|
Ale mnie w ogóle o Winstona nie chodzi... chodzi mi o wspaniałe mundkowe tezy... promieniejące swoją stałością poprzez wiele jego postów w tym wątku (i w wielu innych wątkach) tak, że wielu, którzy to "kupią" będzie się męczyło, myśląc, że z nimi jest coś nie tak - zanim przyjmą drogę Dmycha i zaczną oddychać pełną piersią - wszystko jedno czy z Sage czy z Kongerem.
Po pierwsze własne zmysły i odczucia, po drugie reszta świata. Ze swoimi odczuciami musimy żyć, a z czyimiś nie możemy nawet przez chwilę... na co nam więc "przepisy kulinarne" co do grama, skoro różnimy się jako indywidua? Klasa AFTMA to tylko przybliżenie, które konkretyzuje się z określonym wędkarzem, gdyż poza masą jest jeszcze przyspieszenie... które wynika z tak wielu zmiennych - ulubionych metod, charakteru łowiska, używanych przynęt, długości przyponu, sposobu podawania przynęt, temperamentu wędkarza, jego budowy mięśniowo-szkieletowej.... że same obciążenia blanku z tym samym zestawem w rękach dwóch różnych ludzi mogą być inne i stąd głównie wynika potrzeba poruszania się w górę i w dół od owego przybliżenia jakim jest klasyfikacja AFTMA. A jeśli ktoś twierdzi, że pracę blanku wywołuje tylko masa... to powodzonka
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|