| |
Taka nasza rzeczywistość, w dwa upalne miesiące plażowicze zrobili swoje. Widać w tym roku nie było większej wody, która zabrała by cały ten syf pod Wawel. Na Wiśle byłem ostatni raz w marcu tego roku, było jeszcze w miare czysto - a może tylko odniosłem takie wrażenie - zima potrafi ukryć pod śniegowym kożuchem cały ten śmietnik. Pamiętam też Wisłe z sierpnia zeszłego roku, byłem na rybach razem z Orvisem i Maćkiem Wilkiem, był to okres po "większej wodzie", która zabrała cały syf, a nawet oczyściła dno z zielska. Taką Wisłę jak wtedy mógłby oglądać codziennie. Czyściutkie dno i kolor wody, który śmiało mógłby konkurować z Białką Tatrzańską. Niestety nic nie trwa wiecznie.
Wisła nie jest odosobnionym przypadkiem, większość popularnych południowych łowisk wygląda podobnie do tego co opisałeś. Weźmy taki Dunajec powyżej zapory - co kilkaset metrów nielegalne wysypisko, w korycie mnóstwo żelastwa, szmat, reklamówek, rozbitych butelek. To co widzałem w maju w Waksmundzie odbierało człowiekowi ochote na jakiekolwiek łowienie. Wyżej jest jeszcze gorzej, Biały Dunajec przypomina ściek - szlam, smród i jeszcze więcej śmieci. Poniżej każdego progu krąża - jak boje - dzięsiątki butelek. Co ciekawe często w tych śmieciach spotkać można muszkarza mozolnie orającego dno krótką nimfą.
Co do samego karania jestem za, ale obawiam się, że niewiele to zmieni. To chyba kwestia mentalności/edukacji - a na ich zmianę potrzeba mnóstwo czasu. Do tego na horyzoncie nie widać żadnych działań mających na celu poprawienie świadomości ekologicznej. Osobiście nie wierze, żeby było lepiej. Może kiedyś ktoś potraktuje sprawę poważnie, o ile do tego czasu nie utoniemy w śmieciach.
pozdrowienia
Michał
|