|
To, że na niektórych z nich można jeszcze łowić łososiowate to
efekt fachowości, determinacji stowarzyszeń i osób które w tak
niesprzyjających warunkach
nimi zarządzają.
Jesteś w stanie opisać model takiego zarządzania na wodzie P&L?
Chętnie poznam jego szczegóły.
Póki co, widzę, że bardzo popularne stało się przekonywanie nas o
zmianach klimatu, wszelkich trudnościach i przeciwieństwach losu
uniemożliwiających utrzymanie dobrych populacji ryb. To ma świadczyc o
tym, że się nie da. Tylko jakoś nikt nie pokazuje jakichkolwiek zabiegów
czy starań o wprowadzenie programów naprawy, nie słyszałem jeszcze o
żadnych działaniach naprawczych. Powiela się stare schematy i liczy na
efekty. Jak ma się cokolwiek poprawić??
W Polsce jest jeszcze wiele, wiele miejsc, gdzie ryby P&L mają optymalne
warunkj do bytowania. Nie ma tam tylko ryb. Nie ma ochrony, nie ma
żadnych starań. Soła, o której piszę nie jest tu wyjątkiem. W górnych po
artiach zlewni powinno być gęsto od narybku, i to mogą być bufory/bazy
do zasilania dolnych odcinków.
To wymaga działania i starania. Przede wszystkim zmiany podejścia i
przekierowania działań na ochronę i wsparcie naturalnych procesów
zamuast nic nie dających zarybień.
Wg operatu do zlewni Soły co roku trafia kilka ton potokowca. Kilka ton!!
Ktoś te ryby widzuał dłużej niż 2 tygodnie od wpuszczenia?
Skoro te dzialania nie dają rezultatów, dlaczego nikt tego nie zmienia?
Ciekawym przykładem są OSy?? Dlaczego na pozostałych wodach
rybistan to procent tego co na OS. Wybiórczo się da?! Na Dunajcu widać
towyraźnie OS ryby są, poniżej woda otwarta ryb brak, poniżej OS zniwu
jest po co jechać. Reszta wód PRL. To jak? Zmiany klimatu plamamj
występują??
Ponawiam prośbę o opisanie modelu zarządzania dającym efekty,
zamuast podawania usprawiedliwień, że się nie da.
Pozdrawiam
|