f l y f i s h i n g . p l 2024.06.27
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Najładniejsze rzeki lipieniowe UK . Autor: S.R. Czas 2024-06-26 10:10:17.


poprzednia wiadomosc Pytanie do Romka C. : : nadesłane przez mart123 (postów: 5944) dnia 2024-05-01 16:12:25 z *.dynamic.gprs.plus.pl
  Czekacie aż DW w Łopusznej ulegnie biodegradacji?

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Pytanie do Romka C. [0] 01.05 18:42
 
Przecież przed laty wędkarze wykupywali cegiełkę na odnowę tego budynku robiąc te wpłaty na PZW. I co się z
nimi stało ? Wykupując te cegiełki staliśmy się przecież udziałowcami w tym budynku.
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [4] 01.05 18:47
 
http://www.flyfishing.pl/mainforum/msg.php?id=25496&offset=0&displaytype=full
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [3] 01.05 19:03
 
Typowe związkowe pierdolety. K... jak Związek nie ma kasy albo
chęci do utrzymywania Domu to niech go sprzeda. Znajdzie się
chętny co zatrzyma zniszczenie. Gdybym był z Kielc to nóż by mi się
w kieszeni otwierał na takie marnotrawstwo i dopuszczanie do
niszczenia tego historycznego obiektu wybudowanego wielkim
kosztem i nakładem środków i to w czasie okupacji i odbudowy po
ww2. Wstyd PZW Nowy Sącz!
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [1] 01.05 19:16
 
Z Kielc?
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [0] 01.05 19:28
 
A skąd ksywka "scyzoryk"?
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [0] 01.05 23:31
 
Typowe związkowe pierdolety. K... jak Związek nie ma kasy albo
chęci do utrzymywania Domu to niech go sprzeda. Znajdzie się
chętny co zatrzyma zniszczenie. Gdybym był z Kielc to nóż by mi się
w kieszeni otwierał na takie marnotrawstwo i dopuszczanie do
niszczenia tego historycznego obiektu wybudowanego wielkim
kosztem i nakładem środków i to w czasie okupacji i odbudowy po
ww2. Wstyd PZW Nowy Sącz!


Trochę inaczej to wygląda i wyglądało...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [7] 01.05 20:12
 
Nie wiem jaka jest obecnie sytuacja ze sprzedażą części ośrodka (DW). Sądzę, że jakaś informacja na
ten temat byłaby wskazana, tym bardziej, że sprzedaż jest prowadzona od 2011 r. (tak wskazuje pobieżny
przegląd informacji w internecie).

Dla mnie niezrozumiałe jest nie tylko doprowadzenie do obecnej sytuacji. Nie mogę też zrozumieć, jak to
było możliwe, że grupka pasjonatów, licząca kilkadziesiąt osób, pod kierunkiem B. Romaniszyna, była w
stanie wybudować ośrodek, w dodatku w czasie wojny, a teraz organizacja licząca ok. 600 tys. członków
nie jest w stanie nim zarządzać właściwie. Coś tu się kupy nie trzyma. No, ale jak się wybiera do Zarządu
(okręgów i Głównego) osoby nie na podstawie kompetencji, lecz kryteriów pozamerytorycznych, to takie
są skutki.

Swoją drogą, ciekawe na co zostałyby przeznaczone środki uzyskane ze sprzedaży tego obiektu? No bo
chyba musiano mieć jakiś pomysł, skoro podjęto decyzję ws. sprzedaży.
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [2] 01.05 23:23
 
Skomplikowana sytuacja i rozne zaszłości. I kwestie własnościowe oraz
status tej odrębnej nieruchomości. Przede wszystkim - sprawa pomysłu na
wykorzystanie i umiejętności zrealizowania. Wiele rozmów na ten temat
było, ale."mury" solidniejsze niż te kamienne w DKW.

Na zagadnienia dotyczace wybudowania osrodka ciekawe swiatlo rzucil
Maciej Wiilk w niedawnym materiale o wedkarstwie w machinie wyzywienia
Rzeszy... KTR to była względnie bogata organizacja kilku tysięcy zamożnych
wędkarzy, których było stać na wpłacanie składki w wysokości kilkuset
złotych rocznie przed wojną, oraz zatrudniania strażnika średnio przez ok. 20
wędkarzy.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

 
  Odp: Pytanie do Romka C. [1] 02.05 06:31
 
O ile sobie dobre przypominam, to nie KTR zajmował się budową ośrodka, lecz jedno z towarzystw
wędkarskich w Krakowie (szczegóły są w książce Głowacica wędkarza doskonałego). Poza tym, KTR
nigdy nie zrzeszało tysiące członków. W szczytowym okresie na przełomie XIX i XX w. było ich nieduże
kilkaset. Po 1918 r. było ich niewielu.
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [0] 02.05 10:09
 
Dzięki, Staszku, za sprostowania. Rzeczywiście, nie sprawdziłem,
wieczorową porą i w telefonie. Wspominałem krakowskie Towarzystwa, a
wpisałem KTR. Niemniej jednak, skład osobowy i nakłady, a także, jak to w
stowarzyszeniach, osobiste zaangażowanie w przedsięwzięcia, pozwalały na
wiele. Opisywane we wspomnieniach składki rzędu 350 zł rocznie
umożliwiały z kilku takich kwot sfinansować roczne wynagrodzenie
pracownika. W łączu jest artykuł jaki na szybko znalazłem w sieci.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [0] 02.05 12:18
 
"Swoją drogą, ciekawe na co zostałyby przeznaczone środki uzyskane ze sprzedaży tego obiektu? No bo
chyba musiano mieć jakiś pomysł, skoro podjęto decyzję ws. sprzedaży".

