| |
(...) Jak rozumiem, Pańska wypowiedź skierowana jest głównie do muszkarzy i spiningistów oraz tych co jednoczą się po różnych klubach i towarzystwach "zarybiających pstrągami".(...)
Tak.
Zapomniał Pan np. o klubach karpiowych gdzie dla takiego klubowicza koszty muszkarskiego Sage i Loomisa to małe piwo.
To prawda, znam ludzi którzy na łowienie karpiowatych wydają rocznie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Widziałem tyczkarza, którego sprzęt był droższy od samochodu którym przyjechał nad wodę. Tak więc przy tych kosztach, przeciętny muszkarz łowiący nawet cały rok na OS-ie na klejonkę wydaje dużo mniej.
TO ,że ktoś gdzieś należy nie znaczy, że jest „lepszy”
To że łowi na muchę i jest ubrany w śpiochy (przeważnie drogie) nie świadczy o snobiźmie.
TO ,że ktoś indywidualny ma pieniądze i chce zasponsorować kupno narybku nie znaczy ,że się wywyższa.
Oczywiście, że to jeszcze o niczym nie świadczy. Można gdzieś należeć i nie mieć poczucia wyższości, można łowić na muchę i nie być snobem oraz można sponsorować kupno rybek i się nie wywyższać.
Mnie po prostu drażni, że przeciętny spotkany muszkarz nad wodą ma jakiś dziwny stosunek do innych wędkarzy. Zbyt często to spotykam. I czasami mamy do czynienia z facetem łowiącym na wysokiej klasy sprzęt, któremu palma do głowy nie bije, ale są też tacy, którzy łowią na badziewie ale już głowę noszą obrzydliwie wysoko. Nie lubię tej muszkarskiej bufonady, właściwie źle mówię - nie lubię bufonady w ogóle.
Pisze Pan
"coraz więcej wędkarzy ma wątpliwości po co płaci składki"
Płacę składki w kilku okręgach ,przeważnie od 3 do 5 okręgów rocznie
(czy to też snobizm ?) W ostatnich latach łowię wyłącznie na wodach górskich . Niektóre okręgi nie mają rozdzielności więc opłacam też wody nizinne i nigdy nie zadałem pytania PO CO płacę nizinne jak z nich nie korzystam ? (właściwie teraz zadałem to pytanie :) )
Ale często słyszę zarzut od wędkarzy nizinnych, że z ich pieniędzy zasilane są też górskie.
To działa w dwie strony.
Napisałem o ludziach, nieomal płetwy tłuszczowej na oczy nie widzieli i dłubią sobie od wielu lat płotki i jelce. Ktoś nagle bez ich wiedzy stwierdził, że mają płacić więcej, a ponadto bać się tego, że robią to co robią od wielu lat bez szkody dla ryb szlachetnych.
Żadne towarzystwo nie powie ,że jakiś wędkarz, łowiący na teleskop z targowiska, jest gorszy. Powiedzieć tak może jakiś pojedynczy człowiek z takiego towarzystwa i zrobi o wyłączenie w swoim imieniu.
Mogę się przyłączyć do Pańskich uwag pod warunkiem ,że będą one dotyczył zachowań pojedynczych ludzi - wędkarzy, a nie stowarzyszeń.
Pozdrawiam
Towarzystwo raczej tego nie powie, bo trudno sobie wyobrazić oficjalne pismo zarzadu które zaczynałoby się od motta "Spławikowcy i posiadacze teleskopów to debile". Problemem jest fakt, że zbyt wielu ludzi indywidualnie i wyłącznie w swoim imieniu - ludzi którzy są skupieni w tychże towarzystwach stwarza po prostu klimat nie sprzyjający do poszerzania swoich szeregów o np. łowców płoci. Zresztą zaraz pojawiłaby się kłótnia - jak to w Polsce - o to czy można łowić płocie na pszenicę, czy też nie można.
Szkoda mi tych wędkarzy, szkoda mi tej sztucznie skryminalizowanej rzeszy ludzi, którzy chętnie połowiliby sobie na pełnym legalu miętusy, węgorze, płocie i jelce w swoich rzekach z dzieciństwa.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|
