f l y f i s h i n g . p l 2024.06.27
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Najładniejsze rzeki lipieniowe UK . Autor: S.R. Czas 2024-06-26 10:10:17.


poprzednia wiadomosc PZW Nowy Sącz - jest tam kto? : : nadesłane przez mart123 (postów: 5944) dnia 2024-05-02 08:04:13 z *.dynamic.inetia.pl
 
Dobrze, że temat powraca, bo to i problem i szansa ... tylko bardzo
wymagający


Bo zarządzanie milionowym majątkiem w ogóle jest wymagające. Dla
mnie czymś w rodzaju skandalu jest pozostawienie tego obiektu w
takim stanie w jakim go wczoraj ujrzałem. A pamiętam jaki krzyk się
podniósł w PZW w kwestii rzekomego czy faktycznego złego stanu w
jakim krakowska Naftobudowa oddawała budynek w ręce Związku po
wieloletniej dzierżawie. Nie wiedzieli krzykacze z Okręgu do jakiej
ruiny doprowadzi ich i ich następców nieróbstwo w tej kwestii.
Powtarzam, to wstyd i hańba by pozwolić na niszczenie czegoś co
powstało i przetrwało najgorszy czas w historii Polski. Tym bardziej
że zaglądając na FB Okręg, podobno jeden z najlepiej zarządzanych,
ma czas, ludzi i środki by organizować dziesiątki imprez
rozrywkowych, bo sportem tego nazwać nie można. Zawody
feederowe, spinningowe, spławikowe, muchowe, z łodzi, z brzegu, na
jeziorze, na rzece, mistrzostwa kół, okręgów, pierwsza liga, druga liga
i tak w kółko.

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [12] 02.05 10:35
 
O tym właśnie napisałem, że zarządzanie majątkiem jest wymagające.
Natomiast zachęcam do odłożenia na bok emocji ...

DKW nie jest majątkiem okręgu nowosądeckiego, a przynajmniej w czasie
jak się tym zajmowałem - nie był. Nie ma podstaw do decydowania o DKW
przez okręg, a tym bardziej do wkladania dużych pieniędzy w remonty. Okręg
też nie chcial go przejąć, bo żeby przejąć trzeba by mieć koncepcję
zagospodarowania i uzyskiwania dochodów z tego majątku, żeby go
utrzymać i żeby żył, a nie był studnią bez dna, pochłaniającą miliony.

Do tego to jest... zabytek. Bo zbudowany przed 1945r. Ktoś miał takiego
"pomysła", żeby wpisać ten obiekt do rejestru zabytków, chyba w plonnej
nadziei na jakies dotacje państwowe, więc do kosztów dochodzi jeszcze
"strup" w postaci konserwatora zabytków na karku... jakoś nie dziwię się, ze
nikt nie chail kupić tego obiektu, mimo kilku przetargów...

Potrzeba też atrakcji turystycznej do obsługiwania przez taką bazę
hotelową... mogłoby nim być lowisko wedkarskie na odcinku Dunajca,
powiazane z roznymi uslugami udostepnianymi w pakietach, ale nie
powstało ...

Sprawy są dość fundamentalne, wynikające z po-PRLowskiego rozumienia
(czyli z całkowitego niezrozumienia) działalności "non profit", z
"budżetowego" charakteru tego typu organizacji, zajmujących się
redystrybucją skladek, oraz oczekiwania przez członków uzyskiwania więcej
niż się wkłada... Są też różne oczekiwania, interesy i interesiki, lokalne czy
ogolne, które utrudniają i budują wspomniane mury...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [8] 02.05 10:48
 
P.S. Naftobudowa oddała obiekt w stanie "trwałej ruiny"... potem, "mierząc
siły na zamiary, nie zamiar podług sił", przeliczono się z kosztami remontu ...
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [7] 02.05 10:53
 
Nawet jeżeli to prawdą z tą ruiną to w umowie dzierżawy są zapisy
zabezpieczające przed taką sytuacją. Ktoś obiekt przekazał i ktoś z
PZW obiekt odebrał w tym stanie.
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [6] 02.05 11:06
 
