| |
Panie Piotrze drastycznie zmniejszył Pan limit połowu. Uważam iż trzeba troche więcej rozsądku. Zasadnicza większość wędkarzy to tacy, którzy łowią i zabierają ryby - w ramach limitu łowiska. Ludzie łowili i będą łowić dla tzw. "mięcha" , i to jest normalne, dlatego powinien się Pan z nimi liczyć.
Nie to NIE JEST NORMALNE. Wędkarstwo to nie jest zdobywanie mięsa. Tym zajmują się rybacy!
Moim zdaniem trzeba sworzyć możliwość wyboru wariantu licencji. Więcej ryb zabieranych - większa cena.
Ceny licencji u nas w kraju są śmiesznie niskie, do tego każdy chciałby łowić (i zabierać) dzikie ryby, bo brzydzi się hodowlanym tęczakiem. Niestety na łowiskach z (względnie) dzikimi rybami gospodarka musi opierać się na limitowaniu presji. Rozumiem, że jesteś gotów zapłacić 200zł za dzień łowienia z możliwością zabrania trzech dzikich pstrągów lub lipienii? Bo conajmniej tyle to powinno kosztować.
Łowię często na Sanie i obserwuję wędkarzy, i tak: wędkarz mający się za etyka to najczęściej taki, który nie umie łowić, "no kill" to taki co nie nosi koszyka, ale ma kamizelkę ładunkową. Mięsiarz to taki, co nosi koszyk i umie łowić - no i tamci to widzą.
Panie Piotrze Nowej Zelandii tu się nie da zrobić.
Aha, ciesze się, że nie umiem łowić - tak zaraz kupiłbym koszyk i dołączył do grona tych lepszych i skuteczniejszych - a koszyk najlepiej taki jak na załączonum obrazku, coby oprócz pstrągów i lipienii zmieścić komplet świnek, klenii, jazi itp.
pozdrawiam
Michał
|