| |
Nikomu ze Związku nie zarzucam tego, że to ich winą jest brak dużych ryb. Wiem, że robicie co możecie. To co było i jest na Sanie to i tak jest wspaniale. Młody jestem, ale pamiętam czas, gdy w Sanie trudno było złowić nawet 20cm lipienia. Teraz jest o wiele lepiej. Są kontrole nad wodą. Widać, że pieniądze które płacę (płacimy) są wykorzystywane dobrze. Należy tu jednak przytoczyć myśl wyczytaną w autobusie we Lwowie: "obyś tak dojechał jak zapłaciłeś". Tam jeździ się w brudnych autobusach, bilety są taniutkie. Siedzenia są poodbrywane z tapicerki... Związkowi płaci się małe pieniądze za łowienie. Ryby są malutkie, mają poobrywane pyszczki. Rzecz ma się podobnie jak z naszym autobusem. Winę za to ponosi zła polityka odgórna a nie kierowca autobusu który i tak próbuje jechać tak po dziurawej ulicy by pasażerowie sobie głów o siebie i o poręcze nie porozbijali. Ale ciągle jest to autobus który spełnia swą rolę- przecież jeździ i wozi pasażerów. Osobiście, tak jak Michał Potoczek wolałbym na ryby pojechać 4 razy rzadziej. Zapłaciłbym wtedy więcej za licencje a i ryby łowione przeze mnie byłyby większe. Autobus w którym jedziemy wszyscy - My WĘDKARZE- byłby czyściutki, jechałoby się luźniej a komfort jazdy byłby Business Class. Ci co by mieli możiwość kupili by kolejny bilet i jeszcze raz objechali pętlę. Ci których na taki krok nie byłoby stać ( w tym i ja) zbieraliby kasę na to, by za miesiąc znów przejachać się Naszym autobusem w doborowym towarzystwie wędkarzy pasjonatów.
POZDRAWIAM!!!
mateusz grygoruk
|