| |
Niestety limitowanie presji jest tym czego chyba wszyscy najbardziej się boją. Chociaż osobiście uważam, że jest to tak naprawdę w krótszym czy dłuższym okresie czasu nieuniknione to jednak strach osób władnych w tej kwestii rozumiem. Bo jak wytłumaczyć jednej czy drugiej osobie, że nie może wleźć do wody i połowić lipasów?
Najprostszym sposobem limitowania presji jest wysoka dzienna opłata. (dotycząca wszystkich wędkarzy nie tylko tych przyjezdnych). Jako przykład takiego rozwiązania mogę podać Włochy
Chociaż jestem członkiem Włoskiego klubu muchowego mającym we władaniu określony odcinek rzeki opłacałem tam składkę, to i tak (jak wszyscy Włosi) musiałem zapłacić dość wysoką opłatę dzienną.
Inny przykład Słowenia. Miejscowe, nazwijmy to koło gospodarzy rzeka opłaty są niskie jakieś 100 zł rocznie, ale wędkarz z tego koła może łowić tylko 4 dni w miesiącu i to nie w weekendy, jak chce więcej to musi wykupić licencje na normalnych zasadach. Czyli wysoka opłata dzienna.
Już w przedwojennej Polsce były ograniczenia presji. Jednak od tego czasu dużo się zmieniło.
Tz. Przybyło jakieś 500 000 i praktycznie znikły ograniczenia presji.
Odtworzyć to moim zdaniem jest najtrudniejsze.
Pozdr mw
|