Dawne czasy, kiedy wszystko było "państwowe", i przedsiębiorstwa i
organizacje społeczne i majątki... nie można dzisiejszych miar przykładać...
nawet do okresu transformacji po PRLu...
Zupełnie inną rzeczą jest to, że członkowie PZW nigdy nie przekształcili tej
organizacji w stowarzyszenie, przyzwyczajeni do statusu "organizacji
spolecznej" i "organizacji amatorskiego połowu ryb" z tamtych lat... Nawet
członkowie, po których można by się spodziewać innej aktywności...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [5] 02.05 12:45
 
członkowie PZW nigdy nie przekształcili tej organizacji w stowarzyszenie, przyzwyczajeni do statusu
"organizacji spolecznej" i "organizacji amatorskiego połowu ryb" z tamtych lat.


Też tak uważam. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że osoby wybrane do Zarządu uważają, że
wszystko wiedzą najlepiej. O ile sięgnę pamięcią wstecz, to nigdy nie stworzono systemu doradztwa,
opartego o specjalistów z różnych dziedzin – prawa, zarządzania, inżynierii wodnej, ichtiologii, itp.
Zarządzanie ogromnym majątkiem, zarówno państwowym (wody i rybostan), jak i społecznym (różne
ośrodki i składniki majątku) wymaga nie wiedzy o tym, jak założyć robaka na haczyk, lecz wiedzy
specjalistycznej. W zasadzie kierowanie PZW jest porównywalne do zarządzania dużym
przedsiębiorstwem.

Najświeższy przykład dyletanctwa w PZW dostarczyła mi obecność (w charakterze obserwatora) na
zarybianiu rzeki Jeziorki 26 kwietnia br., dokonanym przez Okręg Mazowiecki. Duży worek z
palczakami (ok. 1000 szt.) zabrano z samochodu i wrzucono do rzeki 5 m poniżej mostu, w głębokim
miejscu. Popełniono przy tym 2 kardynalne błędy, świadczące o braku elementarnej wiedzy nt. ryb
łososiowatych i ich zarybiania przez osoby koordynujące sprawy zarybień (o ile w ogóle były takie
osoby, bo nie udało mi się takowych stwierdzić): ryby należy wpuszczać na płycizny (woda 5-20 cm
głębokości), a materiał należy wypuszczać małymi partiami w wielu miejscach.

Sposób przeprowadzenia zarybienia, powodujący niską przeżywalność narybku, jest zgodny z
oficjalnymi poglądami ichtiologów w OM, tj. że pstrąg jest rybą-szkodnikiem i nie może go być dużo w
rzece (takie deklaracje padły z ich ust w 2011 r.). Do znudzenia będę powtarzał, że działania niektórych
pracowników biur (a także członków Zarządów), mają nie tylko znamiona głupoty i niewiedzy, ale wręcz
sabotażu (bo sprzyjają marnotrawstwu środków członków PZW). A potem nie ma się co dziwić, że ryb
jest mało w rzece i wędkarze nie chcą jeździć nad puste wody i narzekają.

To jest tylko przykład pokazujący skalę problemów – od najmniejszych do największych. Wszystkie
one, wynikające z niekompetencji, prowadzą do marnotrawstwa środków. Każdy taki przypadek jest
gwoździem do trumny PZW. Szkoda tylko, że część środków członków jest marnotrawiona.
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [4] 02.05 15:44
 
członkowie PZW nigdy nie przekształcili tej organizacji w stowarzyszenie, przyzwyczajeni do statusu
"organizacji spolecznej" i "organizacji amatorskiego połowu ryb" z tamtych lat.


Też tak uważam. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że osoby wybrane do Zarządu uważają, że
wszystko wiedzą najlepiej. O ile sięgnę pamięcią wstecz, to nigdy nie stworzono systemu doradztwa,
opartego o specjalistów z różnych dziedzin – prawa, zarządzania, inżynierii wodnej, ichtiologii, itp.
Zarządzanie ogromnym majątkiem, zarówno państwowym (wody i rybostan), jak i społecznym (różne
ośrodki i składniki majątku) wymaga nie wiedzy o tym, jak założyć robaka na haczyk, lecz wiedzy
specjalistycznej. W zasadzie kierowanie PZW jest porównywalne do zarządzania dużym
przedsiębiorstwem.

