś gold kopfy, strzeble głowacze et cetera, ale senso stricto O W A D A ! Tam gdzie można spinningować, wszelkie innowacje pal licho.Ale do 1-go września, [WYJĄTEK MOŻE STANOWIĆ POŁÓW GŁOWATKI, NA SPECJALNE ZEZWOLENIE].Zapożyczam tu niektóre czeskie przepisy ponieważ uważam je za głęboko przemyślane i dające konkretne efekty,mając możność przekonać się o tym na "własnej skórze", sporo tam wędkując.
Oczywiście wiele zmian się z tym wiąże, ale może będą ryby? A jak ludzie do tego dorosną, można będzie zupełnie znieść przepisy.[nie w tym stuleciu]
Aha,zapomniałem.W Czechach łamanie przepisów grozi zatrzymaniem zezwolenia od dwóch miesięcy w górę, łącznie z wykluczeniem ze Związku.[ Ale mają Pepy głupie te przepisy,co?]
|