__________


Na "cegiełkę dla każdego" (kto płacił).
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [2] 07.05 23:59
 
Ja bym tego nie nazwał grupą pasjonatów po przewodnictwem B. Romaniszyna

Pozdrawiam
Maciej
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [1] 08.05 00:13
 
Treść protokołu jest znana. Opublikował go kiedyś. prof. Goryczko. Butelka z protokołwm została wykopana w
obecności Bieruta i Cyrankiewicza. Co ciekawe protokół w butelcebył datowany na 1942 r. I odnosił się do
rozpoczęcia budowy wylęgarni, ale został zakpany pod kapliczką.
Czyli albo na protokół powstał dopiero w 1944, albo zakopali go w 1942 pod kapliczką, której budowę rozpoczęto
w 1944, a zakończono w 1945 r.
Takie to były ciekawe czasy.

Pozdrawiam,
Maciej
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [0] 08.05 00:14
 
Pomyłka, Bieruta nie było, był tylko Cyrankiewicz.
Pozdr. Maciej
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [14] 01.05 23:35
 
Czekacie aż DW w Łopusznej ulegnie biodegradacji?

Dobrze, że temat powraca, bo to i problem i szansa ... tylko bardzo
wymagający...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [13] 02.05 08:04
 

Dobrze, że temat powraca, bo to i problem i szansa ... tylko bardzo
wymagający


Bo zarządzanie milionowym majątkiem w ogóle jest wymagające. Dla
mnie czymś w rodzaju skandalu jest pozostawienie tego obiektu w
takim stanie w jakim go wczoraj ujrzałem. A pamiętam jaki krzyk się
podniósł w PZW w kwestii rzekomego czy faktycznego złego stanu w
jakim krakowska Naftobudowa oddawała budynek w ręce Związku po
wieloletniej dzierżawie. Nie wiedzieli krzykacze z Okręgu do jakiej
ruiny doprowadzi ich i ich następców nieróbstwo w tej kwestii.
Powtarzam, to wstyd i hańba by pozwolić na niszczenie czegoś co
powstało i przetrwało najgorszy czas w historii Polski. Tym bardziej
że zaglądając na FB Okręg, podobno jeden z najlepiej zarządzanych,
ma czas, ludzi i środki by organizować dziesiątki imprez
rozrywkowych, bo sportem tego nazwać nie można. Zawody
feederowe, spinningowe, spławikowe, muchowe, z łodzi, z brzegu, na
jeziorze, na rzece, mistrzostwa kół, okręgów, pierwsza liga, druga liga
i tak w kółko.
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [12] 02.05 10:35
 
O tym właśnie napisałem, że zarządzanie majątkiem jest wymagające.
Natomiast zachęcam do odłożenia na bok emocji ...

DKW nie jest majątkiem okręgu nowosądeckiego, a przynajmniej w czasie
jak się tym zajmowałem - nie był. Nie ma podstaw do decydowania o DKW
przez okręg, a tym bardziej do wkladania dużych pieniędzy w remonty. Okręg
też nie chcial go przejąć, bo żeby przejąć trzeba by mieć koncepcję
zagospodarowania i uzyskiwania dochodów z tego majątku, żeby go
utrzymać i żeby żył, a nie był studnią bez dna, pochłaniającą miliony.

Do tego to jest... zabytek. Bo zbudowany przed 1945r. Ktoś miał takiego
"pomysła", żeby wpisać ten obiekt do rejestru zabytków, chyba w plonnej
nadziei na jakies dotacje państwowe, więc do kosztów dochodzi jeszcze
"strup" w postaci konserwatora zabytków na karku... jakoś nie dziwię się, ze
nikt nie chail kupić tego obiektu, mimo kilku przetargów...

Potrzeba też atrakcji turystycznej do obsługiwania przez taką bazę
hotelową... mogłoby nim być lowisko wedkarskie na odcinku Dunajca,
powiazane z roznymi uslugami udostepnianymi w pakietach, ale nie
powstało ...