(...)
To jest tylko przykład pokazujący skalę problemów – od najmniejszych do największych. Wszystkie
one, wynikające z niekompetencji, prowadzą do marnotrawstwa środków. Każdy taki przypadek jest
gwoździem do trumny PZW. Szkoda tylko, że część środków członków jest marnotrawiona.


Sporo spraw sie laczy i dotyczy tych samych problemow, oraz ich zrodel.

Trudno zeby bylo inaczej, jesli wedkarze tego chca i nie organizuja sie zeby wybrac do zarzadow ludzi
sprawnych w zarzadzaniu i w nadzorowaniu przedsiewziec stowarzyszenia, tych duzych i tych malych,
codziennych.

Trudno sie spodziewac, zeby ludzie wybrani postepowali inaczej, skoro w taki sposob najwyrazniej
odpowiadaja na zapotrzebowanie srodowisk, ktore ich wybieraja, bo te srodowiska powoluja ich na kolejne
kadencje. Ne powstaja inne srodowiska, ktore wybralyby innych zarzadzajacych. O tym przyzwyczajeniu
pisalem.

Trudno spodziewac sie zmian "od gory", skoro tym "na gorze" jest dobrze i maja wszelkie przeslanki do tego,
zeby miec dobre samopoczucie.

Trudno spodziewac sie zmian "od dolu" bo te stutysieczne "doly" sa niezdolne do decydowania ani nie maja
takich kompetencji czy checi. Poza tym opieraja sie na roznych zaszlosciach i zakleciach wytworzonych przez
lata niesprawnosci. Jak to, ze "organizacja non-profit nie moze osiagac zysku", albo ze "nie mozna zarabiac na
wedkarzach" ... czy tez ze naturalne w stowarzyszeniach uczestniczenie czlonkow w roznych
przedsiewzieciach i czlonkowski wklad pracy jest czyms niewlasciwym...

Jedyny poziom, z ktorego moga dokonac sie jakies zmiany, to poziom srodowisk lokalnych i regionalnych,
zdolnych do zaproponowania i wprowadzenia racjonalnych rozwiazan i do powolania do rzadzenia i do
wykonywania ludzi, ktorzy sie na tym znaja. Tak jak teraz zarzadzaja reprezentanci zorganizowanej
mniejszosci, nie napotykajac na wiekszy problem z forsowaniem swoich kandydatow i sposobow
postepowania, tak zmiana moze sie dokonac w podobnej skali.

Jesli po ponad 30 latach od transformacji w Polsce i po 20 latach od wejscia do UE, po tylu latach wedrowania
Polakow po swiecie, wedkarze nie przeksztalcili tej organizacji w stowarzyszenie to jest to przygnebiajace.
Jesli ci, ktorzy mogliby takie srodowiska tworzyc ograniczaja sie do narzekania i do opisywania jak to zle sie
dzieje, to znaczy, ze nie dorosli do poziomu tych, ktorzy osrodek w Lopusznej zaplanowali i zbudowali.

Powstalo kilka srodowisk, w kilku miejscach w Polsce, ale jesli niektorym wydaje sie, ze to niewystarczajaco
dobrze dziala, to musza zdac sobie sprawe, ze takie zmiany napotykaly i napotykaja opor ze strony innych
srodowisk, z innych regionow, starajacych sie utrzymac status quo... bo mityczny ZG to nie jest jakis
autonomiczny twor, tylko ludzie wyslani z roznych regionow do centralnego zarzadzania cala organizacja...
Dawno temu, za PRL-u, do zarzadow trafiali ludzie z nominacji partyjno-sluzbowej, bo wszystko bylo pod taka
kontrola. Dzis trafiaja z nominacji wedkarzy, ale tych, ktorym sie chce nominowac ...

"A, ja myśle, ze panowie duzo by juz mogli mieć, ino oni nie chcom chcieć!" Taki to nasz chocholi taniec ...

