f l y f i s h i n g . p l 2024.04.27
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: trouts master. Czas 2024-04-27 07:52:10.


poprzednia wiadomosc Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia : : nadesłane przez Krzysztof Dmyszewicz (postów: 9393) dnia 2018-03-07 11:47:47 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
  Cześć Michale,

Austarlii widzę też ta fala nie ominęła... przetacza się przez cały świat, siejąc tylko zgorszenie.

Myślę, że moją jedyną, doprawdy jedyną motywacją do kupienia sobie markowego sprzętu mogłaby być ewentualna chęć zabezpieczenia się przed opluciem na forum. Ot tak po prostu kupić sobie taką miękką "Cantarę", która nazywa się T&T tylko po to, żeby pewne natrętne jednostki przestały Cię obrażać. Dokładnie pamiętam jak 10 lat temu po kupnie szklanego Lamiglasa i dwóch Rossów rosło moje uznanie w oczach niektórych ludzi, po czym jak kupiłem Yorka Mamba Fly - zaczęło spadać. To samo jest w szkole podstawowej mojego syna - po kupnie mu oryginalnych korków (wbrałem najdroższe) - zwiększyła się wyraźnie akceptacja ze strony materialistycznych dzieci materialistycznych rodziców, którzy eksponują swoje umysły każdego dnia na ok. 2,5 godziny działania TV, w której aż roi się od podprogowych przekazów reklamowych, że kupno uczyni Cię szczęśliwszym (ja z żoną nie mamy TV już 11 lat).

Osobiście i bez aspektu społecznej akceptacji, łowiąc na leszczynę czułem autentyczne szczęście. Tylko to ma też drugą stronę madalu - człowiekowi może być również wygodnie w piżamie, ale na miasto tak raczej nie wyjdzie. Tak samo jest z wędkarskim szczęściem. Wędkarskie szczęście dziś nie może być publicznie przedstawiane w piżamie - musi choć trochę przypominać film promocyjny, doskonałe zdjęcia National Geographic z papieru kredowego. I w te buty perfekcjonizmu wchodzi dziś coraz więcej ludzi. Rodzi to coś co ja nazywam rzeczywistością alternatywną, co sprawia, że ludzie czują się zobowiązani grać jakąś rolę. Grać ją dobrze i z godnością i maksymalnym przejęciem.

"Ślad" firmowych filmów i zdjęć jest widoczny w popkulturze i relacjach zwykłych wędkarzy. I dlatego pewne swojskie wymiary wędkarstwa zeszły ze sceny publicznej. Już mniejsza o tego zabitego pstrąga na archiwalnej focie Roberta Kosteckiego, co do której Skorek zaraz dywaguje, czy takimi obrazami należy układać młodzież. Nie o to chodzi. Chodzi o tendencję do tego, że wędkarze stają się PR-owcami swojego własnego, perfekcyjnego wizerunku. A wizerunek nieperfekcyjny staje się aberracją, wręcz ekshibicjonizmem. Oczywiście - dopracowane do jednego piksela fotografie ze zlotów też są ekshibicjonizmem, tylko, że to nie jest tak odbierane, ponieważ jest częścią aktualnego kanonu i form akceptowalnej ekspresji.

Materialiści robią krzywdę nie tylko sobie ale i społeczeństwu. Aby normalnie funkcjonować wśród nich, musisz co jakiś czas "walnąć działkę", pokazać co kupiłeś, podtrzymać ogień zainteresowania. Skłaniając się w kierunku aktywności nie związanej z kupowaniem tylko działaniem (wiadomo, coś tam trzeba kupić, żeby działać - ale bez przesady) - przybliżasz się do ludzi już nie na zasadzie posiadania, tylko wspólnie przeżywanych aktywności. Im bardziej wyśrubowane normy owej aktywności, tym większy zapiernicz na codzień. Dlatego rośnie liczba wędkarzy zabieganych przez cały rok, którzy raz do roku mają spełniającą normy i wyśróbowane oczekiwania społeczne - wycieczkę na 10 dni intensywnego łowienia kapitalnych ryb, a później do kieratu na 340 dni w korpo lub swojej firmie.

I dlatego nie mam kompana do łowienia jelców na patyczka z lasu. Wszyscy piszemy o pasji, tylko ta pasja jest dziś mocn zaorana światem nieustannej sprzedaży. Dla ludzi, którzy "wykpili się" kolejnym Sage pisanie o ERN i AA to zawracanie głowy. Jak to napisał dawno temu Janusz z Muchoświrów (ten od testu linek) - szybkie wędki i szybkie kobiety... i jak mniemam, szybkie życie

Poleganie na zaleceniach producnetów albo samodzielne mierzenie wędek. Te zagadnienia mają dużo większy kontekst niż by się nam mogło wydawać na pierwzszy rzut oka. Kilent zabiegany to klient podatny na zalecenia producenta. Dlatego frakcja posiadaczy nie może przełknąć jakiś samodzielnych dociekań o ugięciu wędki. Dla nich to zwyczajnie zbędny balast. Mi się Michale metoda C-C podoba, choć wiadomo, że należałoby wymyśleć inną. A nade wszystko najlepiej by było, gdyby firmy zdradziły swoje własne sposoby oceny klasy wędek muchowych. Bo jak oni to robią, tego my stety lub niestety nie wiemy.


Pozdrawiam Cię serdecznie
Krzysiek

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [9] 07.03 13:07
 
Czesc Krzychu
Ta cala bitwa o to co lepsze i kto ma wiecej jest naprawde nie
potrzebna.
Jak odwiedzilem corke i exmalzonke w UK to mi pokazala ludzi
roniacych zakupy w szlafroku w supermerkacie i oni maja w supie co
mysla inni.
Tu w Australii chodze przez caly rok w klapkach za 1 dolara, bo
naprawde mam zapieprz w robocie( gdzie musze sie ladnie ubrac), ze w
dni wolne nie mam nawet czasu na zalozenie mokasynow Hugo Boss,
no bo i po co.
Ale tu sie mowi o wedkarstwie muchowym i trzeba zostawic w
spokoju ludzi i ich prywatne poglady.
Natomiast nalezy reagowac na bzdury wypisywane przez niektorych
na tematy o ktorych nie maja pojecia, ale zaparczywie sie trzymaja
swoich tez- typu, ze tania chinska tandeta nie mozna lowic lub robic
fajnych petli itd itd
To u ciebie Krzysiek jest troche ciezkie( sposob przekazania
wiadomosci). Zostaw ich, niech maja co chca.
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [6] 07.03 13:32
 
Ja jestem osoba, ktorej jak cos nie pasuje w temacie to doszukuje sie
dowodow i sam probuje praktycznie rozwiazac problem.
Np.
Na Australijskim forum bylo pytanie jak rzucac ciezkimi clouserami. I
tam sie bractwo rozpisuje tak i siak i koles ktory pytal czytajac to nic nie
kuma.
Nagralem krotki filmik, wytlumaczylem i temat byl skonczony....
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 07.03 13:42
 
innym razem naszlo mnie aby zawiazc Game Changer, taki streamer na
przegubach. Spedzilem 2 dni na youtube, ale zrobilem i 5min po
ukreceniu wskoczylem do fontanny aby zobaczyc czy to dziala.
nagralem filmik i dalem na youtube- chlopaki ktorzy je wiarza od lat
powiedzieli, ze wykonalem dobra robote.
Moral w tym, ze jakbym po ukreceniu tej muchy, nie podzielil sie
swoimi doswiadczeniami, to do konca bym nie wiedzial, czy czas
spedzony przy imadle nie byl stracony.
I tak samo w tym calym muchowaniu, kupic drogi kij( bo mowia, ze
bedzie latwiej) nie pomoze, trzeba probowac, dzielic sie wiedza aby
rozwijac swoje horyzonty w temacie i stac sie lepszym.
NIE BAC SIE KRYTYKI- TO TYLKO STYMULUJE DO POPRAWY.
Pozdro
Michal
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [4] 07.03 14:18
 
Michał, fajny filmik.
Takie subtelne pociąganie to tzw. "double haul z podpierdolki"

Szkoda, że z naszego specyficznego kraju wyjechało tyle młodych Polaków...
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [3] 07.03 15:26
 
to tylko dbl haul, z ta podpierdolka to nie bardzo kumam.
oj oj ci powiem Krzysiek, ze mam po uszy tej Australii, ale co robic-
zonie sie podoba ha ha
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [1] 07.03 16:30
 
Chodzi o to, że robisz te pociągnięcia stosunkowo delikatnie. Przynajmniej tak to wygląda na filmie.
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 07.03 16:49
 
Bardzo trafne spostrzezenie Krzysku. Tam POWERA NIE TRZEBA, bo
przy dobrej technice to sie wydaje bardzo lekkie i przyjemne. Dlatego tez
wkurza mnie mowienie o tym, ze machanie caly dzien kijem w klasie 10
moze zakonczyc sie w gipsie( troche przesadzilem, ale kumacie).
Ten filmik moze juz tu wklejalem( niepamietam), jest to recezja kija
Sexyloops HotTorpedo #10. Film nistety po angielsku, ale glowny motyw
jest taki, ze naprawde przy minimalnym wysilku linka tworzy super petle
i leci daleko. Trzeba dodac, ze bez braku umiejetnosci nawet Sexyloops
HotTorpedo nie pomoze, wiec wracamy do punktu A- nalezy cwiczyc,
nawet 2h na tydzien, rozbite na 20min sesje....
Michal
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 07.03 19:39
 
ale co robic-zonie sie podoba ha ha
Zmienić żonę
Jeżeli chcesz rzucać i kręcić/wykonywać/wiązać muchy, niekoniecznie łowić, to w naszym kraju warunki masz wymarzone.
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [1] 07.03 23:37
 
"Natomiast nalezy reagowac na bzdury wypisywane przez niektorych
na tematy o ktorych nie maja pojecia, ale zaparczywie sie trzymaja
swoich tez- typu, ze tania chinska tandeta nie mozna lowic lub robic
fajnych petli itd itd"

Każdy stara się i chce być jak najlepszym (może takim jak i Ty-dystansowcem) wiec i sprzęt dobiera do swoich
potrzeb.
Sam napisałeś:
"DLA PRZYKLADU
Jako rzucacz dystansowy lubie sztywne i szybkie kije i jakby mi kots powiedzial, ze jest tania pala o
parametrach ERN 12.7 i AA80( bo zmierzona), ale nazywa Cantara i na blanku ma napisane #3 to i tak biore
na sprobowanie do mojej glowicy 27gram. Jesli sie zlamie to zalu nie bedzie, bo nie byla droga- a moze mile
zaskoczyc. Jesli chodzi o dystans to jam troche ciezka reke i pod linka #5 zlamalem nawet kij dobrej marki
oznaczony #10."


Dlaczego nie próbujesz chińską tandetą?????? Czyżby szybkie, sztywne było lepsze do .... (dystansów jedynie)?
Producenci ulepszają swoje produkty i starają się produkować to na co jest zapotrzebowanie. A że wielu pseudo
muszkarzy od razu chce mieć to samo co mistrz Michał czy Master nie wiedząc o co lotto, to ... Chyba ich sprawa.
W najgorszym wypadku podobnie jak Krzysiek dojdą do tego co pominęli w swojej karierze czytając taki artykuł o
"Wetfly".
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 08.03 00:11
 
czesc
Moze nie chinska tandeta, ale do jednej z dyscyplin uzywam wedki
Echo( bardzo lubie Echo) ION( pierwszy model), za 150 dolarow,
ostatnio kolega kupil nowke Echo Boost w 12 klasie, za 120 dolarow na
ebayu( trafil okazje) zalozylem moja glowice i bylo pieknie.
Teraz poluje na ebayu, moze tez trafie okazje przed MS.
Co do wedek Sexyloop, rzucalem prototypami i potem Arden dal mi
dobra cene jako ze kupowalem kije z pierwszym numerem seryjnym, zal
bylo nie skorzystac.
Jakbym mial teraz cos nowego kupowac to rozgladalbym sie w Echo-
polowa ceny Sage, a i Tim Rajeff wie co robi.
michal
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [5] 07.03 20:46
 
Cześć Michale,

Austarlii widzę też ta fala nie ominęła... przetacza się przez cały świat, siejąc tylko zgorszenie.

Myślę, że moją jedyną, doprawdy jedyną motywacją do kupienia sobie markowego sprzętu mogłaby być ewentualna chęć zabezpieczenia się przed opluciem na forum. Ot tak po prostu kupić sobie taką miękką "Cantarę", która nazywa się T&T tylko po to, żeby pewne natrętne jednostki przestały Cię obrażać. Dokładnie pamiętam jak 10 lat temu po kupnie szklanego Lamiglasa i dwóch Rossów rosło moje uznanie w oczach niektórych ludzi, po czym jak kupiłem Yorka Mamba Fly - zaczęło spadać. To samo jest w szkole podstawowej mojego syna - po kupnie mu oryginalnych korków (wbrałem najdroższe) - zwiększyła się wyraźnie akceptacja ze strony materialistycznych dzieci materialistycznych rodziców, którzy eksponują swoje umysły każdego dnia na ok. 2,5 godziny działania TV, w której aż roi się od podprogowych przekazów reklamowych, że kupno uczyni Cię szczęśliwszym (ja z żoną nie mamy TV już 11 lat).

Osobiście i bez aspektu społecznej akceptacji, łowiąc na leszczynę czułem autentyczne szczęście. Tylko to ma też drugą stronę madalu - człowiekowi może być również wygodnie w piżamie, ale na miasto tak raczej nie wyjdzie. Tak samo jest z wędkarskim szczęściem. Wędkarskie szczęście dziś nie może być publicznie przedstawiane w piżamie - musi choć trochę przypominać film promocyjny, doskonałe zdjęcia National Geographic z papieru kredowego. I w te buty perfekcjonizmu wchodzi dziś coraz więcej ludzi. Rodzi to coś co ja nazywam rzeczywistością alternatywną, co sprawia, że ludzie czują się zobowiązani grać jakąś rolę. Grać ją dobrze i z godnością i maksymalnym przejęciem.

"Ślad" firmowych filmów i zdjęć jest widoczny w popkulturze i relacjach zwykłych wędkarzy. I dlatego pewne swojskie wymiary wędkarstwa zeszły ze sceny publicznej. Już mniejsza o tego zabitego pstrąga na archiwalnej focie Roberta Kosteckiego, co do której Skorek zaraz dywaguje, czy takimi obrazami należy układać młodzież. Nie o to chodzi. Chodzi o tendencję do tego, że wędkarze stają się PR-owcami swojego własnego, perfekcyjnego wizerunku. A wizerunek nieperfekcyjny staje się aberracją, wręcz ekshibicjonizmem. Oczywiście - dopracowane do jednego piksela fotografie ze zlotów też są ekshibicjonizmem, tylko, że to nie jest tak odbierane, ponieważ jest częścią aktualnego kanonu i form akceptowalnej ekspresji.

Materialiści robią krzywdę nie tylko sobie ale i społeczeństwu. Aby normalnie funkcjonować wśród nich, musisz co jakiś czas "walnąć działkę", pokazać co kupiłeś, podtrzymać ogień zainteresowania. Skłaniając się w kierunku aktywności nie związanej z kupowaniem tylko działaniem (wiadomo, coś tam trzeba kupić, żeby działać - ale bez przesady) - przybliżasz się do ludzi już nie na zasadzie posiadania, tylko wspólnie przeżywanych aktywności. Im bardziej wyśrubowane normy owej aktywności, tym większy zapiernicz na codzień. Dlatego rośnie liczba wędkarzy zabieganych przez cały rok, którzy raz do roku mają spełniającą normy i wyśróbowane oczekiwania społeczne - wycieczkę na 10 dni intensywnego łowienia kapitalnych ryb, a później do kieratu na 340 dni w korpo lub swojej firmie.

I dlatego nie mam kompana do łowienia jelców na patyczka z lasu. Wszyscy piszemy o pasji, tylko ta pasja jest dziś mocn zaorana światem nieustannej sprzedaży. Dla ludzi, którzy "wykpili się" kolejnym Sage pisanie o ERN i AA to zawracanie głowy. Jak to napisał dawno temu Janusz z Muchoświrów (ten od testu linek) - szybkie wędki i szybkie kobiety... i jak mniemam, szybkie życie

Poleganie na zaleceniach producnetów albo samodzielne mierzenie wędek. Te zagadnienia mają dużo większy kontekst niż by się nam mogło wydawać na pierwzszy rzut oka. Kilent zabiegany to klient podatny na zalecenia producenta. Dlatego frakcja posiadaczy nie może przełknąć jakiś samodzielnych dociekań o ugięciu wędki. Dla nich to zwyczajnie zbędny balast. Mi się Michale metoda C-C podoba, choć wiadomo, że należałoby wymyśleć inną. A nade wszystko najlepiej by było, gdyby firmy zdradziły swoje własne sposoby oceny klasy wędek muchowych. Bo jak oni to robią, tego my stety lub niestety nie wiemy.


Pozdrawiam Cię serdecznie
Krzysiek


Jasne wszystko Krzysiu. TV z zona nie masz. Komorka to stara nokia 3310 a nie smartfon. Laptop lub komp stacjonarny za 100 zl chyba ze wysylasz listy do taimenia i maciek wilk pisze za ciebie bo posiadanie komputera to juz konsumcjonizm. No a filmy na Youtubie to nir wiem gdzie ogladasz. Ktos puszcza w bloku na przexiwko a ty patrzysz przez lornetke.

Jeśli tak nie jest to to oznacza ze kestes jednym wielkim hipokryta... sciemniaczem i trollem.

 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [4] 07.03 21:03
 
Cześć Michale,

Austarlii widzę też ta fala nie ominęła... przetacza się przez cały świat, siejąc tylko zgorszenie.

Myślę, że moją jedyną, doprawdy jedyną motywacją do kupienia sobie markowego sprzętu mogłaby być ewentualna chęć zabezpieczenia się przed opluciem na forum. Ot tak po prostu kupić sobie taką miękką "Cantarę", która nazywa się T&T tylko po to, żeby pewne natrętne jednostki przestały Cię obrażać. Dokładnie pamiętam jak 10 lat temu po kupnie szklanego Lamiglasa i dwóch Rossów rosło moje uznanie w oczach niektórych ludzi, po czym jak kupiłem Yorka Mamba Fly - zaczęło spadać. To samo jest w szkole podstawowej mojego syna - po kupnie mu oryginalnych korków (wbrałem najdroższe) - zwiększyła się wyraźnie akceptacja ze strony materialistycznych dzieci materialistycznych rodziców, którzy eksponują swoje umysły każdego dnia na ok. 2,5 godziny działania TV, w której aż roi się od podprogowych przekazów reklamowych, że kupno uczyni Cię szczęśliwszym (ja z żoną nie mamy TV już 11 lat).

Osobiście i bez aspektu społecznej akceptacji, łowiąc na leszczynę czułem autentyczne szczęście. Tylko to ma też drugą stronę madalu - człowiekowi może być również wygodnie w piżamie, ale na miasto tak raczej nie wyjdzie. Tak samo jest z wędkarskim szczęściem. Wędkarskie szczęście dziś nie może być publicznie przedstawiane w piżamie - musi choć trochę przypominać film promocyjny, doskonałe zdjęcia National Geographic z papieru kredowego. I w te buty perfekcjonizmu wchodzi dziś coraz więcej ludzi. Rodzi to coś co ja nazywam rzeczywistością alternatywną, co sprawia, że ludzie czują się zobowiązani grać jakąś rolę. Grać ją dobrze i z godnością i maksymalnym przejęciem.

"Ślad" firmowych filmów i zdjęć jest widoczny w popkulturze i relacjach zwykłych wędkarzy. I dlatego pewne swojskie wymiary wędkarstwa zeszły ze sceny publicznej. Już mniejsza o tego zabitego pstrąga na archiwalnej focie Roberta Kosteckiego, co do której Skorek zaraz dywaguje, czy takimi obrazami należy układać młodzież. Nie o to chodzi. Chodzi o tendencję do tego, że wędkarze stają się PR-owcami swojego własnego, perfekcyjnego wizerunku. A wizerunek nieperfekcyjny staje się aberracją, wręcz ekshibicjonizmem. Oczywiście - dopracowane do jednego piksela fotografie ze zlotów też są ekshibicjonizmem, tylko, że to nie jest tak odbierane, ponieważ jest częścią aktualnego kanonu i form akceptowalnej ekspresji.

Materialiści robią krzywdę nie tylko sobie ale i społeczeństwu. Aby normalnie funkcjonować wśród nich, musisz co jakiś czas "walnąć działkę", pokazać co kupiłeś, podtrzymać ogień zainteresowania. Skłaniając się w kierunku aktywności nie związanej z kupowaniem tylko działaniem (wiadomo, coś tam trzeba kupić, żeby działać - ale bez przesady) - przybliżasz się do ludzi już nie na zasadzie posiadania, tylko wspólnie przeżywanych aktywności. Im bardziej wyśrubowane normy owej aktywności, tym większy zapiernicz na codzień. Dlatego rośnie liczba wędkarzy zabieganych przez cały rok, którzy raz do roku mają spełniającą normy i wyśróbowane oczekiwania społeczne - wycieczkę na 10 dni intensywnego łowienia kapitalnych ryb, a później do kieratu na 340 dni w korpo lub swojej firmie.

I dlatego nie mam kompana do łowienia jelców na patyczka z lasu. Wszyscy piszemy o pasji, tylko ta pasja jest dziś mocn zaorana światem nieustannej sprzedaży. Dla ludzi, którzy "wykpili się" kolejnym Sage pisanie o ERN i AA to zawracanie głowy. Jak to napisał dawno temu Janusz z Muchoświrów (ten od testu linek) - szybkie wędki i szybkie kobiety... i jak mniemam, szybkie życie

Poleganie na zaleceniach producnetów albo samodzielne mierzenie wędek. Te zagadnienia mają dużo większy kontekst niż by się nam mogło wydawać na pierwzszy rzut oka. Kilent zabiegany to klient podatny na zalecenia producenta. Dlatego frakcja posiadaczy nie może przełknąć jakiś samodzielnych dociekań o ugięciu wędki. Dla nich to zwyczajnie zbędny balast. Mi się Michale metoda C-C podoba, choć wiadomo, że należałoby wymyśleć inną. A nade wszystko najlepiej by było, gdyby firmy zdradziły swoje własne sposoby oceny klasy wędek muchowych. Bo jak oni to robią, tego my stety lub niestety nie wiemy.


Pozdrawiam Cię serdecznie
Krzysiek


Jasne wszystko Krzysiu. TV z zona nie masz. Komorka to stara nokia 3310 a nie smartfon. Laptop lub komp stacjonarny za 100 zl chyba ze wysylasz listy do taimenia i maciek wilk pisze za ciebie bo posiadanie komputera to juz konsumcjonizm. No a filmy na Youtubie to nir wiem gdzie ogladasz. Ktos puszcza w bloku na przexiwko a ty patrzysz przez lornetke.

Jeśli tak nie jest to to oznacza ze kestes jednym wielkim hipokryta... sciemniaczem i trollem.


Sebastian, to wszystko by człowiek jakoś przeżył i hipokryzję, i ściemnianie połączone z trollowaniem. I nawet
to że KD zajadłym wszystkich pouczającym neofitą jest. Najgorzej jest ze stylem zidiociałej starej panny. Tego nijak nie idzie przełknąć
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [3] 07.03 21:32
 
Bycie neofitą jest przyjemniejsze niż bycie rutyniarzem. Cieszy każdy jelec!
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 07.03 21:37
 
Bycie neofitą jest przyjemniejsze niż bycie rutyniarzem. Cieszy każdy jelec!

Oczywiście, że tak! Byle tylko potem nie próbować tego jelca wpychać każdemu do oka.
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [1] 07.03 21:45
 
Bycie neofitą jest przyjemniejsze niż bycie rutyniarzem. Cieszy każdy jelec!


Co Krzysiu. Nie masz jaj zeby odpowiedziec jak to z tym kompem i listami?
 
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 08.03 00:04
 
Wiesz ilu ludzi mi nie odpowiedziało na forach na moje pytania?
Naucz się z tym żyć...
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus