f l y f i s h i n g . p l 2024.05.02
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
Bieżące informacje
Pstrąg i Lipień nr 42
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.

Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.
Wiadomości z łowiska
Mała Wisła 1
2020-10-14
test
Wiadomości z łowiska
San Zwierzyń-Hoczewka
2013-07-12
Warunki bardzo dobre
Wiadomości z łowiska
OS Dunajec
2014-08-12
warunki dobre ale nie idealne
Wiadomości z łowiska
Łowisko Pstrągowe Raba
2020-10-31
Dobrze to już było...
Nasze wzory
Siwka
Wzory much
W katalogu FF
IMGW
Stan wód
Niezbędny każdemu wędkarzowi "na rozjazdach"
poradnik.jpg (10369 bytes)

PORADNIK
DLA  MIŁOŚNIKÓW SPORTU WĘDKOWEGO
CZYLI
Sztuka łowienia pstrąga, lipienia i łososia na wędkę

NAPISAŁ
  J. ROZWADOWSKI.


  CZĘŚĆ DRUGA
ROZDZIAŁ PIERWSZY

Narzędzia.
B). Kołowrotki. Fig. 7-8.

 

         Kołowrotek służy do dowolnego skrócania lub przedłużania linki wedle każdorazowej potrzeby łowiącego i szerokości wody, na której łowi, jakoteż w danym razie do holowania większych ryb, które ani "śmigiem" ani metodą cofania się wstecz z powodu trudności terenu przy poziomym kierunku wędziska, z wody wydobyć się nie dadzą. Koniec dolny linki zawleka się w otwór pomieszczony w środku osi kołowrotka a zabezpieczywszy go przed możliwością wywleczenia zwykłym węzłem, zwija się w linkę całą za pomocą korbki przy kołowrotku umieszczonej o ile możności szczelnie i równo jak na zwykłe zwijadełko czyli szpulkę; utwierdziwszy zaś kołowrotek pierścieniem ruchomym u rękojeści wędziska, przeciąga się koniec jej wolny przez pierścienie linkowe i szczytowy. Na końcu linki robi się klubę Fig. 9, zwykłą za pomocą pojedynczego węzła, a to w celu połączenia jej z takąż samą klubą umieszczoną u końca przyponu (Vorfach).

         Rodzaje kołowrotków są liczne wedle specyalnego przeznaczenia wędki i rodzajów ryb, do których połowu służyć mają. Między nimi są przydatne, mniej przydatne i zupełnie nie praktyczne, obliczone na łatwowiernych zwolenników nowości.

         Z całego zapasu kołowrotków wymieniam dwa, które są wcale dobre, nie drogie, a służyć mogą do wszelkich rodzajów wędek i rybołowstwa; są niemi: 1) kołowrotek zwykły, metalowy z hamulcem (Federhemmung) bez multyplikatora i 2) Nottinghama drewniany, do rybołowstwa obrotkowego i grubości używanej linki. Uważam, że 25 metrów linki w naszych stosunkach zupełnie wystarcza i radzę na tej podstawie do wyboru średnich numerów kołowrotka. Najmniejsze i duże koła są niepraktyczne a w wielu wypadkach wręcz nieodpowiadające celowi.

 

C). Linka.

 

         Jeżeli rodzaje kołowrotka były liczne, to ilość sortymentów linek wędkowych nazwać wypadnie nieprzeliczoną. Przemysł angielski, amerykański i niemiecki wysilają się na wyrabianie coraz nowych, a przyznać należy, że w wielu wypadkach znakomitych sznurów wędkowych, od prostej linki konopnej, aż do niezrównanych pod względem jakości i materyału jedwabnych, klockowych, przetkanych niekiedy dla tem większej wytrzymałości drucikiem galwanicznym miedzianym lub stalowym.