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [3] 03.05 07:49
 
Zgadzam się. Dlatego jedynym rozwiązaniem jest reforma całego systemu i stworzenie takiego opartego
na lokalnych towarzystwach.

Zresztą w obecnym systemie, jak widać, jest tak dużo roboty, że wielu działaczy ciągle biega z taczkami i
nie ma nawet czasu, żeby je załadować. Nie widzę nikogo zainteresowanego w odbudowie DW - w
regionie brak zainteresowania, bo obiekt jest w dyspozycji ZG, a w ZG brak zainteresowania, bo obiekt
leży 400 km od Warszawy i w obecnej sytuacji nie można na nim nic zarobić. Będzie tak jak pisał Darek -
zapewne obiekt ulegnie biodegradacji. Już nie piszę o kwestii kultury i historii wędkarstwa, bo to nie
interesuje działaczy na wyższych szczeblach decyzyjnych.

 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [2] 03.05 13:19
 
Zgadzam się. Dlatego jedynym rozwiązaniem jest reforma całego systemu i stworzenie takiego opartego
na lokalnych towarzystwach.

Zresztą w obecnym systemie, jak widać, jest tak dużo roboty, że wielu działaczy ciągle biega z taczkami i
nie ma nawet czasu, żeby je załadować. Nie widzę nikogo zainteresowanego w odbudowie DW - w
regionie brak zainteresowania, bo obiekt jest w dyspozycji ZG, a w ZG brak zainteresowania, bo obiekt
leży 400 km od Warszawy i w obecnej sytuacji nie można na nim nic zarobić. Będzie tak jak pisał Darek -
zapewne obiekt ulegnie biodegradacji. Już nie piszę o kwestii kultury i historii wędkarstwa, bo to nie
interesuje działaczy na wyższych szczeblach decyzyjnych.




Cóż za dyplomaty godna odpowiedź. Najpierw zgadzam się, a potem konkluzja zupełnie przeciwna.

Co masz na myśli mówiąc o "systemie". I kto go niby tworzy oraz kto mialby go zreformować, żeby stworzyć
taki, "oparty na lokalnych towarzystwach"? Kiedy, na jakich warunkach, z kim, za co? I kto miałby takiego
systemu chcieć i go prowadzić? Dla satysfakcji grupki reprezentujących daleko posunięte "wishful thinking"?

Problemem jest to, że nie ma w Polsce alternatywnego, skoordynowanego środowiska klku- kilkunastu tysięcy
wędkarzy, bo tylu pewnie byłoby w stanie zmienić sposób zorganizowania wędkarstwa (biorąc pod uwagę, że
już parę tysięcy podejmuje działania w tym kierunku, w różnych miejscach w Polsce, choć jest blokowana
skutecznie przez różne zaszłości i przez innych). W sumie najważniejsze wciąż są duże ośrodki, w których jest
wielu ludzi potencjalnie przygotowanych, ale, dość paradoksalnie, niezdolnych do wzięcia organizowania
wędkarstwa w swoje ręce ... więcej w tym indywidualistycznego "radzenia sobie" albo wytykania, zaś tego
ducha, który był w dawnych Towarzystwach jakoś nie widać, mimo upływu lat ...

Co do DKW - przeszkodą jest to, o czym wspomniałem już, czyli brak koncepcji uzyskiwania dochodów z
majątku stowarzyszenia. Wciąż majątek jest przede wszystkim "kosztem", do sfinansowania ze składek w
trybie redystrybucji... stąd ten cały pomysł z "cegiełkami", o którym tu była mowa ... bo tak potrafi postrzegać
funkcjonowanie większość podejmujących decyzje... Parę lat temu sprawdzałęm zestawienie budżetu i w skali
kraju, na bodaj 180 mln ze składek było 5 mln z dochodów nieskładkowych... Ta proporcja pokazuje "wsobny"
charakter organizacji i brak zainteresowania uzyskiwaniem dochodów przez pomnażanie kapitału ze składek,
wykorzystania potencjału majątku i użytkowanych wód ... to dzieje się tylko w stosunkowo małej skali w
niektórych regionach (choć w dużej, jak na potrzeby i możliwości tychże) ...

