|
(...)
Co ciekawe, nie napiszę że wręcz uderzające, ale jednak bardzo specyficzne i od razu wpadające w oko jest to,
że nigdzie, ale to nigdzie, nie znajdziemy przesłanek do regulaminów lub innych regulacji, które by mówiły kiedy
jesteśmy wędkarzem muchowym, a kiedy nie – dla mnie to takie sowieckie. (...)
Trudno żebyś coś takiego gdziekolwiek znalazł, bo zapisy regulaminów dotyczą metod dozwolonych na danych
wodach, więc jesli ktoś wchodzi na wodę z muchówką w ręku, jest muszkarzem, jeśli ze spinningiem, jest
spinningistą itp. więc nie wiem co w tym sowieckiego, jesli łowiska typu FFOnly istnieją na całym świecie, a w
kolebce, czyli na wyspach nawet Dry Fly Only...
Wędkarstwo, nie tylko muchowe, czyli forma aktywnego spedzania czasu, nie jest i nie powinno być
definiowane przez regulaminy (one są od tego, aby regulować sytuację prawną na danym łowisku i nic więcej) ale
przez specyfikę podawania (sztucznej) przynęty – tutaj muchy.
Osobiście widzę w tym spory kawałek indywidualnego podejścia do hobby czy nawet pasji, wewnętrzną postawę
lub po prostu mindset.
Od dawna powtarzam że pewne rzeczy wynukają z tradycji, ale w naszym pieknym kraju wszystko musi być ujęte
w zapisach ustawowych i to najlepiej jak najbardziej szczegółowych.
|