|
Wędkarz to klient. Klient płaci za coś, co uważa że ta opłata tego wartuje. Nie opłaca się,
rezygnuje. Zazwyczaj szybciej niż przedsiębiorca (użytkownik). Dużo szybciej. To tak
odnośnie zarzutu „limitów” krośnieńskich które niby mi nie pasowały. Gospodarz PZW
Krosno szybko zrezygnował z „40” bo pojął że woda pusta. Pusta jako oferta, pusta jako
„klient”.
W niedziele byłem na Sanie i mimo dobrej wody na odcinku dobrych min 2-3km byłem sam i
jeden spinningista wyszedł na wodę porzucać. Ani ja ani on nie mieliśmy brania. Nie to że
nie ma ryb. Są, zapewne. Gorzej że nie ma chętnych. Nie na ryby (mięso), a na to żeby
spędzić czas nad wodą.
Jestem wędkarzem od 1981r. z niczym nie muszę kombinować. Na to na co mnie stać, z
tego korzystam. Nie stać, rezygnuje. Podobnie oferta dla klientów PZW Krosno która była
widocznie nijaka lub żadna wraz z wygórowanymi zakazami aby chętni na nią byli. Zły towar,
nie ma chętnych. Zbyt wygórowana cena za coś czegoś nie ma, nie ma chętnych.
Chciałby Pan mieć wodę z takimi zasadami, ograniczeniami, cenami jakie Panu pasują ale
nie mieć chętnych na tę wodę? PZW Krosno już to przerobili.
Co Panu z najlepszej wody, łowiska jeżeli chętnych na to nie będzie. Przy podejściu jakie
Pan reprezentuje szybko może się Pan o tym przekonać. Czego nie życzę. Nikomu.
Pan mi zadaje pytanie co lepsze
pomykać autostradą nowym busem z kilkoma osobami we wiadomym kierunku, czy być kierowcą w
starym Jelczu z czasów PRL, gdzie nie dość, że to pasażerowie decydują gdzie jedziemy, to jeszcze co 5
minut zmieniają zdanie bo co rusz jednemu czy drugiemu koncepcja się zmienia, co gorsza sami nawet
nie wiedzą gdzie chcą pojechać?
Ostatnio w Internecie czytałem, że w jakimś okręgu PZW uchwalono zniesienie zakazu brodzenia w
okresie od 1 października do 31 stycznia, a motywem zniesienia było dobro środowiska naturalnego.
Ogłoszono sukces społeczny i środowiskowy.
Zniesienie limitu 40 wejść w Krośnie też pewno wynikało z dobra środowiska naturalnego.
Pan czy Pana nieliczni koledzy, łowiąc co drugi dzień w roku, tym co nie zawsze mogą te 40 dni wychodzić, jak rozumiem chce przypilnować ryby w wodzie.
Jak rozumiem, nie dość że Pan przypilnuje to jeszcze zrobi to za darmo.
Sukces więc zarówno społeczny, środowiskowy jak i finansowy.
Co do mnie proszę się nie martwić, cudów nie ma, rzeka jaka jest każdy wie co nad nią był, ale ja odnoszę
wrażenia że wędkarze którzy tam łowią tak jakby trochę mniej narzekali, choć w całej okolicy można
więcej. Na Wiśle jednak mniej sukcesów, a same porażki, nie tylko brodzić nie można ale i łowić w tym czasie.
Limity niskie, a co rusz to nowe ograniczenia.
Co gorsza wędkarze jacyś tacy dziwni, sami do mnie dzwonią aby to czy tamto im ograniczył.
Pozdrawiam,
Maciej
|