| |
Przed kilkoma dniami byłem dwukrotnie na Białce Tatrzańskiej , odcinek od ostatniego mostu przed zalewem w górę jakieś 4 km. Pierwszy wypad był taki sobie miałe ok 5 wyjść , w tym jedno grubsze (woda była lekko podniesiona) , natomiast po 1-dniowej przerwie przy niższym (ale jeszcze nie optymalnym stanie) było znacznie lepiej. Miałem ok 20 wyjść ( w tym dwie ryby ok 28 cm i jedno pożądne mlaśnięcie do suchej 16 tki (cała praktycznie Grizzli z lekko żółtymi skrzydełkami, ), niestety żyłka 12-tka nie wytrzymała, a moje niewprawna jeszcze ręka (po powrocie po wielu latach do suchej muchy) zawiodła. Wyjście potokowca ok 35 cm nastąpiło za dużym półkowym głazem na jednym z odgałęzień głównego koryta po mniej więcej 30-krotnym zaprezentowaniu muchy) . Im bliżej zmierzchu tym brania słabły. Sceneria, czystość rzeki i stale zmieniające się koryto , tam jest zawsze coś ciekawego do 'spenetrowania' . Ryby (same potokowce) pięknie wybarwione, czyściutkie jak z podręcznika....pływają dalej. Cudna to rzeka i bez względu na wyniki pozwala zapomnieć o bożym świecie....
pzdr
jack
|