f l y f i s h i n g . p l 2025.10.19
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Ostrzeżenie!!!. Autor: trouts master. Czas 2025-10-19 20:31:03.


poprzednia wiadomosc Odp: No ale to my jesteśmy temu winni... : : nadesłane przez Maciej Wilk (postów: 145) dnia 2025-10-19 17:16:34 z 195.43.143.*
  U nas system jest oparty o zarybienia.
Moim zdaniem PZW tego nie przeskoczy z kilku powodów, jednym z nich jest to, że powstało aby
zarybiać, jak by przestało zarybiać to po co PZW?

Tak bardziej ogólnie - zarybienia opierają się na założeniu, że przeżywalność wpuszczonego narybku
jest zbliżona do przeżywalności narybku dzikiego. Ten pogląd legł u podstaw masowych zarybień
prowadzonych od XIX i XX w.: skoro w naturze największy ubytek następuje między ikrą a wylęgiem,
to „przeskoczenie” tego etapu (najlepiej aż do narybku jesiennego/wiosennego) miało dać efekt
znacznie lepszy do natury. Skoro w naturze z 1000 ziaren ikry uzyskuje się ok. 30-80 sztuk narybku, a w hodowli z 1000 ziaren
ok. 800 sztuk, to na starcie masz ~10-20-krotnie więcej ryb w wodzie. Logiczne i zrozumiałe.

Problem: nigdy realnie tego nie weryfikowano. Zawsze można było stwierdzić, że „ryby w rzece są z
zarybień”. Każdy który zarybienia prowadzi powie, że ryby są z zarybienia i i trudno mu nawet to
odbierać szczególnie, że czasem coś z zarybienia wychodzi.

Dopiero genetyka (śledzenie rodziców na poziomie DNA) pokazała co innego:
- ryby z zarybień – zwłaszcza stare linie hodowlane – często nie dożywają zimy;
- to, co przetrwa, jest nieliczne, a krzyżowanie z dzikimi nie zwiększa produktywności wód – bywa
odwrotnie, obserwuje się spadek;

Przykład z Europy: Hiszpania. Po dekadach masowych zarybień pstrągiem, analizy genetyczne
wykazały, że w rzekach praktycznie nie ma śladu po tych zarybieniach – dzikie populacje nie zostały
trwale „wzmocnione”. Niektóre populacje w ogóle nie wchłonęły ryb z zarybienia inne bardzo niewiele
(4%).
Link:
https://www.academia.edu/11148869/Low_stocking_incidence_in_brown_trout_populations_from_nor
thwestern_Spain_monitored_by_LDH_5_diagnostic_marker?

Te dane znane są mniej więcej od lat 80. a od początku XXI w większość krajów odchodzi od
zarybień, tak przynajmniej piszą instytucje odpowiedzialne za zarybienia w tych krajach. Nie w
Polsce, . U nas w 2004 r. na odwrót - wprost premiowano zasadę: „im więcej zarybisz, tym więcej
punktów”. Dziś to trochę skorygowano, ale kult zarybień wciąż dominuje.

Państwo jako tako się wycofało, a PZW i byłe PGRy które historycznie miały ośrodki, potrafiły
produkować narybek – i na tym zbudowano układ społeczny. PZW czy inni użytkownicy mogą więc
wsypać rybę – to umieją. Nie są jednak w stanie prowadzić działań habitatowych (ciągłość rzek,
przepływy ekologiczne, renaturyzacja, likwidacja barier) – to zadanie państwa i tego nie ma.

Efekt? Trwamy przy zarybieniach, bo „nic innego nie zostaje” może oprócz NO KILL, które z
narzędzia często staje się celem samym w sobie. Miks NO KILL + zarybienia ma rzekomo „zrobić
pełno ryb”, ale to stoi na błędnych założeniach.

Jeśli by natomiast w Polsce odchodzić od zarybień, to układ na jakim oparto gospodarkę rybacką w
III RP się sypie, więc nie ma obaw nikt w Polsce z zarybień nie zrezygnuje - nawet jeśli w około
wszyscy od zarybień odchodzą.

Pomyśl, co Marszałek, Wody Polskie miały by kontrolować jak nie zarybienia? Ja szczerze mówiąc
nie wiem zarybienia będą choćby ryb nie było - taki mamy klimat.

Pozdr Maciej



  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Brak odpowiedzi na ten list. Zobacz następną wiadomość.    
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus