|
Dałem sobie czas i przeczytałem dyskusje.
Zgodzę sie z każda ze stron. Mam szklaka i rzeczywiście jak po niego sięgam robi mi sie miękko w nogach a ff
nabiera sensu. faktycznie to nie powinien być wyścig zbrojeń. Liczy sie pasja, klimat, przyroda, estetyka- w
moim mniemaniu rownież, ale do czasu ;)
kiedy widzę jak inni napierdzielaja ryby a ja jak ostatnia ... stoję w wodzie i nie lowie gdyż ograniczeniem jest w
jakimś stopniu sprzet. Strzela mnie!
Węgiel nie ma klimatu, ale i nie musi kiedy nastawiamy sie na wyniki. Duża rzeka ,kilka pudełek , kilka szpul,
cały dzień napierdzielania. Nie wiadomo co będzie chodziło, jakie bedą warunki. Pewne jest jedno. Jesteś po
długim czasie na dobrej dużej , rzece, na głodzie, a ręce maja śmierdzieć ryba tak żebyś po dobrej kąpieli
jeszcze na następny dzień czuł przy śniadaniu- WĘGIEL x1000.
Natomiast uważam ze są warunki, gdzie moj mały szklak jest w stanie konkurować ze swoimi karbonowymi
kolegami.
Konkrety:
Rzeka 3-4do 5m szerokości, zakręt na zakręcie.
Rzuty 70-80% z wody średnio po 4-6 m
Pora: zima/wiosna
Metoda: streamer, dociążone muchy mosiężnymi oczami 3mm lub pijawy na mosiężnych główkach/
Linka: Il klasa toniecia
Wędka: szkłami kamuflaż 7,6' #4
Mundek nie chce z Tobą walczyć dla samej zasady, ale to kurde lata aż miło i nie wiem czy #4 grafitowa o
podobnej długości tak fajnie by sobie radziła. Na pewno lowilem na tej samej rzece 9' kijem, węglem i strasznie
to mnie irytowało. Jakby właśnie wędce brakowało na krótkim dystansie/wymahu doładowania przy rzucie
rolowanym. Z tym szklakiem, nie ma żadnego problemu. Waga taka ze sie bawisz i nie myślisz o zestawie.
Przyznam, ze nigdy nie posiadałem karbonu poniżej 8', ale łowienie 9' dobrej jakości węglem - rolka- na
troszkę większej rzece dawało bardzo zbliżone odczucia.
|