| |
1.Jeśli chodzi o umiejętności, to wyciągam jedynie wnioski z tego, co sam autor zaprezentował.
2.Książka taka powinna była powstać, książka taka była, wręcz nadal jest, potrzebna. Ale, co już niejednokrotnie podkreślałem, nie z takimi niedoróbkami i błędami. To że jest zapotrzebowanie na towar nie oznacza że powinno się proponować towar niepełnowartościowy, bo wygląda to jak wykorzystywanie sytuacji – skoro wszyscy na coś czekają, to można im wcisnąć każdy bubel. O taką postawę nie chcę posądzać autora.
3.Nie rozumiem także dlaczego „kupa ludzi” nie mogła się nauczyć od razu prawidłowych wzorców? Dlaczego najpierw ktoś ma się uczyć zasad nieprawidłowych, a dopiero później samemu dochodzić do poprawnych wzorów postępowania. Wszak to nielogiczne.
4.Myślę że książka znajdzie wielką rzeszę zwolenników bez względu na to jaki poziom będzie prezentowała – historia lubi się powtarzać. Ja sam ją kupię, choćby po to, by sprawdzić czy autor zweryfikował swe poglądy(choć z wypowiedzi na forum wynika, że raczej nie) i czy zaczął kręcić porządne muchy. No i by wystawić jej recenzję na forum
1.Fakt - Ci którzy chcą się rozwijać będą poszukiwać dyskutować, szperać, eksperymentować itd. Bo taka jest naturalna kolej rzeczy. Wyżej napisałem co myślę o uczeniu się błędów, po to by je później weryfikować.
Ty jednak zbaczasz z tematu. Cała dyskusja dotyczy książki, która ma czegoś konkretnego nauczyć - prawidłowego wykonania sztucznych much. W tym kontekście zupełnie nieistotne jest to, co się dla przeciętnego krętacza liczy.
Ustalmy fakty: poradnik powinien uczyć prawidłowo, jeśli ktoś nie chce z rad tych skorzystać nie musi, nie może być jednak przez ów poradnik wprowadzany w błąd.
Nie wiem, który raz to piszę - tylko innymi słowami.
2. Na początku prosiłem o polemikę dotyczącą mojej wypowiedzi o „Poradniku...” i nie zbaczanie na tematy poboczne, gdyż powoduje to, iż zaczynam się tłumaczyć z czegoś czego nie powiedziałem, a co próbuje się przypisać moim wypowiedziom.
Żeby jednak zadośćuczynić Twoim dociekaniom i oddać sprawiedliwość „Poradnikowi...” – uważam, że jedyne co w tej książce jest dziś warte uwagi to zebrane receptury klasycznych much. O pewnych rzeczach się zapomina, a w „Poradniku...”łatwo odszukać opis interesującego nas wzoru. Nie zmienia to mojej opinii na temat książki.
|