| |
Wracam do Danii. W tym czasie, kiedy Dania pozbywa się wichrzycielskich ramion, owe
ramiona bez
przeprowadzenia kontroli ich jakości są wwożone do Polski w ramach wspólnych kontroli
pograniczników. Widząc
do jakich zawirowań wspomniane ramiona doprowadziły w wiodących krajach UE, a
jednocześnie obserwując
spolegliwość Polski w kwestii ich przyjmowania, nie dziwi, że rodzi się społeczny bunt.
Wcale nie trzeba być
specjalistą od ochrony granic, żeby zostać liderem takiego ruchu, kiedy powołani fachowcy
okazali się
niekompetentni, tylko spolegliwi. To tak w ramach tych wynurzeń o wiatrakach, które na FFF
wywołał Seba. Mnie
natomiast najbardziej interesuje kwestia muchowa. Jak pozbycie się domniemanych
elementów napędowych
wiatraków wpłynie w Danii na kondycję muszkarstwa.
Jak ktoś świadomie rozpęta histerię, no to trudno coś poradzić i nie ma to nic wspólnego z
prawdą, statystykami i kompetencjami służb, a raczej z subiektywnymi odczuciami wielu
osób, które łatwo ulegają manipulacji z jakiegoś powodu. Może to być zawiść, kiepskie
wykształcenie, zawiść, niechęć do zaakceptowania stanu faktycznego, przekonanie o tym,
że w przeciwieństwie do wykształconych w danej dziedzinie ekspertów, spłynęła na
delikwenta jedyną prawda objawoiona i takie tam inne rzeczy świadczące o postępującej u
ludzi zatrważającej głupocie. No i tyle. A co do kwestii pozostałych to zwyczajnie dochodzić
do bardzo gwałtownych i niekorzystnych zmian środowiskowych, na które nakładają się
równie szkodliwe zmiany klimatyczne. Trudno to zaakceptować może, ale prawda jest taka,
że z czasem będzie coraz gorzej i większość rzek przestanie lub też przestała nadawać się
do uprawiania wędkarstwa. To, że na niektórych z nich można jeszcze łowić łososiowate to
efekt fachowości, determinacji stowarzyszeń i osób które w tak niesprzyjających warunkach
nimi zarządzają.
|