Sprawy są dość fundamentalne, wynikające z po-PRLowskiego rozumienia
(czyli z całkowitego niezrozumienia) działalności "non profit", z
"budżetowego" charakteru tego typu organizacji, zajmujących się
redystrybucją skladek, oraz oczekiwania przez członków uzyskiwania więcej
niż się wkłada... Są też różne oczekiwania, interesy i interesiki, lokalne czy
ogolne, które utrudniają i budują wspomniane mury...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [8] 02.05 10:48
 
P.S. Naftobudowa oddała obiekt w stanie "trwałej ruiny"... potem, "mierząc
siły na zamiary, nie zamiar podług sił", przeliczono się z kosztami remontu ...
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [7] 02.05 10:53
 
Nawet jeżeli to prawdą z tą ruiną to w umowie dzierżawy są zapisy
zabezpieczające przed taką sytuacją. Ktoś obiekt przekazał i ktoś z
PZW obiekt odebrał w tym stanie.
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [6] 02.05 11:06
 
Dawne czasy, kiedy wszystko było "państwowe", i przedsiębiorstwa i
organizacje społeczne i majątki... nie można dzisiejszych miar przykładać...
nawet do okresu transformacji po PRLu...
Zupełnie inną rzeczą jest to, że członkowie PZW nigdy nie przekształcili tej
organizacji w stowarzyszenie, przyzwyczajeni do statusu "organizacji
spolecznej" i "organizacji amatorskiego połowu ryb" z tamtych lat... Nawet
członkowie, po których można by się spodziewać innej aktywności...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [5] 02.05 12:45
 
członkowie PZW nigdy nie przekształcili tej organizacji w stowarzyszenie, przyzwyczajeni do statusu
"organizacji spolecznej" i "organizacji amatorskiego połowu ryb" z tamtych lat.


Też tak uważam. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że osoby wybrane do Zarządu uważają, że
wszystko wiedzą najlepiej. O ile sięgnę pamięcią wstecz, to nigdy nie stworzono systemu doradztwa,
opartego o specjalistów z różnych dziedzin – prawa, zarządzania, inżynierii wodnej, ichtiologii, itp.
Zarządzanie ogromnym majątkiem, zarówno państwowym (wody i rybostan), jak i społecznym (różne
ośrodki i składniki majątku) wymaga nie wiedzy o tym, jak założyć robaka na haczyk, lecz wiedzy
specjalistycznej. W zasadzie kierowanie PZW jest porównywalne do zarządzania dużym
przedsiębiorstwem.

Najświeższy przykład dyletanctwa w PZW dostarczyła mi obecność (w charakterze obserwatora) na
zarybianiu rzeki Jeziorki 26 kwietnia br., dokonanym przez Okręg Mazowiecki. Duży worek z
palczakami (ok. 1000 szt.) zabrano z samochodu i wrzucono do rzeki 5 m poniżej mostu, w głębokim
miejscu. Popełniono przy tym 2 kardynalne błędy, świadczące o braku elementarnej wiedzy nt. ryb
łososiowatych i ich zarybiania przez osoby koordynujące sprawy zarybień (o ile w ogóle były takie
osoby, bo nie udało mi się takowych stwierdzić): ryby należy wpuszczać na płycizny (woda 5-20 cm
głębokości), a materiał należy wypuszczać małymi partiami w wielu miejscach.

Sposób przeprowadzenia zarybienia, powodujący niską przeżywalność narybku, jest zgodny z
oficjalnymi poglądami ichtiologów w OM, tj. że pstrąg jest rybą-szkodnikiem i nie może go być dużo w
rzece (takie deklaracje padły z ich ust w 2011 r.). Do znudzenia będę powtarzał, że działania niektórych
pracowników biur (a także członków Zarządów), mają nie tylko znamiona głupoty i niewiedzy, ale wręcz
sabotażu (bo sprzyjają marnotrawstwu środków członków PZW). A potem nie ma się co dziwić, że ryb
jest mało w rzece i wędkarze nie chcą jeździć nad puste wody i narzekają.

To jest tylko przykład pokazujący skalę problemów – od najmniejszych do największych. Wszystkie
one, wynikające z niekompetencji, prowadzą do marnotrawstwa środków. Każdy taki przypadek jest
gwoździem do trumny PZW. Szkoda tylko, że część środków członków jest marnotrawiona.
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [4] 02.05 15:44
 
członkowie PZW nigdy nie przekształcili tej organizacji w stowarzyszenie, przyzwyczajeni do statusu
"organizacji spolecznej" i "organizacji amatorskiego połowu ryb" z tamtych lat.


Też tak uważam. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że osoby wybrane do Zarządu uważają, że
wszystko wiedzą najlepiej. O ile sięgnę pamięcią wstecz, to nigdy nie stworzono systemu doradztwa,
opartego o specjalistów z różnych dziedzin – prawa, zarządzania, inżynierii wodnej, ichtiologii, itp.
Zarządzanie ogromnym majątkiem, zarówno państwowym (wody i rybostan), jak i społecznym (różne
ośrodki i składniki majątku) wymaga nie wiedzy o tym, jak założyć robaka na haczyk, lecz wiedzy
specjalistycznej. W zasadzie kierowanie PZW jest porównywalne do zarządzania dużym
przedsiębiorstwem.

(...)
To jest tylko przykład pokazujący skalę problemów – od najmniejszych do największych. Wszystkie
one, wynikające z niekompetencji, prowadzą do marnotrawstwa środków. Każdy taki przypadek jest
gwoździem do trumny PZW. Szkoda tylko, że część środków członków jest marnotrawiona.


