|
skrajności, chcąc by inni takie zachowania przyjeli za normę, pewnik...
Przykład dowolnej ryby : ryba ma chyba genetycznie zakorzeniony w sobie instynkt, który pozwal jej przetrwać : czyli ukrywac się przed drapieżnikami, nie pobierać pokarmu, który nie przypomina jej naturalnego, unikania wody która niesie za mało tlenu, itd... Instynkt ten działa róznież w stosunku do wędkujących : ryba płoszy się, przez co często trzeba maskowac się by do niej podejść, trzeba uczyć się trudnej sztuki wedkarskiej by mieć efekty w postaci złowionych ryb, trzeba umieć zrozumieć naturę, by umieć przewidzieć żerowania ryb, a do pełni szczęścia prawdziwemu wędkarzowi potrzeba harmonii z otaczająca go przyrodą. te chwile nad wodą, to wspanały relaks po pracy, a smak usmażonej, własnoręcznie złowionej ryby pozwala na chwile oderwać się od rzeczywistości, pomarzyć jak to byłoby pieknie nie mieszkać w betonowych bunkrach miast, wdychać świeże powietrze zamiast spalin, itd... natomiast ci ortodoksi NO-KILL chcą zabrać wędkującym tę odrobinę magii, jaka towarzyszy zadumie, poezjii jakiej mozna doznać siedząc przy ognisku nad wodą i po dniu wedrowania nad wodą posilania się złowioną rybką...
|