         Linki z włósia końskiego dawno już poszły w zapomnienie a miejsce ich zajęły o całą wieczność lepsze, trwalsze, odporniejsze jedwabne. Od dobrej linki wędkowej wymaga się, by była trwałą, silną, stosunkowo cienką i nie posiadała skłonności do skręcania się lub tworzenia węzłów. Dwa ostatnie względy sprawiły, że linki zkądinąd wcale dobre kręcone zupełnie wyrugowane zostały a ich miejsce doskonałe sznury wyrabiane na warstatach koronkarskich sposobem klockowym, tj. na drodze splatania 5-8 i więcej nici jedwabnych w jedną całość. Linki te klockowe łączą w sobie wszystkie przymioty, jakimi odznaczać się powinna doskonała wędka. Bywają one podawane w dwu formach: pokostowane czyli impregnowane, sztywne, do wędek muchowych i naturalne, wiotkie do obrotkowych. Z wielkiej ilości takich linek wymieniam jako najlepsze t.z. emaliowane: Emeraldlines, znane również pod nazwą Waterproof braided-sylklines. Dostać takowych można w każdym znaczniejszym handlu przyborów rybackich. Grubość sznura stosować się winna do rozmiarów i objętości wędziska, jakoteż wielkości ryby, którą się poławia; cieńsze linki są do połowu pstrąga i lipienia zawsze lepsze jak grube. Kolor linki zastosowanym być ma do barw wody, na jakiej się łowi, najpraktyczniejsze są linki brudno-zielone (moosgrünn) oliwkowe i żółte czarno kropkowane.

         Po każdorazowym użyciu sznur wędkowy powinien być należycie wysuszony a następnie dopiero zwinięty na kołowrotek lub lepiej jeszcze na motowidło kartonowe, inaczej zbutwieje w krótkim czasie i stanie się do dalszego użytku nieprzydatnym. Mówiąc o linkach a poniż o przyponach i troku, wspomnieć muszę o najważniejszych bogdaj sposobach łączeniach tych integralnych części wędki tj. o węzłach używanych w wędkarstwie; zdarza się bowiem często, iż wędkarz początkujący, otrzymawszy w handlu linkę, przypon lub trok, nie wie, jak takowe ze sobą połączyć lub, gdy która z tych części przypadkiem pęknie lub zerwaną zostanie, nie umie dać sobie rady z ponownem przyprowadzeniem jej do porządku. Do połączenia linki z przyponem a przyponu z trokiem służą szlufki czyli klubki, któremi końce tych części składowych albo są już opatrzone albo je wędkarz sam sporządzić musi złożywszy koniec linki, przyponu, troka we dwoje - a to za pomocą zwykłego, pojedynczego węzła za zdwojonym sznurze. Szlufki łączą się między sobą, jak to wskazuje Fig. 10. Do związania pojedynczych części przyponu lub zerwanej linki służy albo tzw. węzeł angielski - Fig. 11 - lub zwyczajny węzeł rybacki Fig. 12, zwany także podwójnym: końce zerwanej linki składają się w ten sposób jeden nad drugim, iż między nimi zostaje 2-3 cali oddalenia, z ustępu tego linki we dwoje złożonej tworzy się oczko, przez które przewleka się dwa razy jeden z dwu we dwoje złożonych końców wolnych.

         Przymocowanie zerwanego haka do troka odbywa się najstosowniej i najtrwalej za pomocą nitki cienkiego, silnego, żywicą, smołą lub woskiem pociągniętego jedwabiu a to poczynając od góry tj. od ucha haka a kończąc na jego łuku; koniec pozostały nitki zadzierga się popod 3 lub 4 ostatnie zwoje wstecz, by zakończenie wiązania było niewidoczne. Jedwab winien być tak nawijany, iżby zwoje jego ściśle do siebie przylegały nie zachodząc atoli jeden na drugi. Koniec żyłki mający być przymocowanym do ramienia haka, należy przed rozpoczęciem wiązania namoczyć w ciepłej wodzie a następnie szczelnie przystającemi szczypczykami spłaszczyć, by nić, wpijając się w podatną żyłkę, nie dopuściła wysmyknięcia się tejże. Koniec początkowy jedwabiu kryje się przy pierwszych zaraz nawinięciach, a to w ten sposób, iż położywszy go wraz z żyłką w stronę łuku haka ku dołowi, chwyta od razu dłuższym końcem, którym się nawija. Po nawinięciu dobrze jest zwoje warstwą laku przyponowego pokryć i pozostałą resztę nici odciąć. Prócz wymienionych tu sposobów wiązania istnieje jeszcze wiele innych, bez których jednak znajomości wędkarz śmiało obyć się może i dlatego wolę takowe pominąć.

 

D). Przypon (Snooding, Vorfach).