Sporo spraw sie laczy i dotyczy tych samych problemow, oraz ich zrodel.

Trudno zeby bylo inaczej, jesli wedkarze tego chca i nie organizuja sie zeby wybrac do zarzadow ludzi
sprawnych w zarzadzaniu i w nadzorowaniu przedsiewziec stowarzyszenia, tych duzych i tych malych,
codziennych.

Trudno sie spodziewac, zeby ludzie wybrani postepowali inaczej, skoro w taki sposob najwyrazniej
odpowiadaja na zapotrzebowanie srodowisk, ktore ich wybieraja, bo te srodowiska powoluja ich na kolejne
kadencje. Ne powstaja inne srodowiska, ktore wybralyby innych zarzadzajacych. O tym przyzwyczajeniu
pisalem.

Trudno spodziewac sie zmian "od gory", skoro tym "na gorze" jest dobrze i maja wszelkie przeslanki do tego,
zeby miec dobre samopoczucie.

Trudno spodziewac sie zmian "od dolu" bo te stutysieczne "doly" sa niezdolne do decydowania ani nie maja
takich kompetencji czy checi. Poza tym opieraja sie na roznych zaszlosciach i zakleciach wytworzonych przez
lata niesprawnosci. Jak to, ze "organizacja non-profit nie moze osiagac zysku", albo ze "nie mozna zarabiac na
wedkarzach" ... czy tez ze naturalne w stowarzyszeniach uczestniczenie czlonkow w roznych
przedsiewzieciach i czlonkowski wklad pracy jest czyms niewlasciwym...

Jedyny poziom, z ktorego moga dokonac sie jakies zmiany, to poziom srodowisk lokalnych i regionalnych,
zdolnych do zaproponowania i wprowadzenia racjonalnych rozwiazan i do powolania do rzadzenia i do
wykonywania ludzi, ktorzy sie na tym znaja. Tak jak teraz zarzadzaja reprezentanci zorganizowanej
mniejszosci, nie napotykajac na wiekszy problem z forsowaniem swoich kandydatow i sposobow
postepowania, tak zmiana moze sie dokonac w podobnej skali.

Jesli po ponad 30 latach od transformacji w Polsce i po 20 latach od wejscia do UE, po tylu latach wedrowania
Polakow po swiecie, wedkarze nie przeksztalcili tej organizacji w stowarzyszenie to jest to przygnebiajace.
Jesli ci, ktorzy mogliby takie srodowiska tworzyc ograniczaja sie do narzekania i do opisywania jak to zle sie
dzieje, to znaczy, ze nie dorosli do poziomu tych, ktorzy osrodek w Lopusznej zaplanowali i zbudowali.

Powstalo kilka srodowisk, w kilku miejscach w Polsce, ale jesli niektorym wydaje sie, ze to niewystarczajaco
dobrze dziala, to musza zdac sobie sprawe, ze takie zmiany napotykaly i napotykaja opor ze strony innych
srodowisk, z innych regionow, starajacych sie utrzymac status quo... bo mityczny ZG to nie jest jakis
autonomiczny twor, tylko ludzie wyslani z roznych regionow do centralnego zarzadzania cala organizacja...
Dawno temu, za PRL-u, do zarzadow trafiali ludzie z nominacji partyjno-sluzbowej, bo wszystko bylo pod taka
kontrola. Dzis trafiaja z nominacji wedkarzy, ale tych, ktorym sie chce nominowac ...

"A, ja myśle, ze panowie duzo by juz mogli mieć, ino oni nie chcom chcieć!" Taki to nasz chocholi taniec ...

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [3] 03.05 07:49
 
Zgadzam się. Dlatego jedynym rozwiązaniem jest reforma całego systemu i stworzenie takiego opartego
na lokalnych towarzystwach.

Zresztą w obecnym systemie, jak widać, jest tak dużo roboty, że wielu działaczy ciągle biega z taczkami i
nie ma nawet czasu, żeby je załadować. Nie widzę nikogo zainteresowanego w odbudowie DW - w
regionie brak zainteresowania, bo obiekt jest w dyspozycji ZG, a w ZG brak zainteresowania, bo obiekt
leży 400 km od Warszawy i w obecnej sytuacji nie można na nim nic zarobić. Będzie tak jak pisał Darek -
zapewne obiekt ulegnie biodegradacji. Już nie piszę o kwestii kultury i historii wędkarstwa, bo to nie
interesuje działaczy na wyższych szczeblach decyzyjnych.

 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [2] 03.05 13:19
 
Zgadzam się. Dlatego jedynym rozwiązaniem jest reforma całego systemu i stworzenie takiego opartego
na lokalnych towarzystwach.

Zresztą w obecnym systemie, jak widać, jest tak dużo roboty, że wielu działaczy ciągle biega z taczkami i
nie ma nawet czasu, żeby je załadować. Nie widzę nikogo zainteresowanego w odbudowie DW - w
regionie brak zainteresowania, bo obiekt jest w dyspozycji ZG, a w ZG brak zainteresowania, bo obiekt
leży 400 km od Warszawy i w obecnej sytuacji nie można na nim nic zarobić. Będzie tak jak pisał Darek -
zapewne obiekt ulegnie biodegradacji. Już nie piszę o kwestii kultury i historii wędkarstwa, bo to nie
interesuje działaczy na wyższych szczeblach decyzyjnych.




Cóż za dyplomaty godna odpowiedź. Najpierw zgadzam się, a potem konkluzja zupełnie przeciwna.

Co masz na myśli mówiąc o "systemie". I kto go niby tworzy oraz kto mialby go zreformować, żeby stworzyć
taki, "oparty na lokalnych towarzystwach"? Kiedy, na jakich warunkach, z kim, za co? I kto miałby takiego
systemu chcieć i go prowadzić? Dla satysfakcji grupki reprezentujących daleko posunięte "wishful thinking"?

Problemem jest to, że nie ma w Polsce alternatywnego, skoordynowanego środowiska klku- kilkunastu tysięcy
wędkarzy, bo tylu pewnie byłoby w stanie zmienić sposób zorganizowania wędkarstwa (biorąc pod uwagę, że
już parę tysięcy podejmuje działania w tym kierunku, w różnych miejscach w Polsce, choć jest blokowana
skutecznie przez różne zaszłości i przez innych). W sumie najważniejsze wciąż są duże ośrodki, w których jest
wielu ludzi potencjalnie przygotowanych, ale, dość paradoksalnie, niezdolnych do wzięcia organizowania
wędkarstwa w swoje ręce ... więcej w tym indywidualistycznego "radzenia sobie" albo wytykania, zaś tego
ducha, który był w dawnych Towarzystwach jakoś nie widać, mimo upływu lat ...

Co do DKW - przeszkodą jest to, o czym wspomniałem już, czyli brak koncepcji uzyskiwania dochodów z
majątku stowarzyszenia. Wciąż majątek jest przede wszystkim "kosztem", do sfinansowania ze składek w
trybie redystrybucji... stąd ten cały pomysł z "cegiełkami", o którym tu była mowa ... bo tak potrafi postrzegać
funkcjonowanie większość podejmujących decyzje... Parę lat temu sprawdzałęm zestawienie budżetu i w skali
kraju, na bodaj 180 mln ze składek było 5 mln z dochodów nieskładkowych... Ta proporcja pokazuje "wsobny"
charakter organizacji i brak zainteresowania uzyskiwaniem dochodów przez pomnażanie kapitału ze składek,
wykorzystania potencjału majątku i użytkowanych wód ... to dzieje się tylko w stosunkowo małej skali w
niektórych regionach (choć w dużej, jak na potrzeby i możliwości tychże) ...

Rozmawiałem z prezesami i zarządami na temat DKW, ale z jednej strony pojawiała się blokada ciasnoty
pojmowania zakresu działania stowarzyszenia, że "PZW nie będzie firmą turystyczną", że "nie można
zarabiać", a wizja płacenia podatków jawiła się jako największa zmora ... w ślad za tym były stwierdzenia, że
"przekazalibyśmy im (okręgom) ten obiekt jakby stworzyli okręg z połączenia NS z Krakowem, Tarnowem, a
może jeszcze z Katowicami, żeby mieli tyle skłądek żeby mogli do tego dokładać"... na co samodzielni,
mniejsi, nie mieli najmniejszej ochoty ... Nie powstał żaden biznes-plan, bo szkoda było roboty jeśli nie było w
ogóle mowy o ekonomicznie sensownym rozwiązaniu ... Do tego potrzebne byłoby stworzenie atrakcji,
wspierającej ofertę zakwaterowania w DKW ... toczyły się dyskusje na temat łowiska normalnego (zwanego
"specjalnym") na odcinku od zbiornika czorsztyńskiego w górę Dunajca, do Łopusznej, ale tu włączyła się
"lokalnym" zasada "ważne to je co je moje" i łowisko powstało dużo poniżej, najmniej "naruszając"
emocjonalne interesy decydujących grup z dwóch geograficznych końców okręgu ... Z kolei "aż się prosiło"
żeby powstała siedziba okręgu w Łopusznej, pracownicy, bliskość transportu, nadzór nad okolicą itp ... były
wstępne analizy, wskazujące na sensowność takiego podejścia, ale z różnych względów (personalnych?) to
też upadło ...

Strasznie dużo wszędzie takiego "nie da się" i marazmu, aż dziw, że nie prowokuje do aktywności, żeby to
zmienić przejmując stery ...

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [1] 03.05 15:51
 
Co masz na myśli mówiąc o "systemie". I kto go niby tworzy oraz kto mialby go zreformować, żeby
stworzyć taki, "oparty na lokalnych towarzystwach"? Kiedy, na jakich warunkach, z kim, za co? I kto
miałby takiego systemu chcieć i go prowadzić? Dla satysfakcji grupki reprezentujących daleko
posunięte "wishful thinking"?


