| |
Dopiero dzisiaj przeglądnąłem kilkadziesiąt (!!!) postów na wiadomy temat (przez kilka dni miałem odcięty dostęp do internetu).
Wielu Kolegów z wieką dociekliwością dostrzegło przeróżne mankamenty wydawnicze, o które niegdyś zresztą miałem pretensje do wydawcy. Ale który to był rok i jakie wtedy możliwości edycji trudnego kolorowego materiału (bo kolorowe reprodukcje większości muszek zostaly sknocone!!!)? A że rysunki z ery gierkowskiej? To może przerobimy je na te z ery millerowskiej? Te gierkowskie, to wiele lat temu wykonał Maciek Lachur - artysta-malarz i znakomity muszkarz, więc chyba wiedzial, co i jak narysować, żeby pokazać to, co trzeba.
Jak zauważyli niektórzy Koledzy, dostęp do materiałów w tamtych czasach, a teraz - to jest nieporównywalne!. Teraz można nabyć WSZYSTKO, więc koniec z kombinowaniem jak koń pod górę. I tak dalej, i tak dalej.
Gdybym próbował polemizować z kolejnymi zdaniami Kolegów, to by napewno powstała powieść. Poza tym, każdy może mieć swoje zdanie, byle merytoryczne, a napewno nie obraźliwe, jak odbieram określenie "bubel". Zdając sobie sprawę a wielu mankamentów mojego "Poradnika", z dużym niesmakiem odebralem zbyt daleko galopujące wypowiedzi, natomiast z szacunkiem przyjmuję odpowiednio wyważone krytyczne zdania, nawet tych, którzy ukrywają się za pseudonimami. Internet to zniesie, ja natomiast uważam, że nadal istnieje pojęcie cywilnej odwagi podpisywania się pelnym nazwiskiem pod swoją wypowiedzią.
Liczni Koledzy, z lubością wyszukujący i piętnujący potknięcia w "Poradniku", spróbujcie sami napisać coś lepszego, sporządźcie wizerunki kilkuset muszek (najlepiej rysunki, bo tam napewno już nie będzie pęknietych skrzydełek, zbyt długich jeżynek, brzydkich główek , lub innych niedoróbek, które - niektórzy - z lubością mi wytykacie). Wtedy dopiero będziemy mieli jakiś porównawczy materiał do równorzędnej dyskusji. Teraz, póki co, pozostaje albo napisany po polsku mój "bubel", albo wiekopomne dzieło pana Kurnocika ( zresztą z wyraźnie antypolskimi wycieczkami), albo inne zachodnie wydawnictwa, przed którymi ostatnio modne jest padanie plackiem.
Kol. "jaro": Z pokorą przyjmuję wnikliwie sporządzony ideks usterek prezentowanych w "Poradniku" muszek. Mógłbym go zdecydowanie powiększyć, ale - po pierwsze - po co, a po drugie - szkoda mojego czasu. Wszelkie tłumaczenia się z kolejno wykazanych usterek mijałoby się z celem, bo rzecz już została wydrukowana i taka jest, jaka jest (a jaka jest, każdy widzi), więc trudno - stało się i napewno może odstać się w ewentualnym następnym wydaniu, do którego zaczynam powoli tracić chęć po przeczytaniu niektórych postów.
To by bylo tyle i tylko tyle.
Z Świąteczno-Dyngusowymi życzeniami i pozdrowieniami!!!
W.Węglarski
|