 

         Każdy porządny sznur wędkowy składać się winien z dwóch części: linki właściwej i t.z. przypona. Przypon jest to 2-3 metrów długa żyłka (Poil, Cava di Seta), uzyskana z gąsienicy jedwabnika, gdy taż jest na zasnuciu. Materya żyłki jedwabnikowej jest temsamem, czem jedwab sam, uzyskana li w innem stadyum rozwoju i na drodze przymusowego wydobycia z gąsienicy. Gąsienicę dojrzałą rzuca się do naczynia napełnionego silnym winnym octem. Po kilku godzinach wyjmuje się takową, a otworzywszy jej tułów, wydobywa zeń dwie podłużne bryłki materyi jedwabistej, które przez stosowną manipulacyę w stanie wilgotnym równomiernie do odpowiedniej długości wyprężone i osuszone, dają znaną żyłkę jedwabną. Kilka lub kilkanaście kawałków takiej żyłki, związanych w stanie rozmoczonym węzłem angielskim lub rybackim stanowią przypon. Na obydwu końcach przypona znajdują się szlufki, mniejsza służy do połączenia przyponu z linką, na przestronniejszą zawleka się trok (Vorschlag) tj. żyłkę z hakiem, muchą, obrotkiem itd. Przypon bywa albo naturalnego koloru, albo farbowany na zielono, niebiesko, szaro; farbowanie ma na celu zrobienie przyponu mniej widocznym i pozbawienie go połysku, który ryby straszy. (Porówn. recepty wędk. na końcu). Jakość przyponów względnie żyłki jedwabistej jest nierówną. Najlepsze gatunki żyłki poznaje się po zupełnie krągłej formie, (płaskie żyłki są liche), jakoteż przedewszystkiem po tem, iż, związane nawet w stanie zupełnie suchym, wcale nie pękają. Przypony bywają pojedyncze i kręcone z kilku żyłek. Pojedynczy, choćby nawet cienki przypon w dobrym atoli gatunku jest znacznie praktyczniejszy, trwalszy, aniżeli kręcony, widoczny w wodzie, ciężki, który tylko do wędzisk dwuręcznych, grubej linki i przy połowie największych ryb zastosowanym być może.

 

E). Trok.

 

         Trok lub przytrok (Vorschlag) jest to kawałek żyłki 15-20 ctm. długi, na którego jednym końcu przytroczony jest hak, sztuczna mucha, obrotek, a drugi łączy się za pomocą zwykłej szlufki czyli klubki z przyponem. Troki muchowe angielskie szlufek pospolicie nie mają, co niewprawnych wędkarzy wporwadza niekiedy w najgorszy humor i zmusza do koncypowania na własną rękę rozpaczliwych węzłów, które najczęściej w chwili stanowczej w wodzie się rozłażą. Wystrychnięci w ten sposób na dudków złorzeczą angielskiemu przemysłowi, zamiast własnemu niedołęstwu. Gdy szlufki u troka nie ma, trza ją po prostu zrobić - nie Święci garnki lepią - a szlufkę związać potrafi lada dziecko. Trok winien być sporządzony z najlepszej a najcieńszej żyłki jedwabistej i zabarwiony na niebiesko, zielono lub szaro, iżby jak najmniej w wodzie był widocznym. Grube, połyskujące troki są do niczego i stanowią równocześnie doskonałe kryteryum dla ocenienia fabryki, z której wyszły.

 

F). Haki.

 

         Haczyki do wędek wyrabiane bywają z drutu stalowego. Od dobroci materyału zależy dobroć wyboru. Dobry hak wędkowy nie powinien się ani łamać ani giąć. Najlepsze haki wyrabia zawsze jeszcze Anglia, a firma S. Alcok w Redditsch cieszy się słusznem uznaniem. Haki fabryk niemieckich są o wiele lichsze, widocznie sposób hartowania jest tam niewłaściwy, a materyał lichszy bo kruchy. Dobry hak wędkowy powinien dalej łatwo chwytać a nie łatwo dawać się odhaczyć. Przymiot ten zależy tak od długości bródki, zaostrzenia końca, jakoteż przedewszystkim od kąta pochwytności (schädlicher Winkel) haka. Im mniejszym jest kąt pochwytny danego haka, tem chwytniejszym hak sam. Kątem pochwytności nazywamy kąt, który tworzy linia przedłużenia krótkiego ramienia z linią łączącą ucho z punktem końcowym ostrza. Kąt o dziesięciu stopniach jest wedle doświadczeń praktyki rybackiej najodpowiedniejszym ze względu na chwytność wędki. Mimo to wyrabiane bywają w celach specyalnych haki o 20, 30 a nawet 40 stopniach pochwytności. Najbardziej używanymi do przeciętnego rybactwa są haki Limerika i Pennela o 16? i 18o pochwytności. Do rybactwa na dżdżownicę dobre są haki o okrągłem wygięciu (Round-bend) Kendala z długiem ostrzem i bardzo długiem ramieniem usznem, hak bowiem taki dobrze chwyta, łatwo z pyska ryby wyjąć się da i rany wcale nie rozdziera. Wielu zwolenników znajduje mimo 30o pochwytności hak Kirby i Snek-bend o wygięciu prawie prostokątnem. Haki rozróżniamy: jedno, dwu i trójramienne czyli kotwicowe. W najnowszych czasach wyrabiane bywają dalej haki z uchem kółkowem i przedziurawionem jak ucho u igły, które w Anglii do wyrobu much są używane i dość wzięte: Prawda, że do haka z dziurką daleko łatwiej i prędzej (ale nie trwalej) dla się przymocować żyłka; prawda, że mucha o takim haku jeszcze i wtedy będzie przydatną, gdy się żyłka przetrze lub uszkodzi. Dogodności te jednak są zanadto podrzędnej natury, by wyrównać mogły liczne ujemne strony - a much na takich hakach zrobionych używać stanowczo odradzam każdemu wędkarzowi, chyba, że chce niemi gwizdać lub dzwonić, nie łapać. Do łowienia na glistę tem mniej haki te się nadają, bo przez węzeł ucha i żyłki, dżdżownica się przeciągnąć stanowczo nie da. Jest to więc znów jeden z tych poronionych konceptów, który, choćby za nim nawet teoretyczne względy przemawiały, w praktyce utrzymać się nie da, bo jest - bez wartości. Próbowałem tych haków i znalazłem je - do niczego.

         Co do wielkości haka panują w kołach fachowych znaczne różnice zapatrywania. "Wielki hak, wielka ryba"! twierdzą nasi domorośli wędkarze. Gdyby twierdzili odwrotnie: "Wielka ryba, wielki hak", przyznałbym im poniekąd słuszność. Pewnem jest, że muszy sztuczne tylko na małych i najmniejszych hakach wiązane są praktyczne. Pstrąg swą paszczą bezdenną, jakoteż łosoś wezmą wielki hak, lipież go jednak nie tknie. Kto więc nie chce się nudzić godzinami całemi poszukując amatora na swój potężny instrument z jednej, a straszyć resztę ryb, mających miarę z drugiej strony, niech da spokój wielkim muchom i wielkim hakom. Łowiłem olbrzymie pstrągi a nawet łososie na drobną lipieniową muchę, a małe haki najsumienniej polecić mogę każdemu. Wielka mucha może być na miejscu przy wysokim stanie wody, w rewirach, gdzie ryba nie bywa niepokojoną i kłutą (na wędki) lub wreszcie na upatrzonego łososia, ale i to raczej ze względu na silniejszą żyłkę, na której jest umocowana, aniżeli na pomyżlniejszy skutek połowu.

         Do łowienia na glistę używać można i trzeba większych haków o długiem ramieniu usznem, albowiem na hak mały robaka nadziać trudno a jeszcze trudniej z ryby go wydobyć, gdy należycie został połknięty. Do najlepszych haków glistowych zaliczam irlandzkie brązowane o cyrklowo krągłem wygięciu, wyrabiane ze stali najpierwszej jakości, a dalej dość udatną nowość zwaną Slized, odznaczającą się tem, iż dżdżownica nań nadziana pod żadnym warunkiem się nie splezie, albowiem u góry ramienia usznego na grzbietowej stronie haka umieszczony jest kawałek ostrej szczeci, lub w zastępstwie takowej ząb metalowy, który chwyciwszy ciało glisty w górnej części, zsunąć jej się nie pozwoli.

         Nowościami są wreszcie hak Hardy Brothers z podwójną brodą (Wiederhacken) i patentowany hak Edgara bez brody, natomiast ze sprężyną mającą przeznaczenie przytrzymania ryby złowionej, chociażby takowa nie była należycie zahaczoną.

 

G). Przybory niekiedy przydatne.

 

         Wymienione powyż narzędzia są bez wyjątku dla łowiącego na wędkę niezbędne i bez nich albo wcale rybakiem nie będzie lub łapać będzie niedołężnie i do nazwy sportsmena pretensyi mieć nie może.

         Obok tych potrzebnych przyborów wymienić mi wypada jeszcze dalsze, które niekiedy tylko przydać się mogą, lub też do wykonania specyalnych zadań wędkarstwa służą. Tu należą: Popławki, ciężarki, igły do nawdziewania ponęty naturalnej, widełki do wydobywania haka z paska ryby, podrywki lub następujące ich miejsce haki holownicze (Landungshacken), karabinki do łączenia pojedynczych części przyponu i troka, portfel na muchy, naczynia do przechowywania ryb, rybek, koników polnych, glist; przyrządy do odczepiania zaczepionego w wodzie lub na brzegu haka, ważki kieszonkowe, wachlarz Ehmanta do pośredniego rzucania obrotka itd.

         Opisywać tych gratów i gracików wcale nie myślę, albowiem takowe albo rybak sam w razie potrzeby sobie zrobić potrafi lub zrobić każe, znajdzie je zaś wymienione i opisane w cenniku przyborów rybackich, magazynu R. Drobnera.

         Bardzo przez niektórych zachwalany i za niezbędny uznany saczek (podrywka) jest mojem skromnem zdaniem, instrumentem zupełnie niepotrzebnym - kto bez saka ryby wyciągać nie umie, niech raczej na ryby nie chodzi. "Bez saka" - twierdzą jego zwolennicy - nie wyciągnie się wcale ryby większej, mianowicie w miejscu niedostępnem. Prawdziwości tego twierdzenia przeczyć nie chcę - istnieje jednakże znakomity, niezawodny środek zaradzenia tej niedogodności, polega on zaś na tem, by w miejscach takich nigdy ryb nie łowić! Trzymam się tej metody od lat niepamiętnych, oszczędziłem sobie przy jej zastosowaniu wielu niepotrzebnych guzów, mało nałamałem wędzisk i porwałem sznurów i z czystem sumieniem polecić ją mogę gorąco każdemu rybakowi, który rewir swój racyonalnie traktować chce, jako probatorum probatissimum.

         W każdem porządnem gospodarstwie rybnem i łowieckiem niezbędne są przestrzenie ochronne (Schohnreviere) mniejsze lub większe. Otóż takimi matecznikami będą dla rewirów rybackich właśnie owe niedostępne miejsca, jeżeli się w takowych zupełnie łowić nie będzie. Mateczniki te dla wędkarza mają nadzwyczajną doniosłość, albowiem ryby niestraszone, niekłute, przesiedlając się z tych miejsc warownych na dalsze przestrzenie rzeki, dostarczą mu na cały sezon świeżego i ponętę chętnie biorącego materyału do połowu, staną się one rozpłodnikami niejako dla rybostanu i przyczynią się do utrzymania stałej równowagi tam, gdzie przez wyłowienie ryba stała się rzadszą, a przez częste konflikty z wędką ostrożniejszą lub wcale niedostępną dla wędkarza.

         Jak saczek tak i reszta wymienionych przyrządów ma li znaczenie względne - użyć takowych można w danym razie lub nie używać ich wcale.

         Nie chcąc zasłużyć na zarzut pobieżności o jednym jednak jeszcze przyrządzie wspomnieć muszę a jest nim wielce pożyteczna dla każdego, kto ryby swe żywe chce dowieść do domu - wanienka owalna drewniana lub z blachy cynkowej mocnej i z zasuwanem u góry wieczkiem. Wanienka taka ma być 30-35 ctm. długa, 8-10 ctm. wysoka a 12 ctm. szeroka. Wieczko powinno być umieszczone w dnie górnem przedziurawionem dla ułatwienia przystępu powietrza i poruszać się w dwu szarnerach naprzeciwległych. Odnawianie wody odbywa się przy pomocy śrubowego wentyla umieszczonego nad dnem wanienki, lub wprost przez wieczko. Wieczka zamykać nie należy, wyjąwszy w czasie jazdy wozem, którego ruch mimo zamknięcia dostarczy wodzie odpowiedniej ilości tlenu. Do noszenia wanienki służy ucho żelazne, opatrzone we środku drewnianą rękojeścią, jak u wiaderek na węgle.

 

H). Ubranie.

         Rozdziału tego zakończyć nie mogę nie poświęciwszy słów kilku nie już aparatom służącym do wykonywania wędkarstwa samego, lecz odnoszącym się do zewnętrznej postaci rybaka, jak ubranie, pokrycie głowy, obuwie.

         Widziałem rybaków, którzy, aczkolwiek rudymenta sztuki nie były im obce, chociaż posługiwali się wcale dobremi narzędziami - z wypraw swoich stale wracali zniechęceni, z próżnemi rękoma. Niepowodzenie to miało niekiedy swe źródło w cholerycznem usposobieniu dotyczących, w zachowaniu się ich zbyt ruchliwem na brzegu, w nieznajomości natury ryb, które łowić chcieli - najczęściej jednak pochodziło li ztąd, iż ludzie ci nie umieli się ubrać stosownie, lub ubrani byli wprost tak, iż każdy pstrąg już w znacznem oddaleniu widział ich i z pośpiechem usunąć się musiał poza obręb pojemności ich wędki.

         Wiadomą powszechnie i niezliczoną ilością przykładów stwierdzoną rzeczą jest, iż sukces łowienia tem jest pewniejszym, im przezorniejszem jest zachowanie się łowiącego, im mniej ryba o wędce i wędkarzu wie. Rybak doświadczony unikać więc wszystkiego będzie, coby bystry nadzwyczajnie wzrok ryby drażnić lub takową niepokoić mogło, bo tylko ryba czująca się zupełnie bezpieczną, brać będzie ponętę śmiało i żarłocznie, od czego rezultat połowu w znacznej części zależy. Otóż jednym z kardynalnych wymogów racyonalnego wędkarstwa jest, by łowiący unikał wszelkich drastycznych lub powierzchowność jego zbyt uwydatniających aksesoryów, jak ubranie kolorem swym wpadające w oczy, chwiejące się na kapeluszu pióra it.d. Kolor ubrania ma się w ogóle stować do tła przeważającego w otoczeniu, wśród jakiego się łowi. Najpraktyczniejszem przeto jest lekkie przestronne odzienie koloru zielonkowato-szarego, piaskowego lub popielatego; z jednej bowiem strony nie tworzy ono kontrastu do brzegu zasłanego kamieniem, żwirem, piaskiem; pochyłości gliniastej, skalistej, pokrytej krzewami albo zieloną trawą, z drugiej zaś chroni rybaka od działania promieni słonecznych, nieraz wielce dających się we znaki a potęgowanych jeszcze refleksem zwierciadła wody. Materyał, z którego suknia zrobioną być ma, winien być gładki nie kosmaty. Wszelkie zachwalane zkąd innąd baje, lodeny i angielskie szorstkie szewiory, są mojem zdaniem do niczego, choćby li z tego powodu, iż gdy przypadkiem hak się o nie zaczepi co nieraz mimo wszelkiej uwagi przy muchowem szczególnie rybołowstwie stać się musi, to rybak narażony bywa na znaczną stratę czasu, nim popsuwszy najczęściej muchę lub obrotka, uwolnić wędkę i siebie potrafi, która to manipulacya pospolicie bez wykrojenia nożem dziury w odzieniu się nie obędzie.

         Tyle co do ubrania samego.

         Płaszcza przetronnego używać nie radzę, chyba, iż takowy ma być jedynie do jazdy użyty. Płaszcz i wędka wykluczają się nawzajem. Gdy atoli łowiący narazić się niekiedy musi na przepłukanie deszczem, który z góry przewidzieć się w górzystej mianowicie okolicy nie da, winien przeto mieć przy sobie okrycie, które w danym razie ubezpieczyć by go mogło od przemoknięcia i możliwych następstw. Najlepszą w tym kierunku assekuracyą stanowi krótka, ramiona tylko pokrywająca peleryna gumowa, obszernym kapiszonem opatrzona, który nadziany na kapelusz, osłania zupełnie głowę, podczas gdy pokrycie ramion peleryną ochroni prawie całe ciało nie przeszkadzając wcale swobodzie ruchów. W pelerynie takiej łowi się znakomicie wśród deszczu, która to pora, jak wiadomo, bywa niekiedy bardzo korzystną i wydatną: ryby bowiem w czasie chwilowego tylko ciepłego deszczu biorą wędkę tak zawzięcie, iż rzut prawie żaden nie bywa daremny.

         Pokrycie głowy stanowić ma zwykły lekki kapelusz słomkowy lub takiż pilśniowy, szarego lub wogóle nie rażącego koloru.

         Trudniejszą do rozwiązania jest kwestya obuwia, odkąd garbarnie nasze i zagraniczne przestały, czy też zapomniały wyrabiać skóry rzeczywiście nieprzemakalne.

         Rybacy nowszej doby posługują się pospolicie, idąc za wzorem Anglików, jako sportsmenów z krwi i kości, sznurowanymi trzewikami i pończochą wełnianą sięgającą do kolana, lub w jej zastępstwie kamaszami skórzanymi zapinanymi na guziki lub sznurówkę.

         Wierzę, że obuwie takie jest modne i wygodne; widzę, co więcej, że tak trzewiki, jak nawet pończochy owe obok artystycznie wypisanej firmy, opatrzone są złocistem zapełnieniem "water-proof" mimo to pozwalam sobie wątpić w praktyczność tego przystrojenia nóg. Kto zresztą "ze względów sanitarnych" lub zamiłowania wygody łowi wyłącznie z "suchego" brzegu lub łowi na wodzie pełnej mostów, kładek a bogdaj łodzi - ten bawić się może w trzewiczki i kamasze "water- proof, kto jednakże nie rozporządza wodą pełną ułatwień komunikacyjnych a łapać zwykł, bo musi, stojąc pośród wody lub brodząc z jednego brzegu na drugi, ten elegancyą zawiesić jest zmuszony na kołek i wleść w potężne dobrze wytłuszczone Pappenheimery, amerykańskie buty gumowe lub bogdaj w takież pończochy i zastosowane do nich przestronne a najlepiej defektowne "kamaszki" (trzewiki) zwykłego pokroju, by wodę jak najobficiej przepuszczać a li stopę od ostrych i śliskich kamieni chronić mogły.

         Obuwie gumowe ma wprawdzie wiele stron ujemnych, z których pierwsza, że jest drogie, druga ważniejsza, że w noszeniu nie jest wcale przyjemne - a ktoby chciał, ubrawszy się w nie w domu, dłuższą przedsięwziąć wycieczkę pieszo, ten wyjdzie na tem jeszcze gorzej jak ów angielski rybak elegant, gdy zabrnie w polskie błoto. Jeżeli się jednak używa butów lub pończoch gumowych dopiero stanąwszy nad wodą a jadąc pomieści na wozie, to chodzenie w tem obuwiu po wodzie górskiej zimnej wcale przykrem nie jest a praktycznem wielce.

         Dalszą stroną ujemną butów gumowych jest, iż są wcale nie trwałe, mianowicie pęka często podeszew skutkiem chodzenia po nierównej lub ostrej powierzchni brzegu i koryta. Pęknięcie takie nie pociąga jednak za sobą nieużyteczności obuwia i chodzić w niem dalej można wdziewając takowe najlepiej bez szkarpetki na bosą nogę. Nie chodzi bowiem tak dalece o zamoczenie nóg - co przy rybactwie wszelkiem prawie jest wykluczonem a przy dłuższem brodzeniu po wodzie i w górskiem powietrzu wcale nieszkodliwem - lecz o możliwość chodzenia po ostrym i śliskim gruncie w ogóle bez narażania się na poniewolną a rzadko kiedy pożądaną kąpiel i jej następstwa, tak dla rybaka jak i jego kosztownego niekiedy sprzętu wcale ryzykowną. W tym zaś względzie guma niczem innem zastąpić się nie da, a wyższość jej nad skórą nie ulega żadnej wątpliwości, skóra bowiem wszelka po rozmoknięciu w wodzie staje się śliską, gdy guma przeciwnie jeszcze bardziej przyczepną i szorstką.

Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus