| |
Faktem jest, że Raba nie jest najlepszym przykładem. Mimo, iż Kuba Chruszczewski, i p. J. Jeleński robią co mogą. Ale, z szacunkiem dla ich pracy, Raba to nie San, i nigy równać się nie bedzie. Zdecydowanie wróżę większy sukces komercyjny idei dot, Sanu. A to (czyt. kasa) może przełożyć sie na jakoś gospodarowania. (szczerze i optymistycznie w to wierzę). Masz rację, ze miejscowi to trudny temat. Ja tez miałem ten problem, ale tak jak zwróciliście wcześniej uwage, jest to jezioro. Jednak wierzę, ze przy odrobinie chęci, samozaparcia i wyczucia, można by dojś do porozumienia z tubylcami. Dyskusja na temat wysokości opłat natomiast, to sprawa względna. Jednemu 30 za duzo, a inny zapłaci i 100.
Myślę, że nie ma jednego złotego środka, który załatwiłby wszystkie problemy. Ale kilka przemyślanych posunięc może dać niezłe rezultaty.
Skoro już rozmawiamy, to podzielę się moimi przemyśleniami.
Po pierwsze, zaostrzenie limitów. Wymiar i limiy ilościowe. Byłem z przyjaciółmi na Sanie w sierpniu, i łowiłem w okolicach Średniej Wsi. Ku mojemu zdziwieniu, wiekszy ruch panował poniżej ujścia Hoczewki. Potem dopiero się dowiedziałem, ze na "moim" odcinku podniesiono wymiar. To w pewnym stopniu zniecheciło amatorów łatwego mięcha, bo złowienie miarowego kompletu wcale nie było takie łatwe, choć w ogóle ryb było mnóstwo.
Druga sprawa, to podniesienie cen, zlikwidowanie opłat rocznych. Proponuję sytsem karnetowy. Tak zrobiłem u siebie na wodzie, i to się sprawdza
I najważniejsze, to ochrona. To trudny problem (wysokie koszty), ale sądze, że dałoby sie to rozwiązać. Tak jak pisałem, takie rozwiązania pozwoliłyby na stworzenie najlepszego łowiska łososiowatych w Polsce.
Ciekawy jestem waszego zdania....T. Nadesłany link: http://www.unichowo.com
|