| |
Sprawa ta, tak przykra dla wadowickiego wędkarstwa muchowego, zbulwersowała uczestników Jesiennego Lipienia Sanu - zawodów z cyklu Grand Prix Polski.
Pan Bogdan Madej, komendant powiatowy SSR w Wadowicach i od niedawna wiceprezes PZW Wadowice, reprezentował podczas JLS 2003 drużynę Koła PZW Wadowice.
Wielu zorientowanych w sporcie muchowym zna wiele sukcesów tej drużyny w poprzednim składzie.
Po ataku okregu bielskiego PZW na moją osobę, w którym brał czynny udział Pan Madej, zostałem odsunięty od sportu, a moje miejsce znalazł "uczciwy" - Pan Bogdan Madej, który jeszcze kilka tygodni temu atakował mnie w niewybredny sposób z komputera swojej firmy, podpisując się po kolei kilkoma fałszywymi imionami.
Wypowiedzi te po zdekonspirowaniu Pana Madeja, zostały usunięte przez administratora, wraz z całymi wątkami.
Dzisiaj od rana w Wadowicach trwają zażarte dyskusje, w których cale środowisko wędkarzy oburzone niecnym postępkiem pseudo-sportowca, domaga się od władz Koła, Okręgu i ZG PZW w Warszawie przykładnego ukarania przestępcy.
Cóż uczynił Pan Madej by na to miano zasłużyć:
W minioną sobotę podczas I tury JLS 2003, w jego karcie startowej, sędzia wpisał dwanaście lipieni, co potwierdził zawodnik i sędzia własnoręcznym podpisem.
Po zakończonej turze do komisji sędziowskiej wpłynął protest zawodników łowiących obok, w którym dwóch zawodników oświadczyło że Pan Madej do sędziego z rybami nie chodził, a w karcie ma wpisany nieskromny tuzin lipieni.
Komisja sędziowska przesłuchała sędziego stanowiskowego, który niestety potwierdził fakt złowienia zapisanych ryb.
Protest zawodników wobec braku niezbitych dowodów winy zawodnika - odrzucono.
Na drugą turę zawodnikowi Madejowi przydzielono dodatkowego sędziego, co spowodowało uzyskanie już uczciwie - wyniku zerowego.
Doświadczeni stażem i niezwykle kompetentni członkowie Głównej Komisji Sędziowskiej, nie poprzestali na obserwacji podejrzanego zawodnika w II turze.
Mianowicie przeprowadzili już tym razem poważną rozmowę z sędzią stanowiskowym z
I tury, która zakończyła się przyznaniemn się sędziego do przyjęcia
100 złotych za wpisanie nie złowionych ryb.
Zawodnika Madeja już po zakończeniu zawodów zdyskwalifikowano w całych zawodach - wyniki z I tury przeliczono, ale Pan Madej nie dał za wygraną wnosząc protest wraz
z przepisowym wadium 150 zł.
Komisja protestu nie uznała i wadium przepadło wraz z wątpliwą reputacją zawodnika.
Pan Bogdan Madej to początkujący muszkarz, który rozpoczął starty w w zawodach od wiosny tego roku.
Wystartował w dwu turach Pucharu Wisły, dwu turach Romaniszyna, dwu turach Mistrzostw Okręgu i jednej turze JLS - razem siedem tur, w których w każdej był w czołówce klasyfikacji sektora.
Takiego wyniku nie osiągnął jeszcze żaden z zawodników czołówki krajowej, na czele z aktualnym Mistrzem Europy - Antkiem Tonderą.
O niezwykłym "talencie" mówiło się od początku roku z niedowierzaniem, zwłaszcza że ledwie zdążył opanować podstawowe kanony muchy, a już rozpoczął wędrówkę do Kadry Narodowej.
Tylko co dalej - tam przecież trzeba łowić na najwyższym poziomie i to w krajach nieprzekupnych sędziów, których setka euro najpierw by zdziwiła, a następnie rozwścieczyła.
Co dalej z panem Madejem, bo to przecież nie koniec historii tego oburzającego przypadku.
Otóż stosowna notatka od organizatora JLS 2003 dotrze niebawem do ZG PZW w Warszawie, ZO PZW Bielsko-Biała i do macierzystego Koła PZW Wadowice, by właściwe władze podjęły stosowne kroki dyscyplinarne - sportowe i organizacyjne.
W takim chyba najcięższym z przewinień zawodnikowi grozi surowa kara włącznie z dożywotnią dyskwalifikacją.
Dalsze piatowanie przez wymienionego funkcji Komendanta SSR oraz wiceprezesa Koła jest wykluczone, a grupa poparcia tego człowieka stopnieje obecnie wyłącznie do jednej osoby - Pana Stanisława Cholewy, który w łapownictwie Panu Madejowi pomagał.
W przeciwieństwie do afery Rywina, afera Madeja został rozwiązana i to bez pomocy Komisji Nałęcza.
Jeszcze nie ma decyzji czy Pan Madej wystartuje w najbliższą sobotę i niedzielę w Pucharze Podhala i Lipieniu Popradu.
Jest duże prawdopodobieństwo, że zostanie wyrzucony z drużyny Wadowic, która przecież startuje za składki członków naszego Koła, który pragnie godnego reprezentowania, a nie niegodnych sportowca postępków.
Purpura na twarzy braci Kruszeckich i Janusza Piórka wybitnie o tym świadczyła.
Wcale im się nie dziwię, sam chętnie dałbym mu po mordzie.
|