|
Chyba zapominacie o jednym aspekcie- chemia
używana do naśnieżania. W wielu krajach powoli się
tego zakazuje, bo zauważono istotny wpływ na
zwiększenie ładunku zanieczyszczeń i
przyspieszenie eutrofizacji. Wynika to z tego, że są to
związki organiczne(białka), rozkładające się do
węgla organicznego(DOC) i związków azotowych.
Sam bilans wodny stok-rzeka trudno by wyszedł na
zero nawet w idealnych warunkach, bo śnieg
sublimuje, czyli paruje, nawet jak jest mróz- więc ta
"woda" ucieka do atmosfery, nie trafia z powrotem do
zlewni. Przy wystąpieniu wiatru fenowego, kiedy przy
dodatniej temperaturze i niskiej wilgotności, śnieg
znika w oczach i cały zapas wody ucieka w
powietrze. A przy fenie zazwyczaj nie pada i często
są to bardzo długie okresy. Kiedy nocą temperatura
spada na minus to znowu naśnieża się stok i bilans
strat wodnych powiększa się.
No nie wiem jak u nas z chemią,ale w wielu krajach
zabroniona.
Co do halnego.
Objętość śniegu na naszych stokach w stosunku do
reszty gór i pogórza to jak ziarnko piasku.
Tam też paruje.
I co?
I nic.
Zresztą jak często wieje halny w roku?
|