|
O tym samym pomyślałem. Nie chcę się tu kreować na pomnik etyki ale jak w zeszłym roku miałem
podobnie
wielką rybę za ogon to taką opcję wybrałem. Krowa do wyjęcia była ale musiałbym ją mordować w upale
przez kilka godzin.
Hmm, też nie chcę się kreować na kogoś innego niż jestem. Brat pomnik mi już teraz za życia chce
stawiać. Ja jednak tłumaczę mu, że "to jeszcze nie pora by z normalnego chłopa zrobić potwora". Opony
mam dobre i latam dobrymi liniami. Może tak kilka lat po śmierci, ale nie dzisiaj. Jeszcze nie.
A w zeszłym roku miałem podobne zdarzenie, tyle, że ja musiałem tę krowę za ogon z "rzeki mego życia"
wytargać. Trwało to nie kilka godzin ale znacznie dłużej. Jednak dałem radę.
Arek (czy jak Ci tam troutcie majsterze) gratuluję połowu.
|