Już to niedawno pisałem. Powinno być zrzeszenie niezależnych towarzystw wędkarskich (coś na
kształt dawnego ZSTW). Wtedy zupełnie inaczej wszystko funkcjonuje, bo rolą zrzeszenia nie jest
kierowanie towarzystwami, lecz reprezentowaniem ich na zewnątrz i pomaganie w rozwiązywaniu
problemów, zwłaszcza na linii z administracją państwową, dużymi spółkami (np. zarządzającymi
hydroelektrowniami), itp. Np. nie bardzo rozumiem dlaczego wiosną br. była jakaś kontrola z ZG w ZO
Krosno, skoro Okręg ma własną osobowość prawną w zakresie prowadzenia gospodarki rybacko-
wędkarskiej. W każdym okręgu jest Komisja Rewizyjna, której zadaniem powinna być kontrola
odpowiednich poczynań. Jeśli sprawa jest "grubsza", to od tego jest prokurator.
Skoro w ciągu ostatnich 24 lat nie udało się stworzyć modelu wędkarstwa opartego o niezależne
towarzystwa, więc są marne szanse, że uda się to zrobić oddolnie w ciągu najbliższych 2-3 dekad.
Może to zrobić jedynie odgórnie władza administracyjna, poprzez stworzenie konkurencji dla PZW. Na
ten moment nie widać zainteresowania stworzeniem takiego systemu, bo w ogóle gospodarka rybacka i
stan wód w Polsce nie są przedmiotem większego zainteresowania władz administracyjnych i
politycznych (o czym świadczą liczne przypadki zanieczyszczenia wód i fizycznej degradacji koryta i
linii brzegowej). To się może zmienić jedynie w przypadku dostrzeżenia znaczenia wędkarstwa jako
ważnego elementu dochodów regionalnych.

Problemem jest to, że nie ma w Polsce alternatywnego, skoordynowanego środowiska klku-
kilkunastu tysięcy wędkarzy, bo tylu pewnie byłoby w stanie zmienić sposób zorganizowania
wędkarstwa (biorąc pod uwagę, że już parę tysięcy podejmuje działania w tym kierunku, w różnych
miejscach w Polsce, choć jest blokowana skutecznie przez różne zaszłości i przez innych). W sumie
najważniejsze wciąż są duże ośrodki, w których jest wielu ludzi potencjalnie przygotowanych, ale, dość
paradoksalnie, niezdolnych do wzięcia organizowania wędkarstwa w swoje ręce ... więcej w tym
indywidualistycznego "radzenia sobie" albo wytykania, zaś tego ducha, który był w dawnych
Towarzystwach jakoś nie widać, mimo upływu lat ..


I nieprędko będzie. Obecnie 99% wędkarzy zainteresowanych jest wyłącznie złowieniem ryby, obojętne
czy jest dzika, czy z hodowli, lub czy wędkarze są zwolennikami No Kill, czy chcą respektować ustawę
o ochronie zwierząt. Skoro jest takie podejście, więc logiczną konsekwencją byłoby prowadzenie łowisk
wędkarskich na zasadzie działalności gospodarczej (coś typu MW lub wcześniej JJ).

W latach 2010-2011 próbowałem coś zmienić w działalności PZW. W Okręgu Mazowieckim
zaproponowałem powołanie podkomisji ds. ryb łososiowatych. Po półtorej roku zrezygnowałem,
ponieważ: 1) decydenci w OM nie mieli zielonego pojęcia o rybach łososiowatych, ani nie byli
zainteresowani tym, żeby gospodarka była prowadzona w sensowny sposób (prowadzili wręcz
działania destruktywne), 2) w OM prowadzono działania, które uznałem nie tylko za sprzeczne ze
statutem PZW, ale nawet z prawem, w których nie miałem zamiaru uczestniczyć (moje podejrzenia
później okazały się uzasadnione, o czym świadczy przypadek prezesa OM Bedyńskiego). Jesienią
2010 r. powołano mnie w skład Komisji ZG ds. Promocji Wędkarstwa. Jedyne, czym przewodniczący tej
Komisji (Bedyński) się zajmował, to było wydawanie środków na fundusz promocyjny (różne gadżety).
Jakakolwiek dyskusja na poważniejsze tematy, np. na temat wizerunku wędkarstwa w społeczeństwa,
natychmiast była ucinana. Podobnie ucinano jakąkolwiek dyskusję nt. ośrodka w Łopusznej, choć
wówczas był to jeden z ważniejszych tematów. Po roku przewodniczący Komisji przestał mnie
zapraszać na posiedzenia Komisji, bo pewnie stwierdził że nie pasuję do jego wizji działania Komisji.

Stan zdrowia nie pozwala mi obecnie na szersze angażowanie się w działalność PZW. Zresztą
działacze uważają, że najlepiej wiedzą, co mają robić i nie interesuje ich konsultowanie z innymi
osobami, nawet tematów, w których są kompletnie zieloni. Na przykład jesienią 2023 r. ZG
zorganizował konferencję w 124 rocznicę „zorganizowanego wędkarstwa w Polsce”. Przekazałem do
ZG, że powielanie bzdury wymyślonej przez PZW w połowie lat 70. nie jest rozsądnym rozwiązaniem,
ponieważ w latach 1879-1914 KTR nie miało nic wspólnego z zorganizowanym wędkarstwem. W druku
jest mój artykuł w Rocznikach Naukowych PZW na temat korzeni zorganizowanego wędkarstwa w
Polsce (opóźnienie wydania rocznika sięga już ok. pół roku). Wśród obecnych działaczy brak jest
elementarnej wiedzy ws. historii wędkarstwa i ichtiologii, bo nie są zainteresowani czytaniem
czegokolwiek (nawet Wiad. Wędk. notują silny spadek czytelnictwa).
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [0] 03.05 17:25
 
Drogi Staszku,

Przede wszystkim - serdecznie i najszczersze życzenia zdrowia i sił, bo te przydają się do czerpania radości z
życia na emeryturze.
Sprawy różne toczą się już dośc długo i podstawą, moim zdaniem, nie jest usiłowanie przekonania tych, którzy są
niezdolni do czegokolwiek, ale zastąpienie ich takimi ludźmi, którzy potrafią. Do tego są potrzebne wspólnotowe
przedsięwzięcia, a nie indywidualne poczynania. Zwłąszcza w warunkach, w których można i da się. Mogliśmy
jeszcze za PRLu usiłować coś na włąsną rękę, ale i tak najlepiej wychodziło to, co działo się w Bzdykfusie.
Też wiele razy zderzałem się z murem, ale czasem udało się coś, choć na chwilę, zmienić. Dlatego też po PRLu
zmiany w jakie się angażowałem dotyczyły zmiany zespołó zarządzających. Tylko to, że zaczęliśmy stawiać na
nogi sprawy choćby w Krośnie, natrafiało na blokady bo nic się nie zmieniało w Warszawie, Krakowie,
Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu ... wciąż ci sami ludzie, ta sama mentalnoiść, a decyzje "centralne" przeważały.
Niemniej jednak, dostaję bólu zębów jak słyszę, że jakaś administracja ma nam znó świat urządzać. Problem w
tym, że to oznacza, że nie jesteśmy zdolni do urządzania go sobie sami. I najbardziej przygnębia mnie to, że
bardzo wiele głosów jest takich, żeby "ktoś" zrobił "coś", żeby "nam" było dobrze ... cokolwiek to oznacza ...
Tymczasem to w rękach wędkarzy leży pokazanie tzw. wartości socjoekonomicznej naszego hobby, za sprawą
tych, którzy je prowadzą. Liczą to Niemcy, Austriacy, Anglicy, Skandynawowie i inni i dlatego mają wsparcie
administracji i lokalnych społeczności, a także udział w obrotach i dochodach ... Swego czasu oszacowno, że
powstanie łowiska na Sanie wytworzyło lokalny obrót rzędu 5 mln zł rocznie, jeśli dobrze pamiętam ... mistrzostwa
organizowane w czerwcu sprawiły, że sezon letni wystartował w regionie o miesiąc-półtora wcześniej, co
przysporzyło dochodów ... Wędkarze z tego mieli zaledwie skromną cząstkę, za niewygórowane zezwolenia na
wędkowanie ... "bo nie należy zarabiać" ... I na tym się skończyło ...
Ja nadal mam w sobie optymizm i przekonanie, że da się sprawy ruszyć do przodu...
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
 
  ZG PZW - jest tam kto? [2] 02.05 10:50
 
A to sorry, jeżeli DW nie jest składnikiem majątku Okręgu. Zatem
wszędzie gdzie napisałem Okręg zmieniam to na Zarząd Główny a
tam gdzie jest Romek ma być Beata. Czyli można założyć że dojdzie
do biodegradacji.
Przykro, tym bardziej, że w Domu spędzałem praktycznie każde
wakacje przez kilkanaście lat. Klimat tego miejsca w połączeniu z
przyrodą Gorców i pięknem niedaleko płynącego Dunajca był
niepowtarzalny. Wszystko to szlag trafił...
 
  Odp: ZG PZW - jest tam kto? [0] 02.05 11:02
 
Taki przyczynek ...
 
  Odp: ZG PZW - jest tam kto? [0] 03.05 10:11
 
To się chyba ,,postęp cywilizacyjny” nazywa. A czasy samofinansujących (?) się ośrodków
wędkarskich takich jak ten w Łopusznej, ,,dzikich” populacji ryb łososiowatych, w ilościach
większych niż śladowe, wspomaganych wówczas dorybieniami oraz niepowtarzalny klimat
związany z ich połowem i obcowaniem z otaczającą przyrodą, to już trwale przeminął i
nigdy nie powróci.

Trzeba się przystosować do nowych warunków, no ale dużo prawdy jest w refrenie, tej
,,Eleganckiej piosenki o szczęściu” Poniedzielskiego. Jakoś tak do głowy mi przyszła.
Pozdrawiam








 
  Odp: Pytanie do Romka C. [12] 02.05 18:21
 
Darku, to nie jest budynek Okręgu Nowy Sacz
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [9] 02.05 18:44
 
Tak, zrozumiałem swój błąd. Tak czy inaczej szkoda, bo to kawałek
historii. A znasz napis na jednej z belek stropowych w jadalni DW?
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [8] 02.05 19:29
 
Nigdy tam nie byłem, to nie moja kadencja w New Sączu, ale słyszałem
Bożym błogosławieństwie. Wpisz proszę
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [7] 02.05 22:09
 
Polskie góry, polskie morze
Polskie ryby, chroń nam Boże.
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [6] 03.05 09:12
 
Historia jak nic. Tylko tu zrobić Muzeum Polskiego Wędkarstwa. Z pomocą Rządu lub
samorządu.
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [0] 03.05 16:30
 
Oczywiście, że tak. Możnaby to zrobić np. wspólnie z Muzeum Tatrzańskim (formuła do uzgodnienia). Tym
bardziej, że w Muzeum Tatrzańskim jest trochę sprzętu rybackiego (sieci i ościenie). Również lokalni (i nie
tylko) wędkarze mogliby dołożyć coś ze swoich zbiorów prywatnych. Ośrodek mógłby też prowadzić
działalność edukacyjną (dla uczniów szkół, np. z zakresu przyrody regionu).

Od wielu lat są różne możliwości odbudowy ośrodka, korzystając np. z funduszy:
1. W dyspozycji Min. Kultury
2. Min. Funduszy Regionalnych (środki UE).

Trzeba tylko przygotować odpowiedni projekt i go złożyć, tam gdzie potrzeba. A jeśli potrzeba, to należy go
ponawiać co roku. Od tego jest Prezes ZG, żeby wydeptał ścieżkę w odpowiednim ministerstwie i załatwił
dofinansowanie. Nie piszę tu nic odkrywczego. To jest ABC obecnej rzeczywistości.

Trzeba jednak jeszcze zapewnić pomysł na prowadzenie ośrodka po jego wyremontowaniu. Tu schody
mogą być większe, bo trzeba by znaleźć kompetentne osoby. Same chęci i umiejętność założenia robaka
na haczyk nie wystarczą.
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [4] 03.05 17:28
 
Historia jak nic. Tylko tu zrobić Muzeum Polskiego Wędkarstwa. Z pomocą Rządu lub
samorządu.

A może by tak samodzielnie?
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [3] 03.05 19:25
 
Samodzielnie to ja już woderów (mokrych) z nóg po wędkowaniu nie potrafię zdjąć.
Modnych stockingfoot wader.
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [2] 03.05 19:36
 
Samodzielnie to ja już woderów (mokrych) z nóg po wędkowaniu
nie potrafię zdjąć.


Synu, witaj w domu...
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [1] 03.05 19:48
 
Ale to wina mody (czyt. wader’ów) i wygody (niby).

Pisząc poważnie, w takim rejonie jak Podhale, ten Dom Wędkarza byłby naprawdę pięknym
muzeum wędkarstwa (choćby muchowego). Gdyby to ktoś zrobił podobie jak muzeum
Łukasiewicza w Bóbrce, tak malutkiej miejscowości pod Krosnem. Da się? Da. Muzeum
szkła w hucie szkła w Krośnie. Można by tak wymieniać i wymieniać z naszego pięknego
kraju. Kościoły, zamki.
Wszystko można, grunt żeby rzucić pomysł na odpowiedni grunt. Najlepiej samorządowy.
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [0] 03.05 22:34
 
Gdyby to ktoś zrobił podobie jak muzeum
Łukasiewicza w Bóbrce, tak malutkiej miejscowości pod Krosnem.
Da się? Da. Muzeum
szkła w hucie szkła w Krośnie. Można by tak wymieniać i wymieniać
z naszego pięknego
kraju. Kościoły, zamki.
Wszystko można, grunt żeby rzucić pomysł na odpowiedni grunt.
Najlepiej samorządowy.




Na prawdę "na poważnie"? I znowu jakiś tajemniczy, wyczekiwany
"ktoś" ...

Dla przykladu:

Fundacja Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im.
Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce powołana została 24 sierpnia 2004
roku. Jej założycielami były: Stowarzyszenie Naukowo-Techniczne
Inżynierów i Techników Przemysłu Naftowego i Gazowniczego,
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo S.A. oraz Polski Koncern
Naftowy ORLEN S.A.

Można się zmierzyć...
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [1] 02.05 19:35
 
Kto konkretnie w ZG zajmuje się tą sprawą? W ZO NS chyba to wiadomo. Mam nadzieję, że nie jest to
kolejna informacja z serii "ściśle tajnych".
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [0] 02.05 21:21
 
Staszku, naprawdę mam co robić i staram się nie zajmować sprawami
na które nie mam wpływu.
 
  Odp: Pytanie do Romka C. [0] 02.05 22:21
 
Nie ma ryb, nie ma noclegów.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus