|
Darek,
PZW jeśli ich nie zlikwidują a będą mogli dalej gospodarzyć na wodach to zmieniać się będą. Pamiętaj, że główną zarazą są ludzie w obecnej chwili od 50+ a w zasadzie od 60+. Potomkowie tych drugich mają jeszcze tę ich mentalność. Ubecja, ludzie z WSI i itd niedługo wymrą. Będą młodzi, którzy patrzą już inaczej. Powtarzam, że nie będzie idealnie ale będzie lepiej.
To co napisał Staszek. Monopol zabija i ogranicza konkurencję ale tu nie piszemy, że ktoś nagle wejdzie z przytupem na skalę masową i zrobi trochę zamieszania. Zgodnie z ekonomią: musi być potrzeba. Jeśli jej nie ma, nie ma zmian i reakcji na te potrzeby.
Zgodzę się z tym, ze PZW nie rozmawia z tymi, którzy mają decyzyjność i możliwość wpływu. To kwestia ludzka i powiązań. Istnieje wiele możliwości aby wpływać na tych, którzy mogą podjąć skuteczne decyzje. Nazywa się to grupą interesariuszy i decydentów trochę polityki, trochę biznesu, trochę lobbingu, itd....
można.
Długa droga do zmian i to się dzieje, ale musi dużo upłynąć wody w rzekach zanim to się wyprostuje
Seba,
To się nie wyprostuje. Cały system, który definiuje kto, jak i za co jest odpowiedzialny w kwestii
gospodarki na naszych wodach jest chory i w nim nic nie działa jak należy i nic nie jest na właściwym
miejscu.
A potrzeba tylko dwóch rzeczy: rzeki muszą przestać być wspólnym czyli niczyim zasobem do którego
można bezkarnie nasrać, który można zabetonować w ramach skorumpowanych układów gminnych, lub
spuścić do niego tony solanki w imię rozwoju konkurencyjności krajowego przemysłu, a stać się czyjeś
lub, puśćmy wodze fantazji, same być kimś w sensie prawnym.
I po drugie, możliwość gospodarki nazwijmy ją rybackiej na nich powinna trafić na rynek na równych
prawach.
Jak daleko od tego były monopolistyczne Wody Polskie, w rybackim zarządzaniu wodami kierujące się
sprawdzonym w zdobywaniu zwolenników populizmem, Biblią i dyrektorskim doświadczeniem nabytym w
komuszym PZW chyba nie trzeba wyjaśniać.
|