| |
Jest to całe sedno sprawy.Zła trzeba szukać u żródeł,zacząć edukację od podstaw.Ale jeżeli rodzice przyzwalają swoim pociechom kraść,kłusować,cieszą się że synuś "złapał" rybkę [obrazek znad Wisły - na jazie masa wczasowiczów,powyżej 12-14to latek sobie łowi - oczywiście na zakupione wcześniej robaki.Na mój widok/czerwonego samochodu oznakowanego firmowymi napisami/ tatuś zrywa się z koca, biegnie do syncia i razem uciekają w krzaki.To są przypadki nagminne. W swoim czasie mieszkałem u młodych Niemców /budowaliśmy im chlewnię/ nasza gospodyni,28-mio letnia matka dwójki dzieci do znudzenia uczyła brzdące co do czego służy,do którego kubełka co należy wyrzucać "was get" a "was get net". A zresztą szkoda mówić,bo się człowiek tylko wqrwia.
Przejechałem dzisiaj Wisłę od Ochab po Obłaziec,ręce opadają.Zastanawiam się,czy wobec tego co wyprawiają firmy za przyzwoleniem RZGW walka z jakimkolwiek kłusolem ma jakiś sens.Każdy kłusol powie " o co wam chodzi ? O jedną zasr..ą rybkę? A tu przyzwalacie na totalną zagładę życia w rzece !". I będzie miał rację !!!
A na koniec dobra wieść : Koło Skoczów [TRZECH ZDESPEROWANYCH] odłowiło dzisiaj jeden jaz, ratując ok 100 sztuk pstrąga, ok 300 kg /w tym wiele medalowych/ świnek ,o kleniach nie wspominając. Jaz już odgrodzony,przygotowany do wypompowania wody,do remontu. [ dla wyjaśnienia dodam,że koło to liczy ponad 400 członków,wtym wiele postaci znanych w muchowym świecie].
|