Rozmawiałem z prezesami i zarządami na temat DKW, ale z jednej strony pojawiała się blokada ciasnoty
pojmowania zakresu działania stowarzyszenia, że "PZW nie będzie firmą turystyczną", że "nie można
zarabiać", a wizja płacenia podatków jawiła się jako największa zmora ... w ślad za tym były stwierdzenia, że
"przekazalibyśmy im (okręgom) ten obiekt jakby stworzyli okręg z połączenia NS z Krakowem, Tarnowem, a
może jeszcze z Katowicami, żeby mieli tyle skłądek żeby mogli do tego dokładać"... na co samodzielni,
mniejsi, nie mieli najmniejszej ochoty ... Nie powstał żaden biznes-plan, bo szkoda było roboty jeśli nie było w
ogóle mowy o ekonomicznie sensownym rozwiązaniu ... Do tego potrzebne byłoby stworzenie atrakcji,
wspierającej ofertę zakwaterowania w DKW ... toczyły się dyskusje na temat łowiska normalnego (zwanego
"specjalnym") na odcinku od zbiornika czorsztyńskiego w górę Dunajca, do Łopusznej, ale tu włączyła się
"lokalnym" zasada "ważne to je co je moje" i łowisko powstało dużo poniżej, najmniej "naruszając"
emocjonalne interesy decydujących grup z dwóch geograficznych końców okręgu ... Z kolei "aż się prosiło"
żeby powstała siedziba okręgu w Łopusznej, pracownicy, bliskość transportu, nadzór nad okolicą itp ... były
wstępne analizy, wskazujące na sensowność takiego podejścia, ale z różnych względów (personalnych?) to
też upadło ...

Strasznie dużo wszędzie takiego "nie da się" i marazmu, aż dziw, że nie prowokuje do aktywności, żeby to
zmienić przejmując stery ...

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [1] 03.05 15:51
 
Co masz na myśli mówiąc o "systemie". I kto go niby tworzy oraz kto mialby go zreformować, żeby
stworzyć taki, "oparty na lokalnych towarzystwach"? Kiedy, na jakich warunkach, z kim, za co? I kto
miałby takiego systemu chcieć i go prowadzić? Dla satysfakcji grupki reprezentujących daleko
posunięte "wishful thinking"?


Już to niedawno pisałem. Powinno być zrzeszenie niezależnych towarzystw wędkarskich (coś na
kształt dawnego ZSTW). Wtedy zupełnie inaczej wszystko funkcjonuje, bo rolą zrzeszenia nie jest
kierowanie towarzystwami, lecz reprezentowaniem ich na zewnątrz i pomaganie w rozwiązywaniu
problemów, zwłaszcza na linii z administracją państwową, dużymi spółkami (np. zarządzającymi
hydroelektrowniami), itp. Np. nie bardzo rozumiem dlaczego wiosną br. była jakaś kontrola z ZG w ZO
Krosno, skoro Okręg ma własną osobowość prawną w zakresie prowadzenia gospodarki rybacko-
wędkarskiej. W każdym okręgu jest Komisja Rewizyjna, której zadaniem powinna być kontrola
odpowiednich poczynań. Jeśli sprawa jest "grubsza", to od tego jest prokurator.
Skoro w ciągu ostatnich 24 lat nie udało się stworzyć modelu wędkarstwa opartego o niezależne
towarzystwa, więc są marne szanse, że uda się to zrobić oddolnie w ciągu najbliższych 2-3 dekad.
Może to zrobić jedynie odgórnie władza administracyjna, poprzez stworzenie konkurencji dla PZW. Na
ten moment nie widać zainteresowania stworzeniem takiego systemu, bo w ogóle gospodarka rybacka i
stan wód w Polsce nie są przedmiotem większego zainteresowania władz administracyjnych i
politycznych (o czym świadczą liczne przypadki zanieczyszczenia wód i fizycznej degradacji koryta i
linii brzegowej). To się może zmienić jedynie w przypadku dostrzeżenia znaczenia wędkarstwa jako
ważnego elementu dochodów regionalnych.

Problemem jest to, że nie ma w Polsce alternatywnego, skoordynowanego środowiska klku-
kilkunastu tysięcy wędkarzy, bo tylu pewnie byłoby w stanie zmienić sposób zorganizowania
wędkarstwa (biorąc pod uwagę, że już parę tysięcy podejmuje działania w tym kierunku, w różnych
miejscach w Polsce, choć jest blokowana skutecznie przez różne zaszłości i przez innych). W sumie
najważniejsze wciąż są duże ośrodki, w których jest wielu ludzi potencjalnie przygotowanych, ale, dość
paradoksalnie, niezdolnych do wzięcia organizowania wędkarstwa w swoje ręce ... więcej w tym
indywidualistycznego "radzenia sobie" albo wytykania, zaś tego ducha, który był w dawnych
Towarzystwach jakoś nie widać, mimo upływu lat ..


I nieprędko będzie. Obecnie 99% wędkarzy zainteresowanych jest wyłącznie złowieniem ryby, obojętne
czy jest dzika, czy z hodowli, lub czy wędkarze są zwolennikami No Kill, czy chcą respektować ustawę
o ochronie zwierząt. Skoro jest takie podejście, więc logiczną konsekwencją byłoby prowadzenie łowisk
wędkarskich na zasadzie działalności gospodarczej (coś typu MW lub wcześniej JJ).

W latach 2010-2011 próbowałem coś zmienić w działalności PZW. W Okręgu Mazowieckim
zaproponowałem powołanie podkomisji ds. ryb łososiowatych. Po półtorej roku zrezygnowałem,
ponieważ: 1) decydenci w OM nie mieli zielonego pojęcia o rybach łososiowatych, ani nie byli
zainteresowani tym, żeby gospodarka była prowadzona w sensowny sposób (prowadzili wręcz
działania destruktywne), 2) w OM prowadzono działania, które uznałem nie tylko za sprzeczne ze
statutem PZW, ale nawet z prawem, w których nie miałem zamiaru uczestniczyć (moje podejrzenia
później okazały się uzasadnione, o czym świadczy przypadek prezesa OM Bedyńskiego). Jesienią
2010 r. powołano mnie w skład Komisji ZG ds. Promocji Wędkarstwa. Jedyne, czym przewodniczący tej
Komisji (Bedyński) się zajmował, to było wydawanie środków na fundusz promocyjny (różne gadżety).
Jakakolwiek dyskusja na poważniejsze tematy, np. na temat wizerunku wędkarstwa w społeczeństwa,
natychmiast była ucinana. Podobnie ucinano jakąkolwiek dyskusję nt. ośrodka w Łopusznej, choć
wówczas był to jeden z ważniejszych tematów. Po roku przewodniczący Komisji przestał mnie
zapraszać na posiedzenia Komisji, bo pewnie stwierdził że nie pasuję do jego wizji działania Komisji.

Stan zdrowia nie pozwala mi obecnie na szersze angażowanie się w działalność PZW. Zresztą
działacze uważają, że najlepiej wiedzą, co mają robić i nie interesuje ich konsultowanie z innymi
osobami, nawet tematów, w których są kompletnie zieloni. Na przykład jesienią 2023 r. ZG
zorganizował konferencję w 124 rocznicę „zorganizowanego wędkarstwa w Polsce”. Przekazałem do
ZG, że powielanie bzdury wymyślonej przez PZW w połowie lat 70. nie jest rozsądnym rozwiązaniem,
ponieważ w latach 1879-1914 KTR nie miało nic wspólnego z zorganizowanym wędkarstwem. W druku
jest mój artykuł w Rocznikach Naukowych PZW na temat korzeni zorganizowanego wędkarstwa w
Polsce (opóźnienie wydania rocznika sięga już ok. pół roku). Wśród obecnych działaczy brak jest
elementarnej wiedzy ws. historii wędkarstwa i ichtiologii, bo nie są zainteresowani czytaniem
czegokolwiek (nawet Wiad. Wędk. notują silny spadek czytelnictwa).
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [0] 03.05 17:25
 
Drogi Staszku,

Przede wszystkim - serdecznie i najszczersze życzenia zdrowia i sił, bo te przydają się do czerpania radości z
życia na emeryturze.
Sprawy różne toczą się już dośc długo i podstawą, moim zdaniem, nie jest usiłowanie przekonania tych, którzy są
niezdolni do czegokolwiek, ale zastąpienie ich takimi ludźmi, którzy potrafią. Do tego są potrzebne wspólnotowe
przedsięwzięcia, a nie indywidualne poczynania. Zwłąszcza w warunkach, w których można i da się. Mogliśmy
jeszcze za PRLu usiłować coś na włąsną rękę, ale i tak najlepiej wychodziło to, co działo się w Bzdykfusie.
Też wiele razy zderzałem się z murem, ale czasem udało się coś, choć na chwilę, zmienić. Dlatego też po PRLu
zmiany w jakie się angażowałem dotyczyły zmiany zespołó zarządzających. Tylko to, że zaczęliśmy stawiać na
nogi sprawy choćby w Krośnie, natrafiało na blokady bo nic się nie zmieniało w Warszawie, Krakowie,
Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu ... wciąż ci sami ludzie, ta sama mentalnoiść, a decyzje "centralne" przeważały.
Niemniej jednak, dostaję bólu zębów jak słyszę, że jakaś administracja ma nam znó świat urządzać. Problem w
tym, że to oznacza, że nie jesteśmy zdolni do urządzania go sobie sami. I najbardziej przygnębia mnie to, że
bardzo wiele głosów jest takich, żeby "ktoś" zrobił "coś", żeby "nam" było dobrze ... cokolwiek to oznacza ...
Tymczasem to w rękach wędkarzy leży pokazanie tzw. wartości socjoekonomicznej naszego hobby, za sprawą
tych, którzy je prowadzą. Liczą to Niemcy, Austriacy, Anglicy, Skandynawowie i inni i dlatego mają wsparcie
administracji i lokalnych społeczności, a także udział w obrotach i dochodach ... Swego czasu oszacowno, że
powstanie łowiska na Sanie wytworzyło lokalny obrót rzędu 5 mln zł rocznie, jeśli dobrze pamiętam ... mistrzostwa
organizowane w czerwcu sprawiły, że sezon letni wystartował w regionie o miesiąc-półtora wcześniej, co
przysporzyło dochodów ... Wędkarze z tego mieli zaledwie skromną cząstkę, za niewygórowane zezwolenia na
wędkowanie ... "bo nie należy zarabiać" ... I na tym się skończyło ...
Ja nadal mam w sobie optymizm i przekonanie, że da się sprawy ruszyć do przodu...
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
 
  ZG PZW - jest tam kto? [2] 02.05 10:50
 
A to sorry, jeżeli DW nie jest składnikiem majątku Okręgu. Zatem
wszędzie gdzie napisałem Okręg zmieniam to na Zarząd Główny a
tam gdzie jest Romek ma być Beata. Czyli można założyć że dojdzie
do biodegradacji.
Przykro, tym bardziej, że w Domu spędzałem praktycznie każde
wakacje przez kilkanaście lat. Klimat tego miejsca w połączeniu z
przyrodą Gorców i pięknem niedaleko płynącego Dunajca był
niepowtarzalny. Wszystko to szlag trafił...
 
  Odp: ZG PZW - jest tam kto? [0] 02.05 11:02
 
Taki przyczynek ...
 
  Odp: ZG PZW - jest tam kto? [0] 03.05 10:11
 
To się chyba ,,postęp cywilizacyjny” nazywa. A czasy samofinansujących (?) się ośrodków
wędkarskich takich jak ten w Łopusznej, ,,dzikich” populacji ryb łososiowatych, w ilościach
większych niż śladowe, wspomaganych wówczas dorybieniami oraz niepowtarzalny klimat
związany z ich połowem i obcowaniem z otaczającą przyrodą, to już trwale przeminął i
nigdy nie powróci.

Trzeba się przystosować do nowych warunków, no ale dużo prawdy jest w refrenie, tej
,,Eleganckiej piosenki o szczęściu” Poniedzielskiego. Jakoś tak do głowy mi przyszła.
Pozdrawiam








 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus