f l y f i s h i n g . p l 2024.04.29
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: Piotr Konieczny. Czas 2024-04-28 23:11:22.


poprzednia wiadomosc Odp: brak wody w Polsce : : nadesłane przez Krzysztof Dmyszewicz (postów: 9393) dnia 2018-11-04 07:28:12 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
  Właśnie błędem jest to, że jest to tylko użytkownik rybacki. Na tym właśnie polega chujnia biznesowa PZW. Ci pontoniarze oferują całe spektrum usług, dzięki czemu im się udało przyciągnąć klientów - zaś użytkownikowi rybackiemu pozostaje powiedzieć tylko to, co słyszałem od bardzo fajnego Kolegi z Białegostoku na Lipieniu Bobru, że "nie ma młodych". No nie ma, to fakt i co dalej?
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Model stowarzyszeniowy nie działa [11] 04.11 07:32
 
Wklejam dwa cytaty, które napisałem na Jerku:

W doniesieniach pojedynczych wędkarzy, odnotować można, że budżetowe śpiochy kosztują 900 zł i jednocześnie, zmieniam okręg/koło, bo zaoszczędzę 150 zł na porozumieniach. Taka hardcore'owa różnica pomiędzy prywatnym biurkiem z dębu, a publicznym chodnikiem z psimi kupami oznacza tylko jedno. Sage TXL #000 na ciernika, o ile cierniki przetrwają. Polscy wędkarze są lepsi jak orkiestra na Titanicu. W sumie pierwszą i najważniejszą pozycją jest szafa sprzętu, drugą paliwo i ukochany samochodzik, a ostatnią zagospodarowanie i ochrona wód, którą to składkowe sknery przewalają na kiełbasę na zawodach od której można się porzygać. I jak ma być dobrze z rybami? Gdzie byśmy byli, gdybyśmy w skali kraju wydali choćby połowę środków na łowiska, wydanych niepotrzebnie na sprzęt? Gdyby tak składki wynosiły 1500 zł i każdy by ją płacił z głębokim przekonaniem o potrzebie dobrego gospodarowania wodami... jeśli w skali społecznej będziemy sprzętowcami, to będziemy mieć tylko sprzęt, bo łowiska same się nie zagospodarują. Mamy to, za co chcemy zapłacić. Za łowiska nie chcemy, bo inny cwaniak za moje złowi i po co w ogóle...


I jeszcze rodzi się pytanie, kto błądzi... modelina czy modelarz? Jeśli wędkarze zachowują się jak klienci, to trzeba ich tak potraktować. O wiele łatwiej odgórnie stymulować urynkowienie się łowisk niż jakąś karkołomną i kosztowną inżynierią społeczną wzbudzić w ludziach postawy obywatelskie. Model Jerzego Kowalskiego jest jednym z wielu i chyba nie na każdym gruncie wartym wdrożenia. Koszty przebudowy polskiego społeczeństwa na takie, które by wesoło chwyciło się za ręce i ruszyło do pracy społecznej i samoopodatkowywania się na rzecz wód są horrendalne. Może więc łatwiej zdelegalizować życzeniową formę stowarzyszeniową w prowadzeniu łowisk i postawić na prosty model: szef - pracownicy - klienci. Czas testów modelu stowarzyszeniowego w Polsce się zakończył. Ktoś mądry i z dojściami musi tylko komuś w rządzie szepnąć na ucho, że jak się łowiska urynkowi, to będzie VAT z każdej dniówki itp. itd. Podatkami można przekonać każdą władzę. 10 km odcinki, tęczaki, mięsny szał i jedziemy... lipienizacja nastąpi później, jako niewielka nisza tęczakowej orgii. Wszak na salbandach globalnego marketu też co lepsi księgowi na Sage łowią, zaś tym co wciskają innym sami przecież nie łowią. Czy Podeszwa łowi na Jaxona? Dobre pytanie... U Jeleńskiego na Rabie ponoć ruszyło z tęczą. Po co całe życie narzekać, że sąsiadka jest garbata i nie da się za cycki złapać? Nie można by tak jej wziąć od tyłu? Myślcie w końcu malkontenci i krytycy polskiej modeliny... Sławki, Jurki...



P.S. Dodam tylko, że ten model trwa tylko z powodu nadziei. Że kolejny rok uda się prześlizgnąć, doczekać aż urośnie jakieś wpuszczone stadko rybek, które zanim się dowiedzą o nim inni - będzie można tanio i w samotności pokatować. Z tej tylko nadziei bierze się tkwienie w miejscu... liczenie na farta, taki wieloletni nawyk, trudny do zmiany.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [0] 04.11 08:32
 
Mam wątpliwości graniczace z pewnością, że problemem
zasadniczym jest błędne założenie u podstaw wszelkich działań.
Mianowicie chodzi o to, że w powszechnym pędzie komercjalizacji
wszystkiego i wszędzie napedzanej chęcią zysku zapomina się o
tym, że dzikiej przyrody się NIE MOŻNA skomercjalizować. Przyrodę
trzeba CHRONIĆ, a alternatywa jest jedna, KLĘSKA.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [1] 04.11 10:35
 
Panie Krzystofie - rozmawiamy oczywiście o gospodarowaniu i społeczności, ale dotyczy to też systemu, który w stosunku do zasad z lat 30-tych - obowiązujacych do 1985 roku, czyli ustawy rybackiej obcnie obowiązujacej, zmienił zasady dziarżawy obwodów dających utrzymanie rybakom/wędkarzom - bez możliwości dzierżawienia ich bezpośrednio przez państwo, na zasady średniowieczne, kiedy państwowe wody są własnością urzędów, a ewentualny dzierżawca ma wyznaczoną daninę w postaci czynszu (o wartości worka żyta) oraz w postaci corocznych dostaw ryb dla biomanipujlacji. Koniec.

Czyli proszę nie nawiązywać do kapitalizmu, rewolucję rybacką wygraliśmy w 1985 roku, przez co wrociliśmy do feudalizmu. I dlatego nie ma znaczenia kto i jak i za ile: w statystykach muszą być ryby, bo świadczą o przydatności wód.

Ale przecież wiadomo, że są ryby z zarybień i są ryby, które mogą samodzielnie żyć w wodach. Tyle że nikt nie wymaga takich samodzielnych, wolnych stworzeń. Przecież wiadomo, że wody nie nadają się do chowu i hodowli ryb - ale czynsz się pobiera, jakby były... I tak dalej. Rybactwo/wędkarstwo z pożytku zmieniło się na daninę, poświęcenie i nie wiadomo co jeszcze...

No i dziękuję za dobre spostrzeżenie w poprzednich postach, które dokładnie odpowiada wyjaśnieniom w urzędzie marszałkowskim dobre parę lat temu, kiedy na rybactwo można było dostawać spore dotacje. Na zbiórce użytkowniikow rybackich wód elegancko ubrany instruktor wyjaśnil jak trzeba wypełniać papiery. Na uwagę, że trzeba wykazać zysk z przedsięwziecia oraz jego zwiększenie w związku z otrzymaniem dotacji, czego ani nikt na sali nie miał, ani nie oczekiwał - odpowiedział, że najlepszym sposobem jest wystawienie budki z piwem nad rzeką, co umożliwi wypełnienie warunków uzyskania dotacji na rybactwo. Albo pensjonat. Albo hotel. Na pytanie co ma robić ktoś kto nie lubi piwa i nie chce cudzej pościeli prać w związku z rybactwem/wędkarstwem - odpowiedział, że skoro nie ma zysku, to po co to robią i na co chcą pieniądze? Przed wojną nazywało się to "melioracje rybackie" a teraz - teraz cofnęliśmy się do feudalizmu i ani tarlisk, ani przepławek bez przymusu się nie buduje....
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [0] 04.11 19:26
 
Panie Józefie,
"Dorośli ludzie" z Małego Księcia nie umieją postrzegać świata jak tylko wyłącznie przez
pryzmat pieniędzy. Ma to swoje wady ale też i zalety. Największą zaletą jest to, że ich reakcje
są przewidywalne.

Warto wykazać państwu polskiemu, które jak każde państwo zajmuje się ściąganiem podatków
i ich redystrybucją - że z tęczaków większy będą mieli pożytek z podatkowej marży. Dlatego
niech tam nikt nie hamuje tej ryby odpowiadającej za rentowność łowiska, osłonę dzikich ryb i
przyciąganie nowych ludzi do wędkarstwa muchowego. Karol Zacharczyk pisał o tym już wiele
lat temu... i miał rację.


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [2] 04.11 14:42
 
Co do jasnej cholery ma tu Andrzej Podeszwa i to, czym łowi? Może łowi Kongerem, bo lubi? Głupie pytanie, a nie
dobre. Czasami lepiej ugryźć się lepiej w język, a nie strzelać bez zastanowienia.
No nie doczekałem się odpowiedzi na moje proste pytanie. Konkrety podał J.Jeleński. Tak naprawdę to można
wszystko skomercjalizować. Oddać w ręce prywatne też. Porty, lotniska, drogi, linie kolejowe, armię, nawet urzędy
będące wcześniej agendami państwa. Lasy, wody, góry, plaże nad morzem. A skutek tego może, oczywiście nie
musi być taki, że Pan Krzysio stanie kiedyś przed własnymi dziećmi i powie - to nie tak drogie dzieci miało
wyglądać, przykro mi.
Mnie uczono i od dawna jestem o tym przekonany, że duży może więcej. Nie przekonasz mnie, że dom, który ma
w części zmurszałe fundamenty należy cały rozebrać i budować od nowa.
Model - szef, pracownicy, klienci, to całkiem dobre i logiczne rozwiązanie. Trzeba tylko poszukać dobrych szefów,
sowicie wynagrodzić, niech sobie dobiorą najlepszych pracowników i uczciwie ich rozliczać. Nie stać nas? Pół
miliona ludzi nie stać na opłacenie dobrych menedżerów na Twardej i w okręgach? Kogo dzisiaj obchodzi kogo i
za ile posadzimy na stołkach? Jakieś przeszkody? A ci obecni to ludzie z rekomendacji jakiegoś komitetu
centralnego? Może problemy ze statutem? Też go nam pisze komitet centralny? Od lat gadanie, że ktoś nas robi
w konia i coś trzeba z tym zrobić. Nikt za nas tego nie zrobi. Od czegoś należy zacząć nie czekając na cud.
Ostatnio z ciekawości sprawdziłem sobie aktualny skład zarządu i komisji w moim byłym okręgu w Lublinie. Nie
znam wszystkich, ale wielu od lat. Muszę powiedzieć, że dość ciekawie to u nich wygląda. Inne forum, sąsiedni
okręg. Tarnobrzeg. Skargi na zarząd, od lat jakiś niekompetentny ichtiolog, oskarżenia o kombinacje i błędy. Nie
ma tam przypadkiem jakieś prokuratury w Tarnobrzegu? Nie wiedzą, że Główny na Twardej to parę minut od
Centralnego?
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [1] 04.11 19:34
 
Sorry Jachu, ale nie było mnie w chacie. Już odpowiedziałem, mam nadzieję, że wyjaśniłem o
co mi mniej więcej chodziło.

Status wody jest drugorzędny. Jeśli na łowisku czeka Cię muchowy orgazm, to muszkarstwo
będzie się rozwijać. A jak z mostu nie widać złamanego jelca, to będzie się zwijać. Koniec.
Gdyby ktoś robił spływy dziurawymi pontonami, też by zbankrutował.

Chciałbym się dowiedzieć, które osoby w Polsce z imienia i nazwiska odpowiadają za
blokowanie tęczaka na wodach P&L. Czym się kierowały i jakie mają argumenty naukowe,
ekonomiczne, społeczne i przyrodnicze.

Na forach kąpiemy się we własnym sosie. Jakieś małe sekty nokillowe, które z sekciarskim
zacięciem zbanują każdego "mięsnego". Ale poza fejsiuniem i forami dla ultranokillowców jest
jeszcze życie i społeczeństwo, które lubi jeść ryby. Nie wykorzystanie tego w utrzymaniu
naszych łowisk P&L jest grzechem zaniedbania.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [0] 04.11 21:34
 
Chciałbym się dowiedzieć, które osoby w Polsce z imienia i nazwiska odpowiadają za
blokowanie tęczaka na wodach P&L. Czym się kierowały i jakie mają argumenty naukowe,
ekonomiczne, społeczne i przyrodnicze.

To akurat jest wiadome.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [4] 04.11 21:41
 
U nas rację bytu ma tylko dwa podejścia: skrajna komercja i ślepa ochrona. Normalność i racjonalność jest tępiona przez obie powyższe opcje.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [3] 04.11 21:55
 
Ale dlaczego? Czy nas podczas zaborów meteoryt pierdyknął w głowę?
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [2] 04.11 22:40
 
Może nie znasz, zwróć szczególnie uwagę na słowa prof. Kulmatyckiego. Pisane jeszcze przed wojną, ale też
zwraca uwagę na skrajności i racjonalność. Prof. Witkowski ma podobne zdanie. Warto przeczytać. Podaję link,
bo na innym forum pisano, że wędkarze nie mają dostępu do archiwalnych miesięczników. Kto szuka zawsze
znajdzie.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [1] 04.11 23:46
 
Śp. prof. Witkowski to człowiek o dwóch obliczach. Plus ode mnie za zaangażowanie w głowatkę, ale wtopy poważne też zaliczył.
 
  Odp: Model stowarzyszeniowy nie działa [0] 05.11 13:11
 
Są wtopy i wtopy. Czasami nie z winy pana naukowca. Co zrobić jeśli się uparł, że przyjeżdża jutro liczyć gniazda,
a one jeszcze nie wyszły z jeziora? Bierzemy łopaty i do roboty. Nie możemy sprawić zawodu, bo w efekcie
zrezygnują z zajmowania się trocią a byłoby szkoda. Dawno to było i już nawet nie pamiętam, którego to
dotyczyło. Pewnie takich historii przypominających tę ze "Śmierci pięknych saren", kiedy ojciec Oty kupował staw
"pełen" karpi, w historii naszej ichtiologii było więcej. Nie znam wtop prof. Witkowskiego. Pewnie mówisz o takich
nie podlegających dyskusji. Nie ma ideałów, błędy popełnia każdy.
Abstrahując od od łopat, profesora i jego wtop. Niestety materia w rodzaju rzek i ryb, to trudny przedmiot do
badań. Największe starania, dobór najlepszych metod, a wyniki mogą znacznie odbiegać od rzeczywistości.
Niedawno dostałem do zapoznania się publikację z badań pewnej małej rzeczki i jej pstrągów. Agregat, wybór
stanowisk i ich długość (bo nikt całej rzeczki badać nie będzie) zgodnie z metodą powszechnie stosowaną od lat
na świecie. Rzeczka jak większość, pewne odcinki są przez pstrągi chętnie zajmowane, są też takie prawie puste,
odcinki są różnej długości. No i jakie wnioski można uzyskać mimo największych starań po takich jednorazowych
badaniach? Bardzo różne.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus