|
kiedyś w jednej rzecze widziałem około 300 stojących dużych kleni.jeden obok drugiego.miały co najmniej po 50 cm. szokujący widok.oczywisćie ,ze ich zapragnąłem złowić.byłem przekonany ,że zajmie mi to tylko 15 minut.założyłem suchą muchę ,specjalnie zrobioną na klenie. klenie stały na odcinku około 50 m w dół rzeki i nie wiem czym się delektowały. ani jeden nawet nie drgnął do mojej muchy. przeszedłem trzy razy tam i spowrotem. żaden nawet nie drgnął. wiedziałem ,ze to nie ma sensu.więc złaożyłem muszkę lipieniową z brązowym ogonkiem,czarnym tułowiem z kondora,białymi skrzydełkami i brązową jeżynką.ruszyłem w dół rzeki.przeszedłem jakieś 400 m i dotarłem do rozlanej płani.po drugiej stronie wpadała jakaś mniejsza rzeczka.ludzie się wygrzewali na brzegu.niżej mnie ,jakiś gość machał spinningiem.
pierwszy rzut siedzi kleń taki na 33cm.potem przez 10-15 min tylko sam drobiazg do 20 cm. następny rzut i dlikatne branie -siedzi kleń na 38 cm.potem znowu kilkanaście minut nic tylko sam drobiazg.nagle drobiazg przestał brać.rzucam raz i drugi i trzeci ,a tu chlip delkatnie do muszki.zacinam ,a to chlupu chluu na końcu wędki. ale zabulgotało.tych z plaży ludzi to aż podnosło na równe nogi.długo ciagnałem tego klenia.miał jakieś 45 -czy 48 cm.
|