|
Niestety po udanym braniu i holu na takich zestawach przyjemności z holu ryb które się uwieszą jest
niewiele.
Zygmunt,
Tego nie rozumiem. To po co łazić po zabłoconych brzegach w półbutach, szukając przejemności, której
jest niewiele, łowiąc ledwo żywe pstrągi-dentki w pędzącej dużej i zimnej wodzie, gdy finezja jest ostatnią
rzeczą, której potrzebuje wędkarz by złowić rybę? Nie można po prostu odpuścić, poczekać np. do
kwietnia, aż wody śniegowe ostatecznie zejdą, gdy łowienie staje się czystą przyjemnością, w
przeciwieństwie do wczesnowiosennej mastrurbacji na "śniegówce" w adidaskach, na stojąco po pas w
błocie? Niedawno była tu dyskusja o tym, kiedy zaczynać sezon pstrągowy. Polecam do niej wrócić.
PS. Dobrze, że San potrafi się jeszcze w miarę bronić wezbraniami i zmąceniami (dzięki ci Hoczewko i
Olszanko) i po nich często następującymi długotrwałymi stanami pod 200cm w Lesku.
|