|
Z linkami trochę się mylisz. Chyba, że masz na uwadze czeskie "igelity" itp. wynalazki. Ja używałem do tej klejonki Shakespeare DT5F, a producenci linek trzymali się wtedy dość mocno zaleceń AFTM. Nie przypominam sobie dokładnie opisów na mojej klejonce. Chyba był jakiś numer (kolejny wyrobu?) i może długość w cm. Klasa nie była raczej opisana. Jak wspomniałem, te klejonki dość mocno różniły się między sobą. Tak na moje obecne wyczucie niektóre mogły być #5, niektóre #6. Swoją skróconą musisz przetestować.
Czy warto się poświęcić? Trochę z tym zabawy jest, ale zawsze warto przywrócić do życia i człowiek się przy tym czegoś nowego uczy. Kilka odnawiałem i nie żałuję poświęconego czasu. W necie na temat renowacji klejonek jest sporo. Dasz spokojnie radę. Oczywiście jakieś koszty będą. Dobra skuwka trochę kosztuje, niezły korek też, nici Gossamer Silk lub japońskie Yali, przelotek jest spory wybór, podobnie uchwytów kołowrotka. Na Twoim miejscu zastanowił bym się nad skróceniem dolnika. Dorobienie nowej szczytówki raczej chyba nie wchodzi w rachubę, nie tylko ze względu na spory koszt. Zanim się zabierzesz za robotę musisz mieć wizję tego, co chcesz w efekcie osiągnąć i krok po kroku zmierzaj do tego. Nawet jeśli nie będzie pasić nad wodą, to zawsze można taką dobrze zakonserwowaną trzydziechę postawić w kącie i będzie oko cieszyć.
|