| |
Nie szukajmy zbyt prostych odpowiedzi na trudne pytania.
Nic dodać nic ująć.
Rozumie, że nie łatwo jest myśleć "inaczej" skoro wszyscy mówią robalom NIE to i ja.
Po co się narażać kolegom.
Nie twierdze że, brak robala coś zmieni, problem jest dużo głębszy.
Dlaczego nikt nie odniósł się w swojej wypowiedzi do presji, jaką przeżywa rzeka.
Czy nie wydaje się Panom, że wędkarz (mięsiarz), potrafiący łowic na muszkę jest największym zagrożeniem dla lipienia?
A jak się ma 30-stu łowiących przed laty do 200 łowiących dzisiaj.
Może jestem snobem ale osobiście bardzo żałuje, że muszkarstwo nie jest już elitarne.
Po co nam na siłę te tysiące popaprańców, którzy nie mają żadnego szacunku dla takich ryb jak pstrąg czy lipień. (niestety stworzyliśmy ich sami wprowadzając różnego rodzaju zakazy), dla nich muszka jest najlepszym sposobem na pozyskanie mięsa.
Oj jak ja wspominam stare lata gdy dwóch kolegów potrafiło przysiąść na wielkim kamieniu na środku rzeki i pogadać, podziwiając widoki i języki prądu wody.
A ilu z nich tych cholernych mięsiaży, przyjdzie nad wodę o świcie.
Posłucha szumu wody, ptaków uwijających się na pobliskich gałęziach, wstającego słońca.
Chyba się rozmażyłem te dawne lata chyba już nie wrócą.
P.S.
ZbychuW chętnie się z Tobą spotkam nad Popradem byśmy mogli razem powędkować.
|