|
Co rok użytkownicy rybaccy składają do IRŚ druk RRW-23 , jest to zestawienie połowów rybackich i
wędkarskich dla każdego z obwodów. IRŚ tego pilnuje i nawet ktoś od nich dzwoni jeśli się zapomni
wysłać druk. Na podstawie tych danych są robione zestawienia połowów rybackich i wędkarskich w
Polsce. W tej chwili udało mi się znaleźć z 2016 i 2019 roku, ale zestawienia są robione
systematycznie.
Oczywiście co do jakości danych można mieć wątpliwości, wiąże się to z niedoskonałością rejestracji
amatorskich połowów, ale można ocenić tendencje. Ogólna tendencja jest taka, że połowy amatorskie
spadają i to dość drastycznie, a zarybienia wzrastają. To się rozjeżdża, szczególnie jeśli wziąć pod
uwagę, że w Polsce ciągle prowadzona jest gospodarka rybacka oparta o eksploatację zasobów i de
facto hodowlę ryb w obwodach. Myślę tu o ogólnym podejściu zapisanych w ustawach, mentalności
urzędników, ale i wędkarzy, którzy w samym zarybieniu wód widzą panaceum na rybność rzek i jezior.
Czy te 250 zł na ha to dużo? Tu nie o kwotę chodzi, (jak rozumiem te 250 zł to poszło na zarybienia).
Już dziś więcej wydaje się na zarybienia niż wartość hodowlana złowionych ryb (ok. 2x w skali
wszystkich wód w Polsce). Ponieważ łowi się głownie płocie i leszcze, a zarybia szczupakiem to
rzeczywisty koszt "wyhodowania" kg drapieżnika w obwodzie idzie w setki PLN. Ten model
gospodarki jednak wszystkim wydaje się odpowiadać, bardzo mało ogranicza się eksploatację (limity
połowów, wymiary gospodarcze) a ciągle zwiększa się relatywnie zarybienia. Co więcej zwiększa się
zarybienia, gdzie zmiany społeczne i kulturowe spowodowały, że coraz więcej wędkarzy nie zabiera,
lub sporadycznie zabiera złowione ryby. Czyli biorąc to na logikę z racji zmniejszenia połowów,
zarybienia powinny lecieć na łeb na szyję, albo ryby w całym kraju powinny już od paru lat wychodzić
na brzeg z racji ścisku w rzekach. Jeśli tak nie jest to znaczy że coś jest nie tak.
Pozdr Maciej
Nadesłany link: https://orka2.sejm.gov.pl/INT9.nsf/klucz/ATTCCMJ5P/$FILE/i31887-o1_2.pdf
|