f l y f i s h i n g . p l 2024.10.06
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: XXX PUCHAR ZIEM PÓŁNOCNYCH. Autor: S.R. Czas 2024-10-06 00:51:12.


poprzednia wiadomosc Odp: Najbardziej spektakularne porażki... : : nadesłane przez Maciej Wilk (postów: 94) dnia 2024-08-01 20:48:14 z 195.43.143.*
  Mam bardzo dużą wątpliwość, czy rzucanie zestawem bez muchy uzbrojonej w haczyk jest "Rybackim
korzystaniem z wód".

Powiązane z nim i wystarczy, aby Pan musiał posiadać zezwolenie. Wyjaśnię poniżej.

Nie jestem prawnikiem, ale chętnie poczekam na info od Trouts Master jeżeli
faktycznie skieruje takie pytanie do podmiotów takich jak Wody Polskie czy RZGW.


Na dyskusję z Trout Masterm musi Pan brać poprawkę. On jest członkiem PZW, opłaca składki, łowi
streamerem. Tego strimla opisał jako rurkę tylko dlatego abym mu nie powiedział że kawałek haczyka to też
haczyk. O rolce (czym mi zaimponował) napisał abym mu nie powiedział aby potrenował rzuty na łące.
Strimlem, którym jeszcze nie powstał łowił nie on a nieletni chłopak. Podejrzewam że chłopak też od
sąsiada. Ja wiem że tak jest a Pan Trout prawdopodobnie wie że ja to wiem. Mówiąc inaczej dyskusja jest
czysto teoretyczna ma niewiele wspólnego z działaniami Pana Trouta Mastera. Więc tak sobie
dyskutujemy czysto teoretycznie o kłusowaniu Pana Mastera do którego prawdopodobnie nigdy nie
dojdzie. Można powiedzieć dyskusja z przymrużonym jednym okiem czy zaczepienie ryby to już łowienie
czy tylko niewinna zabawa w ramach wolności konstytucyjnych, które ja Panu Mastrowi chce ograniczyć.

W Pana wypadku jest inaczej dla Pan jak czytam to realna sprawa więc odpowiem Panu jak realnie z mojej
perspektywy to wygląda.

Po pierwsze często nam się zdarza nad Wisłą, że wędkarze łowiący bez zezwolenia urywają przynętę,
porzucają sprzęt, ryby lecą w krzaki. Tłumaczenia są różne, zwykle to nie oni, nie ich, albo oni tylko rzucali.
Zwykle do tego jest dokumentacja fotograficzna jak łowią w sensie rzucają lub mają zarzuconą wędkę. To
wystarcza. Sądy tłumaczenia odrzucają, a sprawcy zostają ukarani. Po pierwsze więc naraża się Pan na
sytuację, że zostanie skazany za kłusownictwo, a gdzieś tam wewnątrz będzie Pan czuł się niewinny.
Posiadanie zezwolenia więc zwalnia Pana z zagrożenia, bo choć nasza ustawa jest głupia to skoro
wędkarz posiadający zezwolenie może rzucać z muchą to i bez muchy może.

Czy rzucanie pęczkiem wełny do wody to łowienie czy też nie to co do zasady to temat dyskusyjny i
bardziej zależy od konkretnej sytuacji niż od założeń. Co do zasady łowienie, żyłką bez wędki, to
przestępstwo - tak to Sądy traktują, wydaje się więc że łowienie wełenką bez haczyka też nim powinno być.
Ustawa jest po prostu głupia, ale tak jest. Jeśli Sąd uzna (a uznać może wszystko) że jednak Pan łowił tą
wełenką to wtedy przestępstwo i wpiszą Panu to w akta.

Zadłużmy jednak że, Pan to uwiarygodni że Pan nie łowi a rzuca, pokaże dyplomy kursy itd. Sąd uzna, że
nie popełnił Pan ani przestępstwa ani wykroczenia, z ustawy rybackiej bo rzucanie wełną nie jest opisane
w przepisach karnych. Załóżmy, że przychodzi Pan do mnie i chce pan porzucać nawet nie wełenką, a
wędką i sznurem. Bez zezwolenia, czyli nawet wbrew mojej woli. Dajmy na to Pan mi pokazuje wyrok,
dodatkowo mnie informuje że w PZW gdzieś tam strażnicy SSR PSR czy ktokolwiek Panu powiedzieli że
nie potrzebuje zezwolenia, bo to nie połów.

Co to dla mnie w praktyce oznacza (oczywiście przerysowuje)
A co z kłusownikami co do tej pory odrywali przynęty, Przecież jak się zwiedzą że Pan tu może sobie wbrew
mojej woli uskuteczniasz rzuty, to przyjadą gromadnie. Jeszcze mi pana za świadka mi powołają, a pan im
kurs u mnie obwodzie urządzi. i co wtedy zrobię? Jak ja mam spojrzeć w oczy tym wędkarzom co kupują
zezwolenie, powiedzą że robię z ich idiotów, skoro ci od rzutów nie potrzebują zezwolenia, a i tak na pewno
łowią jak nikt nie widzi, zapiszą się u Pana na kurs. Kurs im Pan albo jakiś inny rzutowiec na mojej wodzie
jeszcze zrobi i mnie oleją. Będą łowić jak nie będę widział, jak będę patrzył będą rzucać, Nic jak więcej
strażników musze ustanowić. Jeżeli Pan zaczyna uskuteczniać rzuty wędka na wodzie w której ja jestem
uprawniony do decydowania kto i jak może łowić, nawet jeśli pan nie zamierza łowić czuje się zagrożony,
zagrożenie jest realne, Pan mówi że chce porzucać, a ja nie wiem czy za chwile Pan nie przywiąże
haczyka, Więc co mam zrobić? Pana pilnować bo Pan ma pomysł poużywania sobie wędką bez haczyka?
Dlaczego tak mam robić za jakie grzechy?

Pan ma wyrok że rzucanie wędką nie jest wykroczeniem, ale co mnie to obchodzi, Pan nie zagraża moim
rybom a sposobowi prowadzenie obwodu, Pan nie uprawnień aby mi to zakłócić.

uprawniony do rybactwa w obwodzie, oprócz tego że chronią go przepisy z ustawy rybackiej, jest
posiadaczem wód na podstawie umowy użytkowania.

Posiadanie jest chronione prawnie, dodatkowo użytkowanie to prawo rzeczowe które podlega ochronie
prawnej jak własność. Co więcej ochrona posiadania jest skierowana do wszystkich, nawet właściciela, (tu
skarbu państwa). Aby doszło do naruszenia posiadania wystarczy, że Pan utrudni posiadaczowi korzystanie
ze jego uprawnień w tym wypadku rybackiego korzystania z wód. Pan ewidentnie nie tylko stwarza
zagrożenie, że zacznie Pan za chwilę łowić na muchę bez zezwolenia, ale utrudnia Pan uprawnionemu do
rybactwa choćby kontrolę łowiących, oraz stwarza liczne zagrożenia o których pisałem wcześniej trochę
przerysowując.

Uprawniony do rybactwa ma cały arsenał uprawnień, który mu pozwala skutecznie wyprosić Pana z wody,
a Pan ma bardzo niewiele aby się bronić. Posiadanie może Pan naruszyć jeśli ma Pan wyraźny przepis
prawa, wyrok sądowy, decyzję administracyjną lub zgodę posiadacza. Pan natomiast jedyne co ma to
powszechny dostęp do wód, a to nawet nie prawo a wolność, do tego to przepis jest ogólny, typu wolno
Panu odpoczywać w górach. Wolności rekreacji z art 34 prawa wodnego nie upoważnia Pana do
zakłócania czyjegoś spokojnego posiadania, a samo korzystanie z wód nie może powodować szkód (tak
jest w prawie wodnym). W praktyce więc nie ma Pan nic, a ja nawet nie bardzo wiem skąd mógłby Pan
pociągnąć uprawnienie na wymachiwanie wędką w obwodzie i doprowadza do sytuacji w której uprawniony
do rybactwa nie może spokojnie wykonywać swoich praw a musi Pana pilnować. Wolności powszechne nie
uprawniają zakłócania czyjegoś prawa posiadania, one w ogóle nie mają takiego charakteru. To, że
włożenie palca do zupy nie jest karane i każdemu to wolno nie oznacza że można włożyć do czyjejś zupy
palec nawet w rękawiczce.

