| |
Z wielkim zainteresowaniem i satysfakcją przeglądnąłem dyskusję Kolegów na ten temat - i pod wieloma ich uwagami podpisuję się oburącz.
Pozwolę sobie rozwinąć i skomentować głos Kolegi FremeN, wg cytatu części Jego wypowiedzi:
"(1) porządek na biurko (raczej niemozliwe do osiagnięcia )
(2) robienie serii muszek tego samego rodzaju ( minimum 6 sztuk)
(3) trzymanie nożyczek przez cały czas w dłoni
(4) w miarę mozliwości odstawienie finiszera na bok - zakańczanie główki palcami
(5) wysłanie żony z dziećmi na zakupy"
ad 1): rozumiany jako ODPOWIEDNIO fukcjonalne ułożenie narzędzi, także ODPOWIEDNIE oświetlenie stanowiska, ułożenie wcześniej przygotowanych materiałów (jeżynki, skrzydełka układane parami - wszystkie chwilowo niepotrzebne materiały naszej pracy powinny być odłożone, aby nie zagracać naszego stanowiska) - ten punkt jest MOŻLIWY i KONIECZNY do osiągnięcia - i to jest właśnie najważniejsze!.
ad 2): 100 % racji
ad 3): Tego nie rozumiem! Nożyczki jak i inne narzędzia powinny być odłożone po naszej prawej stronie w ergonomicznym zasięgu ręki - do wykorzystania w ODPOWIEDNIM momencie.
ad 4) Też nie bardzo rozumiem, choć wcześniej - dopóki nie nauczyłem się korzystać z tego wygodnego narzędzia, główki zakańczałem ręcznie. Ale proszę mi wierzyć, stosowanie finishera skraca czas i odpadają problemy np. zahaczania nici zadziorami na palcach, czego często doświadczałem.
ad 5): Odbieram to jako żartobliwe zalecenie spokoju na naszym stanowisku pracy. Zwracam uwagę na przeciągi. Niedopilnowanie tej sprawy może nas kosztować kłopotliwym zburzeniem uprzedniego naszego pracowitego ułożenia delikatnych materiałów (skrzydełka, jeżynki, nitki).
Przy okazji: Nasze "magazyny" materiałów chrońmy przed molami! Najlepsze są SZCZELNE pudełka plastikowe lub GRUBE worki foliowe ze strunowym zapinaniem. Muszą być one SZCZELNIE zapięte, bo mól potrafi wcisnąć się najmniejszą szczeliną, a jego larwa przegryźć cienką folię. Właśnie ostatnio niedopatrzenie w tym względzie kosztowało mnie utratą kilku masek zajęczych, dużej ilości różnych piór jeżynkowych i kilkudziesięciu prążkowanych piór sojki (np. do jeżynek Invicty).
Zagadnienia poruszone w dyskusji uważam za nadzwyczaj ważne przy wykonywaniu sztucznych muszek. Z tego też powodu poświęcilem im wiele uwagi w swojej książce, do zaglądnięcia do której gorąco zachęcam Kolegów.
W dyskusji pojawił się głos na temat wykonywania muszek bez użycia narzędzi (Irlandia). Jest to niewątpliwie sztuka, ale wyłącznie dla sztuki. Oczywiście "można, ale po co?". Narzędzia są po to, aby upraszczać sobie życie, bo na tym polega postęp i chyba nikt nie zaprzeczy, że łatwiej jest coś tam sobie policzyć na kalkulatorze, niż męczyć się "na piechotę". Z dzieciństwa pamiętam sensacyjną informacje prasową (bo jeszcze wtedy nie było TV) PAP o ambitnym przedsięwzięciu robotniczego aktywu jakiejś fabryki w Chińskiej Republice Ludowej, którzy własnoręcznie (metodami ręcznej ślusarki) wykonali egzemplarz ciężarówki! A więc, można, ale po co?
No i na koniec - nie wpadajmy w obłęd bicia rekordów czasu wykonywania muszki. Róbmy je staranie i tak szybko, jak potrafimy nie zapominając przy tym o trwałości ich konstrukcji. Jeśli mamy uprzednio przygotowane materiały, to nawet skomplikowaną muszkę łososiową możemy zrobić w kilka minut., ale - w końcu - czy ktoś nas goni i popędza?
SERDECZNIE POZDRAWIAM
|
