| |
Czasami Marku wyskakujesz jak "Filip z konopii".
Moje wypowiedzi nie służą umniejszaniu znaczenia działań wędkarzy z okolic Węgierskiej Górki, nie służą też eksponowaniu swoich zasług.
Gdybyś uważnie czytał posty (nie tylko moje), Twoje wypowiedzi miałyby sens.
W opisanym przypadku, podkreśliłem jego niezwykłość.
Ja do tej pory nie spotkałem płetwonurka z kuszą na Skawie i nie spotkałem się z taką obojętnością wędkujących obok.
Swoją niewłaściwą reakcję, wywołaną niecodziennością zdarzenia oceniłem w opisie.
Moje pozytywne wyniki w kontroli wód nie wynikają z mojego jakiegoś specjalnego zaangażowania, lecz zdrowego podejścia do otaczającej mnie rzeczywistości.
Idę kilka kilometrów z muchówką i nie przechodzę obojętnie obok podejrzanie wędkującego.
Moje reakcje są zwykle zdecydowane i przynoszą skutek, a Policję wzywam w ostateczności.
Konkretnie można bez organizowania wielkich akcji antykłusowniczych systematycznością osiągać przyzwoite efekty.
Tak naprawdę nie chodzi o to ilu strażnik zaliczy kłusowników, lecz o uzyskanie na danym łowisku efektu przestrzegania obowiązujących przepisów.
Akcje organizowane co jakiś czas muszą być uzupełniane normalną reakcją wędkarzy troszczących się o wspólne dobro.
Licytowanie się czy "elektryk" jest grożniejszy od innych "dewiacji" kłusowniczych nie ma sensu.
Wystarczy reagować gdy nasz znajomy, kolega, sąsiad z łowiska zabiera niewymiarowe ryby, czy też nawraca z kompletami do bagażnika.
Jestem przekonany że nasze łowiska ubożeją głównie dzięki - moim zdaniem stutysięcznej rzeszy "wękarzy" z legitymacjami PZW - "łowiącymi inaczej".
Nie miejscowi kłusownicy oczyścili niegdyś San i nie oni czyszczą na bieżąco pojawiające się na wędkarskiej mapie kraju "wysypy" jakiejś populacji.
Popularną stała się norma obojętności wobec okradania naszej "wspólnoty majątkowej",
jaką jest PZW.
Okradania przez naszych nieprzepisowo wędkujących "kolegów" na co przymykamy oko,
okradania przez działaczy PZW, oczym wszyscy wiedzą, lecz po co mają się narażać.
Myślimy "samobójczo" - kłusowników niechaj tępią właściwe straże, działaczy-złodziei niechaj "zamykają" prokuratorzy.
Takie myślenie ustawiło PZW na równi pochyłej i niestety pędzimy coraz szybciej w dół.
|