Wśród uprawnień posiadacza jest obrona konieczna w celu usunięcia naruszenia posiadania i dozwolona
samopomoc. Dodatkowo dochodzą roszczenia o zaniechanie naruszania i odszkodowawcze obejmujące
utracone korzyści. Teoretycznie może się okazać, że jak Pana ten uprawniony do rybactwa pilnował to nie
miał iść na przykład na ryby, a miał solówkę w La Scali. Więc jeśli by Pana siłą nie wyrzuciłby z obwodu i
wędkę poskładał (co całkiem legalnie może zrobić) to mógłby od Pana jeszcze żądać zwrotu za
honorariom.

Uprawnień tych nie ma SSR ani PSR, ma je uprawniony do rybactwa w przypadku wód PZW ma je okręg.
Gdyby doszło pomiędzy Panem a Okręgiem do sporu, najpierw dostał by Pan wezwanie o zaniechanie
naruszania, nie musi Pan na to odpowiadać, następnie dostał by Pan pozew do sądu. Sąd by nawet nie
badał przepisów ogólnych bo by był związany zakresem pozwu. Nie upadło by to z uwagi na niską
szkodliwość społeczną, sąd by też nie badał czy Pan naruszył jakieś przepisy ustawy rybackiej. W
momencie wniesienia pozwu dostał by Pan prawdopodobnie zabezpieczenie, np. że ma Pan się zbliżać z
wędką do wód obwodu. Zakładając że nie wysunięto by do Pana roszczeń odszkodowawczych, a te w
prawie cywilnym za drobną rzecz mogą być gigantyczne, to dostał by Pan w wyroku zaniechanie
naruszania. niby nic ale musiałby Pan pokryć koszty sądowe które były by niewspółmiernie wysokie w
stosunku do np. grzywny z ustawy rybackiej. Oczywiście teoretycznie jest możliwość, że by Pan wygrał, a
sąd uznał że może Pan naruszać czyjś obwód swoją wędką.

Ja zakładam, że Pan u nas na Wiśle nie rzuca czy łowi, więc dla mnie sprawa czysto teoretyczna, ale na
Wiśle nie akceptowałbym czegoś takiego jak rzuty do wody bez zezwolenia i to bynajmniej nie powodów
finansowych, a raczej z tego powodu, że utrudniło by strażnikom pracę. Przytoczone przepisy stosuje
czasami w sprawach naruszeń wód nie związanych połowami, a np. jak zamykałem nielegalny pobór wód
to powoływałem się na naruszenie posiadania wód rzeki Wisły, ale to są przepisy bardzo szerokie i ogólne,
nie tak jak u.r.ś.

Nie mam pojęcia jak do rzutów bez zezwolenia na połów podchodzą Okręgi PZW, z tego co Pan pisze
wychodzi że inaczej. Generalnie to ich wody więc ich sprawa.
Jeśli mogę coś radzić to nie pytać się strażników ministrów czy prawników to nic nie da, będą to tylko
postronne opinie, a po prostu przedzwonić do okręgu i zapytać się jak oni to traktują. Nawet jeśli Pan się z
tym nie zgodzi to jeśli dojdzie do rzeczywistego sporu w tej sprawie to nie będzie to spór o to co jest
łowieniem ryb, a kto ma uprawnienia w obwodzie do decydowania jak to łowienie ma wyglądać. A ten spór
może powstać tylko z uprawnionym do rybactwa więc będzie Pan znał stanowisko drugiej strony zawczasu.

Pozdrawiam,
Maciej

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Najbardziej spektakularne porażki... [1] 02.08 09:08
  Odp: Najbardziej spektakularne porażki... [0] 02.08 09:41
  Odp: Najbardziej spektakularne porażki... [1] 02.08 11:12
  Odp: Najbardziej spektakularne porażki... [0] 02.08 11:46
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus