| |
Przemku, ale taki lipień nawet jeśli nie nauczył się na swoich błędach i był złowiony 4 razy, nawet jeśli się zmęczył, zestresował podczas holów, jak widać odbił się, wrócił do swojego środowiska po wypuszczeniu i dalej spokojnie żył, a potem... no właśnie a potem jeśli go nie zabrałeś za tym 4 razem to odbył tarło, wydał potomstwo. Moim zdaniem C&R jest jedynym sposobem na rybniejsze wody. Wszyscy narzekamy na kłusowników, brak zarybień, złe prawo itd., ale to nie wszystko!! Wystarczy spojrzeć na ilość wykupywanych znaczków na wody pstrągowe. Dawniej, gdy było lepiej i wody były rybne jak nie wiem co(komuno wróć!!! ;)) w moim kole takowe znaczki miało 10 osób, teraz ich ilość zwiększyła się KILKUNASTOKROTNIE i tu leży moim zdaniem problem. Jeśli 60% z tych osób zabiera ryby przy każdej sposobności to przepraszam, ale ryb mieć nie będziemy, nawet gdy ściągniemy do kraju Coperfielda.
Chciałbym tutaj zaznaczyć, że nie jestem jakimś maniakiem C&R mi również zdarza się zabrać jakąś rybę, ale jest to nieduży odsetek tego co łowię. Jeśli chodzi zaś o odczuwanie bólu przez ryby, to z badań (widać innym naukowcom) wynikło, że ryby w niewielkim stopniu odczuwają ból, a to za sprawą zupełnie innego niż nasz układu nerwowego. Na potwierdzenie tego mam przykład z życia wzięty: złowiłem raz szczupaka, delikatnie wyczepiłem, zreanimowałem, wypuściłem, po kilku rzutach mam branie, wyciągam a to znowu ten sam szczupak. Gdyby odczuwał taki potworny ból, nawet nie spojrzałby na przynętę, a tu nie dość, że spojrzał to jeszcze raz ją zaatakował.
Pzdr Michał
|